Ministerstwo Skarbu chce, w ramach ugody i wprowadzenia PZU na giełdę, pozbyć się Eureko z PZU. Prawdopodobnie Holendrzy przedstawią swoje stanowisko dziś, prezentując wyniki finansowe.
Ministerstwo Skarbu odrzuciło koncepcję ugody zgłoszoną przez Eureko w styczniu. To sprawia, że trudno się spodziewać porozumienia w czasie czwartkowego posiedzenia warszawskiego sądu gospodarczego. Strona holenderska do zamknięcia tego numeru GP nie skomentowała propozycji ministerstwa.
I nic dziwnego, bo resort zdecydowanie odrzucił jeden z podstawowych punktów ugody zaproponowanej przez Holendrów, w styczniu tego roku, czyli żądanie sprzedaży 21 proc. akcji spółki w cenach z momentu prywatyzacji, czyli 116,5 zł za akcję. Argumentuje, że z żadnych wiążących umów zawartych w 1999 roku i 2001 roku nie wynika takie prawo Holendrów.
Równocześnie resort skarbu zadeklarował, że jest gotów zwrócić wartość realnie dokonanej inwestycji, wraz ze stosownymi odsetkami. Nie chce podać jednak, o jakie kwoty może tu chodzić.
- Czekamy na wyliczenia strony holenderskiej - mówi Maciej Wewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu.
Jedynym punktem wspólnym dla obu stron sporu jest debiut PZU na giełdzie. Przy czym już widać, że oczekiwany przez Holendrów termin debiutu, czyli listopad 2009 r., jest mało realny. Do końca lutego miał powstać harmonogram pierwszej oferty publicznej (IPO), ale PZU nie dostało żadnych wytycznych, żeby zaktualizować przygotowany już po uzgodnieniu tzw. ugody Sochy dokument.
Dodatkowo widać, że obie strony traktują IPO jako sposób na pozbycie się adwersarza ze spółki. Według resortu skarbu, dla Holendrów miałby to być sposób na pozbycie się akcji spółki i ratowanie swoich finansów. Obecnie 33 proc. akcji PZU należące do Holendrów jest warte około 7-8 mld zł.
Resort skarbu liczy, że holenderskiego ubezpieczyciela do ugody skłoni zła sytuacja finansowa. Willem van Duin, od lutego nowy prezes Eureko, tuż po nominacji przyznał, że kryzys finansowy mocno dotknął Eureko. Dziś zaprezentuje szczegółowe wyniki finansowe spółki za 2008 rok.