Tłumaczenia inwestorów, że powodem kłopotów firmy jest umocnienie się złotego w ostatnich miesiącach, są zabawne
Najbardziej jaskrawym typem spekulanta jest przedsiębiorstwo, które nie robi nic w dziedzinie zarządzania ryzykiem, ponieważ wystawia się na ryzyko wszelkiego rodzaju - to zdanie pochodzi z fantastycznej książki Gregory Millmana Czas spekulacji. Poza opisem ataków spekulacyjnych na waluty różnych krajów Millman opisuje również czasy, gdy menedżerowie przedsiębiorstw amerykańskich uświadomili sobie, że globalizacja poza zaletami, jak otwarcie na nowe rynki, ma poważną wadę w postaci konkurencji, która może mieć tańsze produkty. Zaś na cenę produktu wpływa nie tylko koszt jego wytworzenia, ale również siła waluty.
Na początku lat 80. Caterpillar, światowy lider w branży sprzętu ciężkiego, musiał sprostać konkurencji ze strony japońskiej firmy Komatsu. Żeby sprostać konkurencji, firma stworzyła własny dział zarządzania ryzykiem. Już w połowie lat 80. połowa zysków firmy pochodziła z transakcji na rynku walutowym (które ponadto pokrywały straty operacyjne).
Silny dolar w tym okresie był przyczyną kłopotów firmy Kodak, która straciła znaczące udziały w rynku na rzecz japońskiej firmy Fuji. Podobna sytuacja dotyczyła w tym czasie wielu firm amerykańskich. W efekcie nastąpił niesłychany wysyp instrumentów, dzięki którym przedsiębiorstwa mogły ograniczać ryzyko walutowe - opcje, kontrakty terminowe, swapy. W wielu przypadkach zakończyło się to sukcesem.
W ostatnim tygodniu na rynek napłynęła informacja, że jedna z pięciu pierwszych firm notowanych na GPW - Huta Szkła Krosno - planuje zwolnić blisko 1,2 tys. osób z załogi liczącej 4 tys. pracowników. Ponieważ znacząca część eksportu Krosna przeznaczona jest na rynek amerykański (i rozliczana w dolarze), firma ma kłopoty. Z doniesień prasowych wynika, że w reakcji na taniejącego dolara huta próbowała podnieść ceny swoich produktów, co jednak nie poprawiło sytuacji. Odbiorcy (co nie jest specjalnie zaskakujące) ograniczyli zamówienia.
Szczyt dolara do złotego nastąpił ponad siedem lat temu. Tłumaczenia, że odpowiedzialnym za kłopoty firmy jest umocnienie się złotego w ostatnich miesiącach, są zabawne. Wydaje się, że siedem lat to wystarczający powód, by zorientować się, że coś jest nie tak. Wymienione wcześniej firmy zorientowały się po roku, dwóch, że należy podjąć jakieś działania. Wdrożono je po czterech, pięciu latach. Na początku XXI wieku w świecie finansów jest jasne, że firma eksportująca lub importująca swoje wyroby musi się liczyć z ryzykiem walutowym. Jeśli nic w tym kierunku nie robi, naraża się na poważne ryzyko. Krosno ma szansę zbudować kolejny ciekawy odcinek historii firm notowanych na GPW. Od działań zarządu zależy, czy wkrótce będzie on ostatni czy też nie.