Powinna powstać stała sejmowa podkomisja, która będzie zajmować się aferą GetBack - taki jest wniosek po piątkowym spotkaniu w Sejmie z przedstawicielami obligatariuszy GetBack, sformułowany przez organizatorkę spotkania Paulinę Hennig-Kloskę (Nowoczesna).

W spotkaniu wzięli udział członkowie Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack, członkowie Rady Wierzycieli spółki oraz eksperci. Zorganizowane zostało w Sejmie przez Klub Nowoczesnej, choć wzięli w nim udział także posłowie Platformy Obywatelskiej, zasiadający w sejmowej komisji finansów.

Przedstawiciele poszkodowanych obligatariuszy informowali, że w aferze GetBack poszkodowanych jest ok. 9 tys. osób, a straty, ich zdaniem, sięgają 2,5 mld zł. Wielu z poszkodowanych to emeryci. Podczas spotkania wielu z nich żaliło się, że zostali oszukani przez dystrybutorów obligacji - przede wszystkim z Idea Banku i Polskiego Domu Maklerskiego.

Artiom Bujan, prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack, przekonywał, że oferujący obligacje stosowali różnego rodzaju triki i hasła, że "to bezpieczna lokata", mówili, że "prędzej państwo polskie zbankrutuje, niż GetBack".

"Ludzi oszukiwano, kłamano, manipulowano, bardzo często oferowano obligacje przez telefon, w zasadzie robiono wszystko, by jak najszybciej zapisać na takiego człowieka obligacje" - mówił Bujan. Przekonywał, że w wielu przypadkach "przedstawiciele banku działali bez żadnego upoważnienia", a kupujący obligacje "nie wiedzieli co się dzieje i jaki produkt inwestują".

Podkreślał, że "kluczem do tej afery" jest to, że wielokrotnie naruszano art. 42 ustawy o obligacjach, w myśl którego "zapis na obligacje lub przyjęcie propozycji nabycia obligacji składa się na piśmie, pod rygorem nieważności". Można to zrobić w formie elektronicznej, ale na wyraźnie sformułowane życzenie klienta. Tym czasem w tym przypadku najczęściej nie było odpowiednich upoważnień dla przedstawicieli banków, by dokonywali takich zapisów. "W większości przypadków, które są nam znane, bankierzy po prostu podszywali się pod klienta, który nawet nie widział umowy nabycia obligacji" - mówił Bujan.

Dodał, że celem działań Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy powinno być doprowadzenie do unieważnienia umów nabycia obligacji, zawartych niezgodnie z prawem. "Kluczowym elementem w tej sprawie jest też, by prokuratura zabezpieczyła wszystkie adresy IP, które są na serwerach Polskiego Domu Maklerskiego, a z których podszywano się pod ludzi, wypełniając formularze nabycia obligacji" - powiedział.

Ekspert Rady Wierzycieli, dr Stanisław Adamczyk mówił, że w tym przypadku sprzedawano "obligacje śmieciowe, bez należytej informacji". "To jest zorganizowana przestępczość, to co działo się w tym przypadku" - ocenił.

Członek Rady Wierzycieli Mariusz Wójcik podkreślał, że na spółce "żerowało szereg osób i instytucji". "Bardzo wiele osób pobierało wynagrodzenia w postaci normalnych pensji, premii, wynagrodzeń, będąc świadomym co się dzieje i dopóki nie zabierzemy się także za tych, którzy są na dole, a będziemy się skupiali na kilku słupach, nie oczyścimy sytuacji w sektorze finansowy" - przekonywał.

Jego zdaniem "nasze państwo działało zbyt wolno i mało zdecydowanie w tym zakresie". "Jako obywatel Polski oczekuję zdecydowanego działania organów państwa w tym zakresie, nie tylko aresztowania słupów" - dodał Wójcik.

Zdaniem członka Rady Wierzycieli skandalem jest, że rada nadzorcza GetBack SA uzyskała absolutorium z 2017 rok.

Organizatorka spotkania, wiceszefowa komisji finansów Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna) przekonywała, że najważniejsze w tej chwili z punktu widzenia ewentualnego odzyskania straconych pieniędzy jest zabezpieczenie majątku GetBack.

Zapowiedziała wniosek o powołanie, w ramach Komisji Finansów Publicznych, stałej podkomisji, która by się zajmowała sprawą GetBack. Problemem w tej sprawie jest bowiem brak koordynacji działań organów państwa w tej aferze.

"Podkomisja w komisji finansów publicznych mogłaby systematycznie patrzeć na ręce urzędnikom, przy kamerach i przy państwa udziale i sprawdzać, czy sprawa posuwa się do przodu" - zaznaczyła Hennig-Kloska.

