Skąd wziąć 2 mld euro, których brakuje beneficjentom unijnej pomocy na ukończenie inwestycji - takie pytanie zadaje sobie resort rozwoju. Wyjściem może być sięgnięcie do budżetu państwa.
Jak pomóc beneficjentom unijnego Funduszu Spójności, którzy na dokończenie swoich inwestycji potrzebują ponad 2 mld euro - odpowiedzi na takie pytanie szuka Ministerstwo Rozwoju Regionalnego (MRR). Chodzi o prawie 130 dużych projektów infrastrukturalnych (transportowych oraz w dziedzinie ochrony środowiska). Koszty ich realizacji drastycznie wzrosły na skutek rosnących w ostatnich dwóch latach cen robocizny i materiałów budowlanych. Ale to nie jedyny poważny kłopot. Problemy sprawia też coraz silniejszy złoty. Umowy z UE o przyznanie dotacji były podpisywane kilka lat temu w euro. Tymczasem wykonawcom trzeba płacić w polskiej walucie.
Jak mówi GP Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego, resortowi chodzi przede wszystkim o wygospodarowanie dodatkowych pieniędzy dla samorządów, które realizują inwestycje wodno-kanalizacyjne.
- W dużej części są to małe gminy, którym ciężko udźwignąć wzrost kosztów prowadzonych przez nie inwestycji - podkreśla minister.
Dodaje, że w przypadku inwestycji drogowych nie ma takiego problemy, bowiem z automatu wzrost kosztów pokryje budżet państwa.
Jednak tak już nie jest w przypadku samorządów. Dlatego resort na początek zaoferuje im niskooprocentowane pożyczki z funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej. To rozwiązanie oferował już poprzedni rząd.
- Nie sądzę jednak, by spotkało się to z zainteresowaniem ze strony samorządowców. Dlatego możliwe, że będziemy musieli poszukać pieniędzy w budżecie państwa - mówi minister.
Zastrzega, że wsparcie byłoby wpłacane przez najbliższe trzy lata, tak by nie obciążyć budżetu jednorazową wypłatą dużych pieniędzy. Inwestycje współfinansowane z Funduszu Spójności będą kończone w 2010 roku. Na temat takiego rozwiązania MRR rozmawia z resortem finansów.
Beneficjenci unijnych dotacji na lata 2007-2013 nie będą mieli problemów ze słabnącym euro. Elżbieta Bieńkowska zapewnia, że wszystkie umowy o dotacje będą podpisywane w złotych. Tym samym ryzyko walutowe weźmie na siebie budżet państwa (od ubiegłego roku fundusze strukturalne są jego częścią).
- Niestety umacnianie się złotego wobec euro spowoduje, że będziemy mogli przyznać mniej dotacji niż początkowo zakładano. Jednak to normalna sytuacja w państwie członkowskim Unii Europejskiej, które nie przyjęło jeszcze wspólnej waluty - podkreśla minister.
By nie narażać budżetu państwa na zbyt duże obciążanie z tego tytuły, resort finansów opracował algorytm, który nie pozwoli przyznać więcej dotacji niż pieniędzy, które Polska dostaje z Unii Europejskiej.
1,2 mld euro brakuje samorządom na inwestycje w dziedzinie ochrony środowiska