7-8 mld zł odszkodowania za opóźnienia w prywatyzacji PZU może domagać się Eureko w drugim etapie postępowania arbitrażowego. Dodatkowo może też wnioskować, to, żeby arbitrzy wydali tzw. zastępcze oświadczenie woli dotyczące sprzedaży obiecanych 21 proc. akcji PZU. W takim przypadku
sąd wchodzi w rolę jednej ze stron kontraktu i oświadcza, że sprzedaje przedmiot sporu, w tym wypadku akcje PZU. Wiceprezes Eureko Gerard van Olphen nie chciał też mówić o wysokości ewentualnego odszkodowania. Jego poprzednik szacował je w 2005 roku na 6 mld zł i straszył, że z każdym rokiem rośnie ono o 1 mld zł.
Pisaliśmy o tym: Rozmowa z Gerardem van Olphenem - GP 209/2007
• Gerard van Olphen, odpowiedzialny w Eureko za PZU mówił GP, że wyśle panu zaproszenie na rozmowy. Jest już wyznaczona data spotkania z Eureko?
- Jeszcze nie. Ale myślę, że do takiego spotkania dojdzie już niebawem. Kancelarie Eureko (Nauta Dutilh i White & Case) i nasze (Salans - przyp. red.) już ze sobą współpracują, gdyż muszą przygotować harmonogram postępowania przed arbitrażem. Taka jest procedura.
• PZU zarządza aktywami o wartości ponad 50 mld zł i można w tej spółce znaleźć co najmniej kilka tysięcy intratnych posad. Dla każdej władzy był to łakomy kąsek. Czy jest pan pewny, że PZU powinno być spółką do prywatyzacji?
- Nie traktuję PZU jako łupu politycznego. Problem polega na tym, że mamy niepełny zarząd, procedura w KNF biegnie. Wolę nie myśleć, co by się stało, gdyby pani prezes Anna Rowińska nie otrzymała zgody Komisji. Wtedy okazałoby się, że decyzje z ostatnich kilku miesięcy są nieważne. Mam nadzieję, że niebawem w PZU będzie już kompletny ze strony Skarbu Państwa zarząd, który odbuduje zaufanie do firmy. W ostatnim okresie ze spółki odeszło wielu najbardziej wartościowych ludzi. Mam nadzieję, że dobre standardy powrócą.
• Profesor Stanisław Gomułka, doradca PO, mówił Gazecie Prawnej, że jest szansa na pozyskanie z prywatyzacji 40-60 mld zł w ciągu najbliższych kilku lat. Jak pan ocenia te szacunki?
- Żeby wiarygodnie i rzetelnie móc ocenić przychody z prywatyzacji, musimy dokończyć analizę tego, co zrobiono dotychczas. Żeby wiedzieć, gdzie jesteśmy, które spółki są przygotowane do prywatyzacji i ile potrzebujemy czasu, aby przygotować kolejne. W ciągu trzech- -sześciu miesięcy wspólnie z partnerem koalicyjnym uzgodnimy program prywatyzacji, który następnie będzie przyjęty przez rząd, w nim znajdą się dokładne prognozy. Jednak biorąc pod uwagę to, co powiedział ostatnio w Sejmie minister finansów o konieczności zmniejszenia długu publicznego, to w ciągu najbliższych czterech lat powinniśmy mieć przychody z prywatyzacji na poziomie 26 mld zł. Ostateczna kwota będzie ujęta w planie. Gdyby osiągnąć poziom dwudziestu kilku miliardów przychodów w ciągu czterech lat, to byłoby to poważne przyspieszenie w porównaniu z przychodami w ciągu ostatnich lat. Są założenia obniżenia długu publicznego o 4-7 pkt proc. W tym prywatyzacja ma pomóc w zakresie 0,5-1 pkt proc. To daje te dwadzieścia kilka miliardów. Jeszcze raz podkreślam, że ostateczny zakres prywatyzacji znajdzie się w przyjętym przez rząd planie na cztery lata.
• Czy w tym roku uda się coś jeszcze sprywatyzować?
