"Wciąż mamy nadzieję, że UE, jako partner USA w dziedzinie bezpieczeństwa, będzie wykluczona z restrykcji. Mamy też nadzieję, że przekonamy administrację USA, że to nie jest odpowiedni ruch" – powiedziała w środę na konferencji prasowej w Brukseli unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmstroem.
Ruch KE to reakcja na działania prezydenta USA Donalda Trumpa, który ogłosił w czwartek zamiar nałożenia 25-procentowego cła na import stali oraz 10-procentowego cła na aluminium. Amerykańska administracja tłumaczy, że import stali i aluminium zagraża bezpieczeństwu narodowemu USA.
"Mamy poważne wątpliwości co do tego usprawiedliwienia. Nie dostrzegamy tego, jak UE - przyjaciel i sojusznik w NATO - może być zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego w Stanach Zjednoczonych. Uważamy to założenie za głęboko nieuzasadnione" - oświadczyła Malmstroem.
Jak zaznaczyła, alarmujący jest fakt, że Stany Zjednoczone powołują się na artykuł z 1962 roku, aby wprowadzić restrykcje handlowe, które głównie uderzą w tradycyjnych sojuszników USA. "Mamy również poważne wątpliwości, czy to działanie jest zgodne z zasadami Światowej Organizacji Handlu (WTO)" - dodała. Malmstroem ostrzegła Waszyngton, że planowane środki będą nie tylko szkodliwe dla relacji transatlantyckich, ale także dla globalnego systemu handlu.
Zdaniem unijnej komisarz amerykańskie restrykcje mogą zagrozić istnieniu tysięcy miejsc pracy w Europie, dlatego potrzebna jest stanowcza i proporcjonalna odpowiedź. Jej elementem ma być przygotowana przez KE lista amerykańskich towarów, które zostaną objęte dodatkowymi cłami. Według przecieków mogą one dotknąć dóbr o wartości 2,8 mld euro. KE na razie nie ujawnia tej listy, bo chce ją najpierw skonsultować z państwami UE.
Zdradziła, że na wstępnej liście są takie produkty jak bourbon, masło orzechowe, sok pomarańczowy, produkty stalowe, rolnicze oraz przemysłowe. Brukselskie media wymieniają jeszcze m.in. dżinsy, koszule, kosmetyki, motocykle, jachty i kukurydzę. Wskazują ponadto, że produkty te są wytwarzane głównie w okręgach, gdzie duże poparcie tradycyjnie mają Republikanie.
KE uważa, że amerykańskie działania nie są związane z bezpieczeństwem, a wynikają z przesłanek ekonomicznych, co oznacza, że "UE jest uprawniona do wykorzystania porozumienia w sprawie środków ochronnych WTO, aby zrównoważyć korzyści, które daliśmy Stanom Zjednoczonym w przeszłości" - tłumaczyła komisarz.
Bruksela obawia się, że zmniejszenie importu stali przez USA (chodzi nawet o 15 mln ton) może spowodować skierowanie jej strumienia do UE. "Przygotowujemy się w związku z tym do wprowadzenia naszych środków zabezpieczających" - oświadczyła Malmstroem. Zastrzegła przy tym, że UE będzie chciała utrzymania otwartego dostępu do rynku "w takim stopniu jak to będzie możliwe".
Innym instrumentem wpływu na USA ma być dochodzenie praw przed WTO. UE już prowadzi rozmowy z innymi krajami, które mogłyby się przyłączyć do tej skargi. Spory przed WTO toczą się jednak latami, dlatego na ewentualne rozstrzygnięcie trzeba by było poczekać.
Trump jeszcze w niedzielę zagroził UE cłami importowymi na europejskie samochody, jeśli Unia zdecyduje się na odwet za zapowiedziane przez niego wprowadzenie ceł na import stali i aluminium. Zarzucił jednocześnie Unii, że blokuje sprzedaż amerykańskich aut w Europie.
Malmstroem przyznała, że faktycznie cła w UE na amerykańskie samochody osobowe są nieco wyższe niż te po drugiej stronie Atlantyku, ale za to USA ma dużo wyższe cła na ciężarówki niż UE. Przypomniała przy tym, że europejskie firmy produkują też swoje samochody w USA, których większość jest eksportowana poza Stany Zjednoczone.
"Naszym celem nie jest eskalowanie tego konfliktu. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby osiągnąć porozumienie na drodze dialogu. Jeśli zapadnie decyzja w sprawie restrykcji, będą one miały potencjalnie bardzo poważny wpływ na europejską gospodarkę. Dlatego będziemy podejmować działania równoważące" - oświadczyła Malmstroem.