Komisja Europejska grozi polskiemu rządowi wszczęciem postępowania o naruszenie unijnego prawa za nieprawidłowe wdrożenie dyrektywy w sprawie praw konsumenta (2011/83/UE).

W założeniu miała ona uszczelnić ochronę klientów, zwłaszcza przy dokonywaniu zakupów internetowych. Zastrzeżenia brukselskich urzędników dotyczą właśnie sposobu wdrożenia przepisów odnoszących się do przedsiębiorców online, zawartych w ustawie o prawach konsumenta. Sejm uchwalił ją w 2014 r. (Dz.U. z 2014 poz. 827).
Uchybienia, których usunięcia domaga się Komisja, odnoszą się przede wszystkim do niewłaściwego rozumienia definicji „przedsiębiorcy” zawartej w unijnej dyrektywie. Zgodnie z nią firmy muszą wywiązywać się z nałożonych na nie obowiązków – czy to wymogów informacyjnych, czy formalnych – nie tylko wtedy, gdy bezpośrednio oferują towary lub usługi konsumentom, lecz też wtedy, gdy wprowadzają produkty do obrotu za pośrednictwem innych podmiotów, np. platform internetowych. Analiza unijnych urzędników potwierdziła, że polskie regulacje nie uwzględniają takich przypadków.
Drugie zastrzeżenie KE dotyczy sposobu ujęcia w polskich regulacjach obowiązków informowania klientów o wymaganiach sprzętowych bądź oprogramowaniu koniecznym do korzystania z zakupionych plików muzycznych czy filmowych (czyli tzw. interoperacyjności treści cyfrowych). Zgodnie z ustawą o prawach konsumenta sprzedawca internetowy musi powiadomić kupującego o wszelkich ważnych wymaganiach, „o których wie lub powinien wiedzieć”. Zdaniem Komisji tak sformułowany obowiązek jest nieproporcjonalnym obciążeniem dla polskich przedsiębiorców. Wymagania sprzętowe czy informatyczne, o których sprzedawca „powinien wiedzieć”, można bowiem interpretować bardzo szeroko.
I w końcu Bruksela zwraca uwagę, że określone w dyrektywie warunki dotyczące płatności, dostawy, wykonania umowy i terminów na zwrot czy reklamację nie zostały szczegółowo odzwierciedlone w krajowym prawie.
Zgodnie z unijnymi procedurami polski rząd ma teraz dwa miesiące na odniesienie się do nieprawidłowości wytkniętych przez Komisję Europejską. Jeśli to się nie stanie, kolejnym krokiem będzie wystosowanie uzasadnionej opinii. Gdyby i ona nie poskutkowała, Bruksela może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE.