To nie jest przełom, ale mamy pierwsze symptomy poprawy sytuacji na rynku międzybankowym. Banki zaczynają pożyczać sobie pieniądze nawet na kilka miesięcy.
Są już transakcje na miesiąc, trzy miesiące i nawet na sześć miesięcy. Nie ma ich dużo, ale jeszcze niedawno banki pożyczały sobie pieniądze maksymalnie na jeden dzień - mówi Adam Kruss, szef zespołu dilerów Polbanku.
Na prawdziwy powrót zaufania na rynku musimy jednak jeszcze poczekać.
- To prawda, że zdarzają się transakcje na dłuższe terminy, ale raczej między bankami, które z sobą współpracują, czyli między tymi, w których duże udziały ma państwo, BGK, BOŚ i PKO BP - mówi Elwir Świętochowski z Rabobanku.
Inaczej sytuację ocenia Adam Kruss.
- Banki pozyskały bardzo dużo środków dzięki atrakcyjnemu oprocentowaniu depozytów i teraz muszą gdzieś te środki lokować. Skoro nie odblokowały jeszcze akcji kredytowej, to pojawiły się na rynku międzybankowym transakcje nawet na kilka miesięcy - uważa Adam Kruss.
Dodatkowym czynnikiem, który zachęca instytucje finansowe do udzielania pożyczek innym bankom na dłuższe terminy, jest przekonanie, że Rada Polityki Pieniężnej nadal będzie obniżała stopy procentowe, więc zyski z lokat krótkoterminowych będą spadały.
Jeśli rynek międzybankowy nie działa w pełni normalnie, to popyt na instrumenty oferowane przez Narodowy Bank Polski powinien być duży. O ile na aukcjach repo w NBP w ubiegłym roku obroty przekraczały 7 mld zł, to na wtorkowej aukcji banki zgłosiły zapotrzebowanie tylko na 700 mln zł. To by wskazywało na to, że bankowcy znaleźli inny sposób na pozyskanie płynności albo podjęli decyzje o radykalnym zmniejszeniu akcji kredytowej i w ten sposób ograniczyli swoje potrzeby pożyczkowe.



Zdaniem niektórych ekonomistów, sytuacja sektora bankowego może się poprawić, gdy zgodnie z zapowiedziami Narodowy Bank Polski wykupi przed czasem obligacje, zasilając banki kwotą ponad 8 mld zł. Dodatkowym czynnikiem, który także może pozytywnie wpłynąć na banki, jest postulowane obniżenie rezerw obowiązkowych od lokat.
- Według mnie i bez tego banki mają pieniądze. Nie rozwiązuje to podstawowego problemu, czyli braku zaufania między bankami - mówi Elwir Świętochowski.
Inaczej ocenia to Adam Kruss.
- Jeśli banki będą mogły mniej trzymać na koncie w NBP, to będą musiały coś zrobić z uzyskanymi nadwyżkami. Albo zwiększą akcję kredytową, albo pieniądze zostaną przeznaczone na kupno obligacji i bonów skarbowych - mówi.
Zdaniem specjalistów nadal dzisiejsze obroty na rynku międzybankowym to jedynie 25 proc. obrotów sprzed kryzysu.
- Na transakcjach krótkoterminowych obroty spadły o 10-20 proc., ale jeśli spojrzymy na depozyty długoterminowe, to ten spadek obrotów wciąż jest dramatyczny - podkreśla Elwir Świętochowski.
- Poprawę zobaczymy, jeśli obecną sytuację porównamy z październikiem czy listopadem ubiegłego roku, gdy ten rynek w ogóle nie działał i stawki rynku międzybankowego były bardzo wysokie - dodaje Przemysław Kwiecień z X-Trade Brokers. W tej chwili WIBOR, czyli wskaźnik pokazujący oprocentowanie, po jakim banki udzielą pożyczek innym bankom, spadł do 5,65 proc., czyli w ostatnich trzech miesiącach o 1 pkt proc.