Bardzo wysoki kurs euro spowodował, że Polska ma do wydania dodatkowe 600 mln zł z funduszy unijnych, które dostała na lata 2004-2006. Musimy je wykorzystać do czerwca.
Silne osłabienie złotego wobec euro negatywnie odbiło się na wykorzystaniu funduszy unijnych, które Polska dostała na lata 2004-2006 - mówi Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego.
Pula środków na ten okres jest stała i wynosi 8,6 mld euro. Jednak ich wartość wyrażona w złotych w ciągu ostatniego pół roku urosła o 1,5 mld zł. O ile w lipcu wynosiła 31,1 mld zł, o tyle w grudniu już 32,6 mld zł (środki, które zostały wcześniej wypłacone beneficjentom nie podlegają już wahaniom kursowym).
- W ten sposób mam około 600 mln zł więcej do wydania - mówi minister. Dodaje, że to powoduje, że resort musi szukać nowych projektów, aby te środki zagospodarować. W grę wchodzi przyznawanie unijnych dotacji tym inwestycjom, które znalazły się na listach rezerwowych, a nawet ogłoszenie w kilku przypadkach konkursów o granty. Dotyczy to wszystkich programów operacyjnych z wyjątkiem Pomocy Technicznej.
Hanna Jahns, wiceminister rozwoju regionalnego, uważa, że gdyby nie tak duży wzrost kursu, to Polska do końca 2008 r. wydałaby prawie wszystkie unijne pieniądze, które dostała na lata 2004-2006. Obecnie pozostało do zagospodarowania ponad 2,6 mld zł. Gdyby nie decyzja Komisji Europejskiej, która ze względu na kryzys gospodarczy zgodziła się na wydłużenie okresu wdrażania środków z UE do czerwca, ta kwota byłaby bezpowrotnie stracona.
- Przez najbliższe miesiące będziemy patrzeć z niepokojem na kurs euro - mówi Hanna Jahns. Dalsze osłabienie złotówki będzie powodowało przyrost unijnych funduszy, które trzeba będzie wydać.