"Sprawa jest tak zawiła i skomplikowana, że ciężko ją koordynować nawet poprzez stowarzyszenie, Sejm powinien to umożliwić i stała podkomisja powinna zostać powołana" - mówiła posłanka Nowoczesnej.

Zapowiedziała, że jest "praktycznie gotowy wniosek" w tej sprawie, który będzie podpisywany przez posłów i złożony u marszałka Sejmu. Przekonywała, że poparcie wyrażają wszystkie klubu opozycyjne.

Także Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) argumentował, że powstanie stałej podkomisji umożliwi np. wzywanie przedstawicieli różnych organów państwa, by się dowiedzieć, co się w tej sprawie dzieje.

"Będziemy się starali nakłonić posłów PiS, by także się tym zainteresowali" - zaznaczył Meysztowicz. "To afera, która wybuchła podczas rządów tego ugrupowania, ale my nie będziemy chcieli tego wykorzystywać politycznie" - dodał.

Jego zdaniem państwo powinno teraz zrobić wszystko, by umożliwić poszkodowanym odzyskanie pieniędzy. W tym celu nie należy dopuszczać do upadłości GetBack. "Komu będzie najbardziej zależało, żeby doszło do upadłości - tym, którzy są winni bankom pieniądze, których długi zostały sprzedane" - przekonywał.

"Odpowiedzialność państwa w tym przypadku także polega na tym, że firmy, które nie są prześwietlone, nie powinny trafić na giełdę" - ocenił Meysztowicz. Z kolei Janusz Cichoń (PO) uznał, że Komisja Nadzoru Finansowego nie powinna w ogóle dopuścić do emisji obligacji GetBack.

Spółka GetBack zajmuje się zarządzaniem wierzytelnościami. Powstała w 2012 r., a w lipcu 2017 r. jej akcje zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w ramach przeprowadzonej pierwszej oferty publicznej. W kwietniu GPW, na wniosek KNF, zawiesiła obrót akcjami GetBacku. Stało się to po tym, gdy 16 kwietnia rano firma podała, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju ws. finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln zł. Z komunikatu spółki wynikało, że informację uzgodniono "ze wszystkimi zaangażowanymi stronami" tymczasem PKO BP i PFR zdementowały informacje, że prowadzą takie rozmowy. To wywołało reakcję KNF. W efekcie rada nadzorcza GetBack odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada K. ze stanowiska prezesa spółki.

KNF zarzuciła byłemu kierownictwu spółki przeprowadzanie operacji finansowych, mających na celu uniknięcie realnej wyceny posiadanych przez spółkę pakietów wierzytelności.

Warszawska Prokuratura Regionalna nadzoruje śledztwo dotyczące GetBacku. Zostało ono podjęte 24 kwietnia w ramach zespołu prokuratorów, który został powołany przez Prokuraturę Krajową po zawiadomieniach przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie GetBacku. Postępowanie dotyczy wyrządzenia szkody majątkowej o wielkich rozmiarach, prowadzenia ksiąg rachunkowych wbrew przepisom i podawanie nieprawdziwych informacji.

Według prokuratury w toku śledztwa przesłuchano już łącznie kilkadziesiąt osób, w tym urzędników Komisji Nadzoru Finansowego i spółki GetBack, a także zabezpieczono dokumentację i dane elektroniczne.

Centralne Biuro Antykorupcyjne na polecenie prokuratury dokonało zatrzymań. Sąd zdecydował o zastosowaniu trzymiesięcznego aresztu m.in. wobec byłego prezesa GetBack Konrada K. i wiceprezes Anny P.

5 lipca br. spółka GetBack podała, że jej zobowiązania wynoszą 3,32 mld zł, podczas gdy we wniosku o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego z maja tego roku wykazywano 2,82 mld zł.

Podczas ostatniego zgromadzenia wierzycieli GetBack SA w końcu sierpnia członek Rady Wierzycieli Radosław Barczyński podał, że według informacji spółki GetBack jest około 10 tys. wierzycieli – indywidualnych obligatariuszy - oraz kilkunastu wierzycieli instytucjonalnych. "Mówimy tu o kwocie ponad 3 mld zł. Z czego 700 mln zł to wierzytelności zabezpieczone, około 2 mld zł wierzytelności niezabezpieczone z tytułu emisji obligacji, a pozostałe to wierzytelności handlowe" - mówił.

Zarząd GetBacku w zaktualizowanych propozycjach układowych planuje spłacić wierzycielom grupy pierwszej, czyli obligatariuszom, należność główną w 31 proc. W lipcu spółka zakładała, że spłaci obligatariuszom 27 proc.

Kurator obligatariuszy GetBacku w propozycjach układowych zakłada spłatę należności głównej dla tej grupy wierzycieli w 50,5-proc. Podobny poziom proponuje Rada Wierzycieli.