Ze względu na wejście w życie nowych przepisów RODO zmieniliśmy sposób
logowania do produktu i sklepu internetowego, w taki sposób aby chronić dane
osobowe zgodnie z najwyższymi standardami.
Prosimy o zmianę dotychczasowego loginu na taki, który będzie adresem
e-mail.
Grzegorz Zalewski, ekspert DM BOŚ, założyciel portalu futures.pl
/
DGP
Reklama
Reklama
Zabezpieczanie jednych aktywów innymi to właściwie spekulacja, zwłaszcza gdy korelacja między miesięcznymi stopami zwrotu obu instrumentów jest bliska zera.
Trwa festiwal komunikatów dotyczących transakcji opcyjnych zawieranych przez przedsiębiorstwa. Jeszcze w maju 2008 r. odpowiedzialny za sprawy finansowe wiceprezes spółki Odlewnie Leszek Walczyk mówił w wywiadach: Efektywnie stosujemy zabezpieczenie na rynku walutowym.
80 proc. sprzedaży jest zabezpieczone kontraktami terminowymi i o taką ochronę jest spokojny do końca roku, chwaląc się dodatkowym zyskiem. Spokój szybko minął i spółka z powodu strat w transakcjach, które miały być zabezpieczające, składa wniosek o upadłość.
Firma Paged ogłasza, że na koniec roku wycena z tytułu transakcji opcjami walutowymi to - 53 mln zł. Wartość księgowa firmy to około 140 mln zł, a przychody za III kw. 2008 r. to 80 mln zł. Albo więc firma oczekiwała fantastycznych zysków ze sprzedaży swoich produktów w walucie, albo postanowiła zabezpieczyć całą branżę.
Jednym z największych udziałowców w Pagedzie jest Opera TFI, której flagowy fundusz Opera FIZ ogłosił w IV kwartale stratę w wysokości 55 proc. aktywów. W intencji twórców miał to być polski fundusz hedge, wykorzystujący mnogość rynków i instrumenty pochodne, które wykorzystane do spekulacji i zabezpieczenia mogą przynosić zyski nawet w czasie dekoniunktury. Po opublikowaniu wyniku za IV kwartał prezes firmy Maciej Kwiatkowski wysyła do klientów list, w którym posypuje głowę popiołem i tłumaczy się z wyniku: Zgodnie z naszymi prognozami i przyjętą strategią staraliśmy się chociaż częściowo zabezpieczać inwestycje na rynku akcji innymi inwestycjami, które zwykle zachowują się odwrotnie. Dobrym przykładem jest złoto, którym zabezpieczaliśmy w październiku znaczną część portfela. Tymczasem w ciągu jednego dnia października zarówno złoto, jak i akcje spadły o 10 proc. W efekcie straty sumowały się, zamiast kompensować.
Zabezpieczanie jednych aktywów innymi to właściwie spekulacja, zwłaszcza gdy korelacja między miesięcznymi stopami zwrotu obu instrumentów jest bliska zera (a tak jest w tym przypadku). W literaturze pozorne zabezpieczanie, które zamiast redukować ryzyko, zwiększa je, nosi nazwę teksańskiego (Texas hedge). Mamy więc nasz rodzimy Dziki Zachód, na którym giną nie tylko amatorzy z firm, ale też specjaliści od finansów.