- Nie. Sądzę nawet, że kierunki prywatyzacji na 2008 rok ujęte w budżecie przesłanym do Sejmu są już nieaktualne. W tekście z sierpnia był zapis o tym, że niektóre spółki, np. Zakłady Azotowe w Tarnowie, zostaną sprzedane na przełomie roku, a wiemy, że to jest niemożliwe.
• Niektóre firmy, np. Polska Grupa Energetyczna, są już w trakcie przygotowywania do prywatyzacji, w tym tygodniu zarząd spółki ma mieć pierwsze spotkania z bankami inwestycyjnymi, wśród których zostanie wybrany doradca prywatyzacyjny. Również Enea rozpoczyna ten proces. Czy to będą pierwsze prywatyzacje w 2008 roku?
- W środę mam spotkanie z premierem Waldemarem Pawlakiem w tej sprawie. Daliśmy sobie krótki okres na weryfikację rządowego programu konsolidacji
energetyki. Zdajemy sobie sprawę, że nie będzie już czasu ani możliwości formalnych na głębokie zmiany w tym programie. Osobiście nie zamierzam zatrzymywać tych procesów prywatyzacji, natomiast chcemy się zastanowić, czy wszystkie przewidziane wcześniej spółki będą w niej uczestniczyć. Być może do niektórych podejdziemy w inny sposób i prywatyzować je w innym trybie.
• Mówiło się, że wartość PGE to ok. 30 mld zł. Poprzedni rząd planował zachować pakiet kontrolny i na giełdę wprowadzić tylko 10 proc. akcji pochodzących z podwyższenia kapitału. Czy pan popiera ten pomysł?
- Wprowadzenie na giełdę pakietów 10-15 proc. akcji PGE z podniesienia kapitału to może być dobry sposób na wycenienie tej spółki, zakładając, że są zaplanowane kolejne etapy, które nastąpią szybko. Być może w takim kierunku pójdziemy, ale nie będzie odkładania w czasie. Nad tym w tej chwili pracujemy. Chcemy szybko podjąć decyzje w sprawie
energetyki. Nie będziemy wywracać wszystkiego do góry nogami, bo to już nie jest ten moment.
•
W niektórych spółkach państwowych prezesami nie są zawodowi menedżerowie, ale politycy. Kiedy więc nastąpi weryfikacja kadr? Czy rozpocznie się już w tym roku, czy też dopiero w 2008 roku?
- Prowadzimy analizę sukcesów, porażek czy też kompetencji prezesów, członków zarządów, rad nadzorczych firm z udziałem Skarbu Państwa. Jednak do całej sprawy podchodzimy systemowo. Zmiany w radach nadzorczych będą przeprowadzane w otwarty, przejrzysty sposób, rady będą wybierały członków zarządu w konkursach według odpowiednich procedur.
• Czyli najpierw zwoływania, walnych zgromadzeń, później wybory konkursowe, czyli de facto pierwsze zmiany nastąpią w marcu-kwietniu?
- Nie wiem, czy aż tak późno. Może trochę wcześniej, ale wszystko według procedur, chyba że będą wyraźne sygnały upolitycznienia spółki.
• A co z takimi firmami, jak np. PKN Orlen, gdzie minister skarbu bezpośrednio mianuje jednego członka zarządu i rady nadzorczej?
- Zbadamy tę sprawę, ale tu też chciałbym, by obowiązywała zasada wyboru osoby z wielu kandydatów.
• Ale w przypadku Agencji Rozwoju Przemysłu decyzja była nagła. Odwołał pan szefa ARP Pawła Brzezickiego, to był pierwszy pana ruch kadrowy?
- To był szczególny przypadek. Chodziło o niemoc w relacji ARP - stocznie. Jeżeli prawo pozwoli na powołanie przez ministra osoby pełniącej obowiązki prezesa, to tak zrobimy. Równolegle będzie rozpisany konkurs.
• Czy konkursy pójdą w parze ze zmianami w ustawie kominowej?
