Gabinet Beaty Szydło będzie się zajmował projektem ustawy budżetowej na 2018 r. Do końca września dokument powinien być skierowany do Sejmu. Przez kilka ostatnich tygodni uwagi do niego mieli okazję zgłaszać partnerzy społeczni. Projektowi przyjrzeliśmy się i my, patrząc, gdzie rząd zaplanował największy wzrost wydatków, a gdzie gotów jest je ograniczać.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna



O dobrej koniunkturze w gospodarce świadczą plany dotyczące ubezpieczeń społecznych. W każdym budżecie to największa pozycja wydatkowa – zdecydowanie przekraczająca 80 mld zł (to nie tylko dotacja dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych czy Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, ale też np. emerytury mundurowe). W porównaniu z tegorocznym budżetem plany mówią o wzroście o 0,5 proc. I to mimo niższego wieku emerytalnego. Więcej pracujących to wyższe składki do ZUS, a więc i mniejsza potrzeba jego dofinansowania.
Łączne wydatki na edukację, naukę i kulturę w stosunku do budżetu na ten rok rosną w projekcie na 2018 r. o 1,4 proc. Te na naukę mają się jednak zwiększyć o niemal 8 proc. Ogólna kwota zmienia się w niewielkim stopniu głównie dlatego, że praktycznie bez zmian pozostaje część oświatowa subwencji ogólnej dla samorządów.
Pieniądze na oświatę znajdują się jednak również w rezerwach celowych. W nich zapisano 1,1 mld zł na podwyżki dla nauczycieli.
Ogólna kwota rezerw (wyłączamy z niej pieniądze na program modernizacji Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej i Biura Ochrony Rządu) ma się zwiększyć w porównaniu z tegorocznym planem dochodów i wydatków państwa o 7,5 proc., do 25,1 mld zł. W dziale „różne rozliczenia” wzrost jest nawet większy – to zasługa większych pieniędzy związanych z realizacją projektów unijnych.
Większe wydatki sfinansować ma przede wszystkim wzrost dochodów z VAT (choć zapewne okaże się on mniej spektakularny, niż wynikałoby z porównania projektu na przyszły rok z ustawą obowiązującą w tym roku – tegoroczne wyniki są bowiem znacznie lepsze od planów). W podatkach dochodowych planowany wzrost nie przekracza 10 proc. Większy ma dotyczyć podatku miedziowego, z którego wpływy mają się zwiększyć z 1 mld do 1,29 mld zł, czy bankowego – tu ma nastąpić wzrost z 3,9 mld zł do 4,6 mld zł.