Obecna dekada stoi pod znakiem niewielkiego wzrostu cen. Mimo to od początku 2010 r. statystycznemu „klientowi” ZUS z każdego tysiąca złotych inflacja zabrała o ponad 30 zł więcej niż rolnikowi.
/>
W styczniu mieliśmy do czynienia ze spadkiem inflacji: ceny były o zaledwie 0,9 proc. wyższe niż rok wcześniej. W porównaniu z grudniem wzrost wyhamował głównie ze względu na czynniki lokowane przez statystyków w kategorii „mieszkanie”, w której mieszczą się ceny energii elektrycznej, obniżone ustawowo pod koniec ubiegłego roku. Po utrzymującej się przez kilka kwartałów deflacji, z jaką mieliśmy do czynienia w połowie obecnej dekady, ceny powoli idą do góry. Ale nie dla wszystkich tak samo.
DGP podliczył wzrost cen w różnych grupach gospodarstw domowych od początku 2010 r. Jak się okazuje, najwięcej powodów do narzekania na inflację mają emeryci i renciści. W ich przypadku wskaźnik w ciągu dziewięciu lat wyniósł ponad 17 proc. przy uśrednionym wzroście cen dla wszystkich gospodarstw domowych na poziomie niewiele ponad 14 proc. W najmniejszym stopniu siłę nabywczą swoich dochodów utracili rolnicy: ich inflacja od początku 2010 r. do końca 2018 r. wyniosła 12,3 proc.
Przekładając procenty na wartości nominalne: tysiąc złotych dochodu statystycznego emeryta i rencisty z końca 2009 r. pod koniec ub.r. było warte 854 zł. W przypadku przeciętnego rolnika taka sama kwota sprzed niespełna dekady to obecnie 886 zł.
Wynika to m.in. z różnic w strukturze wydatków. Chodzi przede wszystkim o to, jak dużo poszczególne grupy przeznaczają właśnie na kategorię, która zaważyła na styczniowej obniżce inflacji: „użytkowanie mieszkania lub domu i nośniki energii”. W przypadku emerytów i rencistów na ten cel idzie niemal jedna czwarta ogółu wydatków na towary i usługi konsumpcyjne. W przypadku rolników – niecałe 18 proc.
Ceny w tej kategorii są obecnie o ponad jedną czwartą wyższe niż w końcówce 2009 r.
Na wyższą „inflację emerycką” nie miały natomiast wpływu wydatki na zdrowie. U emerytów i rencistów stanowią one ponad 9 proc. ogólnej kwoty przeznaczanej na towary i usługi konsumpcyjne. U rolników jest to niecałe 5 proc. Tyle że w minionych dziewięciu latach wzrost cen w tej kategorii w przypadku rencistów wyniósł niewiele ponad 15 proc. (poniżej ogólnego wskaźnika wzrostu cen w tej grupie), gdy u rolników – 18,5 proc.
W przypadku osób starszych – w porównaniu z innymi grupami – wzrost cen tylko w niewielkim stopniu napędzany był przez żywność i napoje bezalkoholowe. Emeryci i renciści za te towary płacili w końcówce ub.r. niemal o 23 proc. więcej niż pod koniec 2009 r. U rolników wzrost cen wyniósł w tym czasie 20,8 proc. Ale równocześnie w tej pierwszej grupie żywność odpowiada za 28,5 proc. ogółu wydatków, gdy u rolników jest to ponad 32 proc.
Osoby starsze mniej niż inne grupy zyskiwały też w ostatnich latach na systematycznym spadku cen odzieży i obuwia. Okazuje się, że statystycznie mniej odczuły „odzieżową deflację” niż inne grupy konsumentów, chociażby z uwagi na przyzwyczajenia zakupowe. Po drugie: ubrania i buty stanowią relatywnie mniejszą część ich koszyka wydatków.
Na sytuację poszczególnych grup konsumentów wpływa nie tylko to, jak szybko ich dochody zjada inflacja. Znaczenie ma również wysokość dochodów. Tu także emeryci i renciści wypadają w ostatnich latach dużo słabiej niż inne grupy. W komfortowej sytuacji są z kolei rolnicy. Od 2010 r. do 2017 r. (danych za rok ubiegły jeszcze nie ma) przychody na jedną osobę w gospodarstwach emerytów i rencistów urosły nominalnie 27,8 proc. Osiągnęły 1999 zł. W przypadku rolników statystyczny wzrost wyniósł 39,6 proc., a wartość przychodów na członka gospodarstwa domowego osiągnęła w 2017 r. 2194 zł.
„Tak jak w latach poprzednich, najwyższy udział wydatków w dochodach (87,4 proc.) i najniższą kwotę nadwyżki przeciętnych miesięcznych dochodów nad średnimi wydatkami (164 zł), odnotowano w gospodarstwach domowych rencistów. Najniższy udział wydatków w dochodach (55,1 proc.) i największą średnią kwotę nadwyżki dochodu nad wydatkami (708 zł) zarejestrowano w gospodarstwach domowych rolników, co jest związane z wysokim wzrostem ich dochodów” – napisał Główny Urząd Statystyczny w odniesieniu do sytuacji gospodarstw domowych w 2017 r.