Reforma wprowadzona przez Ministerstwo Rozwoju już przynosi skutki. Ze statystyk wynika, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych, fiskus, sanepid i inspekcja żywnościowa kontrolują drobne firmy rzadziej, niż jeszcze kilka lat temu

To efekt wprowadzenia tzw. pakietu 100 zmian dla firm, zaproponowanego w zeszłym roku przez ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. 85 proc. propozycji już obowiązuje. W tym ta kluczowa, przewidująca ograniczenie kontroli w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw.

Założenie zmiany, która weszła w życia na początku 2017 r., jest proste. Urzędy mające prawo do przeprowadzania kontroli są obecnie zobligowane do sporządzenia analizy ryzyka naruszenia prawa. Kontrolowane mają być przede wszystkim te firmy, w których prawdopodobieństwo wystąpienia nieprawidłowości jest największe. I to też w tych przypadkach, w których takie nieprawidłowości mogłyby zaszkodzić uczciwej konkurencji lub uszczuplić dochody państwa. Mówiąc wprost - chodzi o to, aby inspektorzy skarbowi nie robili łapanek na bazarach i nie wlepiali mandatów emerytkom sprzedającym marchewkę. Większy nacisk za to kładą na sprawdzanie działalności w największych firmach i tych, w których ryzyko naruszenia prawa jest największe.

Już pierwszych kilka miesięcy funkcjonowania nowych przepisów pokazuje, że rzeczywiście udało się zmienić nastawienie urzędników. Wzmacniają one pozytywne trendy. Zakład Ubezpieczeń Społecznych z roku na rok kontroluje coraz mniej małych przedsiębiorców. Choć pełnych statystyk za 2017 r. jeszcze nie ma, to poprawa była widoczna już w 2016 r., w którym przeprowadzono o 3 proc. mniej sprawdzeń niż w 2015 r. Rzadziej przedsiębiorców kontrolują też m.in. Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Inspekcja Handlowa (o 2 proc.).

Zdaniem niektórych ekspertów to wcale nie powód do radości. Rzadsze kontrole mogą bowiem zwiększać liczbę występujących nieprawidłowości. Ministerstwo Rozwoju jednak z tą teorią się nie zgadza. Mariusz Haładyj, wiceminister rozwoju, niedawno na łamach DGP stwierdził wprost: - Nasze rozwiązania zakładają, że zaufanie między administracją a przedsiębiorcami musi być obustronne. To swoiste zaproszenie dla uczciwych firm do współpracy. - Moim zdaniem ryzyko ewentualnych niepożądanych zachowań po wprowadzeniu proponowanych rozwiązań nie jest wcale wyższe - uważa Haładyj.

Tym bardziej że nowe regulacje to nie tylko ograniczenie liczby kontroli, lecz także zwiększenie praw tych przedsiębiorców, do których inspektorzy zapukają. Kluczowy tu jest dodany przepis przewidujący, że organ nie może weryfikować dwukrotnie tego samego. Innymi słowy, jeśli raz jakąś kwestię uznał za zgodną z prawem, nie może w tej samej sprawie przyjść do prowadzącego działalność po kilku miesiącach. Praktyka ostatnich lat była taka, że wielokrotnie zdarzały się takie ponowne kontrole. W świetle pakietu 100 zmian dla firm takie działanie już jest niemożliwe.

Nowością jest też możliwość przeprowadzania wspólnych kontroli przez urzędników. Ministerstwo Rozwoju dostrzegło bowiem, że największą bolączką dla wielu firm jest nieustanna obecność inspektorów w siedzibie firmy. Bywało tak, że przez dwa tygodnie urzędowali inspektorzy ZUS, by po zakończeniu sprawdzenia przychodzili kontrolerzy z fiskusa. W efekcie działalność była utrudniona przez miesiąc. A teraz? Gdy przedsiębiorca wyrazi zgodę na przeprowadzanie wspólnej kontroli przez organy, wejdą one do firmy jednocześnie. Tym samym co prawda przez dwa tygodnie prowadzenie biznesu będzie utrudnione, ale nie grozi już, że po wyjściu inspektorów zapukają do drzwi kolejni.

W ramach wprowadzonych zmian do ustawy wpisano też bezwzględny obowiązek publikowania przez organy kontroli na swych stronach internetowych stosowanych przez nie procedur. Tak, by każdy przedsiębiorca mógł łatwo sprawdzić, czy inspektorzy, którzy do niego przyszli, ich przestrzegają określonych zasad.

Materiał powstał przy współpracy z PARP