Sieci energetyczne w regionie Morza Bałtyckiego powinny być rozbudowywane i już dawno zintegrowane z siecią zachodnioeuropejską. Kraje bałtyckie twierdzą, że bez pomocy unijnej nie da się tego zrobić.
O ile Polska, Słowacja, Czechy czy Węgry już dawno, czyli zaraz po rozpadzie RWPG, zdołały wejść w skład europejskiego systemu UCTE koordynującego i synchronizującego pracę krajowych systemów energetycznych, o tyle Litwa, Łotwa i Estonia blisko pięć lat po wejściu do Unii Europejskiej nadal pozostają w postradzieckim systemie UPS/IPS.
Oba systemy różnią się od siebie sposobem bilansowania, a także tzw. czasem przywracania częstotliwości, co wyklucza ich fizyczną współpracę w sposób synchroniczny. Ponadto zbudowana jeszcze w czasach Związku Radzieckiego rosyjska północno-zachodnia sieć przesyłowa obejmuje zarówno kraje bałtyckie, jak i Białoruś, i nagłe odłączenie mogłoby naruszyć stabilność pracy całej sieci.

Zagrożenie dla suwerenności

Stan ten przez wielu polityków europejskich odbierany jest jako przejaw niepełnej suwerenności państw bałtyckich. Jest to też poważna przeszkoda na drodze ku wspólnemu europejskiemu jednolitego rynkowi energii elektrycznej - Internal European Electricity Market (IEEM). Na drodze do pełnej i praktycznej integracji państw bałtyckich ze wszystkimi strukturami unijnymi przeszkodą jest nie tyle brak woli politycznej, co makroekonomia i technika.

Potrzebna pomoc

Konieczność likwidacji - zgodnie z zapisami Traktatu Akcesyjnego - drugiego bloku litewskiej Elektrowni Jądrowej Ignalina z końcem 2009 roku sprawia, że już dzisiaj państwa bałtyckie sygnalizują, począwszy od 2010 roku, potrzeby importowe rzędu 2 GW mocy (Litwa 1,1 GW, Łotwa 0,5 GW, Estonia 0,4 GW).
Wiele niezbędnych przedsięwzięć inwestycyjnych - bez wybitnej pomocy finansowej ze strony UE - w warunkach rynkowych nie sfinansuje się. Z kolei znaczne subwencjonowanie inwestycji energetycznych sprawia, że oddalają się one od idei wolnego rynku w energetyce.

Most energetyczny

Strona polska sygnalizuje, że most energetyczny na Litwę będzie miał ekonomiczny sens, jeśli zapewni on dostęp do co najmniej 1,2 GW mocy w planowanej Nowej Ignalinie. Z kolei państwa bałtyckie obawiają się, że po zaspokojeniu własnych potrzeb nie da się wygospodarować takiej wielkości mocy z przeznaczeniem dla odbiorców w Polsce.