- Jeżeli zakończymy proces odpolitycznienia spółek, w drodze otwartych naborów do rad nadzorczych i konkursów, to musimy przedstawić perspektywę zmiany ustawy kominowej. W ustawie o nadzorze właścicielskim i przekształceniach własnościowych będzie część regulująca kwestię wynagrodzeń. Skłaniam się do tego, żeby to rady nadzorcze przygotowały zasady wynagradzania w poszczególnych spółkach, analizując otoczenie rynkowe. Wymagana by była kontrasygnata ministra skarbu, który byłby swego rodzaju strażnikiem wymiaru i poprawności w ustalaniu wynagrodzeń.
• Czteroletni plan prywatyzacji, sprawa PZU, co jeszcze w krótkim terminie będzie wymagało rozwiązań?
- Z PZU nie jest tak, że decyzje muszą być bardzo szybko. Cały proces prawny może być prowadzony jeszcze długie miesiące. W tej chwili gorąca jest sprawa stoczni. Okazuje się, że największy problem nie jest już ze Stocznią Gdańską czy Gdyńską, ale ze Szczecińską. Nie było współpracy pomiędzy ARP a zarządami stoczni. W Szczecinie problem zamiatano pod dywan.
SPÓR O PZU MOŻE TRWAĆ LATA
Na negocjacje w sprawie rozwiązania sporu o PZU, mamy jeszcze przynajmniej kilkanaście miesięcy. Nie wiadomo, kiedy arbitrzy rozpoczną prace w drugim etapie postępowania, ale nawet jeśli on już się zacznie, to i tak strony po osiągnięciu porozumienia mogą przerwać postępowanie. Jednak gdy już arbitrzy rozstrzygną spór - co może zająć nawet 2 lata - Polska będzie musiała dostosować się do orzeczenia. Gdyby tego nie zrobiła, byłby to precedensowy przypadek.
Pisaliśmy o tym: Grozi nam zajęcie 2 mld USD - GP 192/2006
• Czy też będzie pan szukał takich metod rozwiązania problemów prawnych czy właścicielskich, że będzie pan namawiał jakąś państwową spółkę, by kupiła udziały w innej? Poprzednicy np. chcieli, by KGHM kupił PAK lub zainwestował w PLL LOT.
- Jestem wrogiem administracyjnego czy politycznego kreowania zdarzeń gospodarczych. W żadnym z tych pomysłów nie było przeprowadzonych analiz, a tylko pomysł ministra. Następnie zarządy spółek próbowały udowodnić, że tak nie można zrobić. Jeżeli ktoś przyjdzie i przyniesie pomysł, że chciałby kupić taką czy inną spółkę, to można się zastanowić. Ale nie odwrotnie.
• Czy myśli pan, że Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie powinna zostać sprywatyzowana? Kiedy?
- Będę proponował, żeby prywatyzacja GPW znalazła się w programie czteroletnim.
• Czy KGHM i PKN Orlen pozostaną pod kontrolą Skarbu Państwa?
- O KGHM mówił premier, że nie zamierzamy jej sprzedawać. O Orlenie jeszcze nie mówiliśmy. Liczę również na to, że sama branża górnicza przeanalizuje sytuację i jeśli zwróci się o prywatyzację, to będziemy to analizować. Sami nie zamierzamy inicjować prywatyzacji kopalń. Wszystko będzie w planach prywatyzacji na najbliższe cztery lata. Będzie w nich m.in. również lista spółek, które mogą zostać przekazane samorządom, ale np. pod warunkiem, że będą one prywatyzowane.
• Bywały spory co do kompetencji właścicielskich pomiędzy Ministerstwem Gospodarki a Skarbu. Jak będzie teraz?
- Mamy ciekawą propozycję, jak unormować te relacje i ustalić pełnię odpowiedzialności. Na przykład w przypadku stoczni będzie jeden koordynator.
kończył studia na Wydziale Geodezji Przemysłowej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Był m.in. wojewodą tarnowskim, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia, konsultantem Banku Światowego i przewodniczącym Komisji Skarbu Państwa