Rozmowa z Łukasz Feldman, członkiem Rady Nadzorczej spółki CWMEDIA, właściciela portalu cda.pl
Rozmowa z Łukasz Feldman, członkiem Rady Nadzorczej spółki CWMEDIA, właściciela portalu cda.pl
/>
Inne
Czego spodziewają się państwo po wejściu na giełdę? To dobre pytanie. Jako pierwszy na myśl nasuwa się oczywiście kapitał. Jest on dla nas ważny, ponieważ mamy ambitne plany rozwojowe, których realizacja wiąże się z kosztami. Ale nie wiem, czy w naszym przypadku ważniejsze niż sam dostęp do gotówki nie są inne aspekty. Po pierwsze, obecność na giełdzie wiąże się z pewnym prestiżem i wzrostem wiarygodności. Firmy są zobowiązane do pełnej przejrzystości. W naszym przypadku to bardzo ważne, ponieważ w przeszłości padaliśmy ofiarą różnych insynuacji. Druga rzecz to zacieśnienie więzi z naszymi użytkownikami.
To ciekawe, a w jaki sposób? Liczymy na to, że przynajmniej część z nich stanie się naszymi udziałowcami. Tym samym staną się współwłaścicielami portalu, którego używają i który niejednokrotnie współtworzą. Sądzimy, że tak jest fair.
Czyli podjęli państwo decyzję o wejściu na giełdę z różnych pobudek, a jakie znaczenie miała dotacja, która znacznie przecież obniża koszty takiej operacji? Nie powiem, żeby to właśnie ona przeważyła szalę przy podejmowaniu decyzji o podjęciu tego kroku, ale miała niemałe znaczenie. Procedury związane z wejściem na rynek kapitałowy – w naszym przypadku NewConnect – nie są tanie. Dotacja z działania 4 Stock pokrywa je aż w 85 procentach. Takie kwoty nie są obojętne dla żadnej firmy.
Portal CDA już teraz jest liderem na polskim rynku serwisów VOD. Jak zamierzają państwo zainwestować kapitał pozyskany z emisji? Portal rozwija się od lat. Jest miejscem odwiedzin osób oglądających nagrania w internecie, ale również platformą dla twórców. W ostatnich latach wprowadziliśmy pewne zmiany, zaproponowaliśmy dodatkowe usługi, pakiet premium. Weszliśmy mocno w kanały mobilne. W pewnym stopniu wkroczyliśmy też do świata smart TV – nasz kanał można oglądać na urządzeniach tego typu po powiązaniu ich w sieci ze smartfonem. Chcemy się rozwijać w kierunkach, które wskaże nam postęp technologiczny.
Rozmowa z Jerzym Szewczykiem, CEO w firmie Pro-PLUS
Korzystają państwo z dotacji wspierającej firmy w wejściu na rynek kapitałowy. W pierwszym pytaniu chciałabym jednak cofnąć się nieco w czasie: Jaka droga poprzedziła decyzję o debiucie?
Pro-PLUS SA to polska firma założona w 1993 roku przez Iwonę i Jana Radwańskich. Działa w sektorze telemedycyny. Od początku skupiała się na produkcji urządzeń i systemów do telemonitoringu pacjentów indywidualnych. Jesteśmy pionierem rozwiązań telemedycznych nie tylko na rynku polskim, ale i światowym. Główny obszar działania to kardiologia i zdalne przesyłanie danych medycznych pomiędzy pacjentem, a lekarzem. Przez wszystkie lata firma inwestowała w badania i rozwój. Realizowaliśmy projekty wspólnie z zagranicznymi partnerami. Korzystaliśmy z dofinansowania Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Działaliśmy na rzecz popularyzacji telemedycyny. Lobbowaliśmy w sprawie dostosowania polskiego prawa do możliwości, jakie stwarza leczenie na odległość. Jesteśmy wciąż otwarci na nowe wyzwania i… myśląc o nich zaczęliśmy rozważać wejście na rynek papierów wartościowych, aby pozyskać kapitał niezbędny do szybkiego rozwoju.
Rozumiem że było pewne wahanie, czy na pewno chcą państwo zrobić ten krok… Co więc zadecydowało o skorzystaniu z dotacji?
Był to splot wielu okoliczności. Od zawsze w planach było wejście na rynek kapitałowy. W 2016 roku pojawiła się dobra koniunktura dla telemedycyny, obserwowaliśmy uważnie debiuty innych spółek z naszej branży, zrealizowaliśmy wewnętrzne cele rozwojowe, zmianie uległy regulacje prawne dotyczące możliwości szerokiego stosowania telemedycyny. Wszystko to spowodowało, że rozpoczęliśmy poszukiwania kapitału na rozwój. Giełda była jedną z opcji. W tym czasie natrafiliśmy na informację o programie PARP dotyczącym wsparcia wejścia na NewConnect. Samodzielnie napisaliśmy wniosek, który został pozytywnie oceniony.
Na jakim są państwo teraz etapie?
Jesteśmy jeszcze w początkowej fazie procesu wejścia na giełdę. Zleciliśmy przygotowanie niezbędnej dokumentacji i analiz. Zrobiliśmy pilotażowe rozeznanie rynku. Jego efekty nie do końca odpowiadają naszym oczekiwaniom, trochę pracy jest również po naszej stronie – musimy uzupełnić dokumenty i lepiej przygotować materiały dla inwestorów.
Czy samo skorzystanie z dotacji ocenia pan jako trudne? Obciążające dla firmy?
Nie. Są oczywiście pewne formalności, których trzeba dopilnować, ale nie nazwałbym ich obciążeniem. Jesteśmy też bardzo pozytywnie zaskoczeni postawą Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Stosunek jej pracowników do beneficjentów jest zdecydowanie partnerski. Mamy poczucie, że również Agencji zależy na tym, aby debiut był przemyślanym krokiem, sukcesem – nie tylko w rozumieniu formalnej realizacji planów, ale również realnych korzyści.