Polska gospodarka na tle innych krajów UE nie jest - na nasze szczęście - zbyt dużym konsumentem gazu ziemnego. W naszym kraju naturalny metan zawsze traktowany był jako surowiec ekskluzywny, zużywany głównie przez zakłady chemiczne i huty oraz w niewielkim stopniu przez elektrociepłownie.
W całościowym bilansie energetycznym Polski gaz stanowi zaledwie 13 proc., co daje mniej więcej połowę średniej światowej i średniej unijnej. W Unii Europejskiej mniejsze uzależnienie od gazu ziemnego wykazują jedynie Grecy, gdzie stanowi on ledwie 8,4 proc. wszystkich konsumowanych surowców energetycznych. Niemniej jednak zużywany w Polsce gaz w 2/3 pochodzi z importu. Rządowa dyrektywa intensyfikacji wydobycia z własnych źródeł, nawet jeśli w najbliższych latach sprawdzi się w praktyce gospodarczej, to nie wyeliminuje w całości uzależnienia od dostaw zewnętrznych.

Rosyjska dominacja

W długofalowej perspektywie skazani jesteśmy w zaspokajaniu swoich gazowych potrzeb na Rosję. Tam bowiem ulokowane jest ponad 25 proc. światowych zasobów gazu. Drugi na tej liście Iran ma ich niecałe 16 proc., zaś trzeci Katar - niecałe 15 proc. Wymieniane często jako alternatywne kierunki dostaw, zwłaszcza jeśli idzie o gaz skroplony (LNG), Nigeria i Algieria są w posiadaniu odpowiednio 3 i 2,5 proc. światowych zasobów. Najbliższa nam Norwegia ma poniżej 2 proc. światowych zasobów, na dodatek intensywnie eksploatowanych. Także brane często pod uwagę takie państwa jak: Turkmenistan, Kazachstan czy Uzbekistan posiadają mniej więcej po 1 proc. światowych zasobów. Udokumentowane zasoby krajowe szacowane są w tej chwili na 110 mld m sześc., zaś zasoby prognostyczne zawierają się w przedziale od 700 do 1200 mld m sześc.

Wierny towarzysz węgla

Zupełnie marginalnie do tej pory traktowane były zasoby metanu towarzyszące pokładom węgla kamiennego, wykorzystywane gospodarczo dotychczas w niewielkim tylko stopniu. W 2005 roku wydobycie metanu miało miejsce z 16 złóż węgla i wynosiło 276,2 mln m sześc. Ponadto do atmosfery wyemitowano, wzmacniając efekt cieplarniany, 170 mln m sześc. Zasoby perspektywiczne metanu w pokładach węgla w Polsce oceniane są na 254 mld m sześc., w tym zasoby bilansowe wydobywalne mogą wynosić około 150 mld m sześc.To więcej, niż wynoszą w tej chwili udokumentowane zasoby metanu w złożach podstawowych. Przy czym są to tylko zasoby Górnośląskiego Zagłębia Węglowego. Jeśli chodzi o zasoby Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego, to są one szacowane na 5 mld, natomiast zasoby Lubelskiego Zagłębia Węglowego są na razie trudne jeszcze do oszacowania. Jest to ważny rezerwuar, jeśli idzie o gaz i powinniśmy się nastawić na jego wydobycie. Pozyskiwanie metanu z pokładów węgla napotyka jednak wiele przeszkód i są to głównie przeszkody natury administracyjnoprawnej, ale także brak jest odpowiedniej dostosowanej do polskich warunków technologii.
Dlatego też istotne - dla podniesienia poziomu dywersyfikacji dostaw i bezpieczeństwa energetycznego kraju - stają się starania polskich podmiotów gospodarczych mające na celu pozyskanie koncesji poszukiwawczo-wydobywczych w rejonie Morza Północnego i Norweskiego, północnej Afryki, Zatoki Perskiej, Indii czy Pakistanu.
W 2007 roku na 9,3 mld m sześc. importowanego gazu 6,2 mld m sześc. (66,6 proc.) pochodziło z Rosji, 2,3 mld m sześc. (24,7 proc.) z krajów Azji Środkowej, 0,8 mld m sześc. (8,6 proc.) z Niemiec, 0,42 mld m sześc. (4,5 proc.) z Ukrainy i 0,3 mld m sześc. (3,2 proc.) z Czech. Importowany gaz dociera do Polski przez punkty wymiany znajdujące się w: Drozdowiczach na granicy polsko-ukraińskiej (gazociąg jamburski), Wysokoje na granicy z Białorusią (gazociąg orenburski), Włocławku i Lwówku Wielkopolskim (gazociąg Jamał-Europa), Lasowie (dostawy z Niemiec realizowane przez koncern VNG z Lipska). Ponadto funkcjonują dwa niewielkie punkty wejścia na granicy z Republiką Czeską w Głuchołazach i Branicach, a także obsługujący lokalny rynek punkt wymiany w Gubinie na granicy zachodniej.
Gazociąg jamalski to jedna z największych transeuropejskich inwestycji tranzytowych przełomu XX i XXI wieku o długości 4 tys. km i docelowej zdolności przesyłowej 64 mld m sześc. rocznie. Podstawą do realizacji dwóch przebiegających przez Polskę gazowych nitek było zawarte w 1993 roku rządowe porozumienie zawarte przez Polskę i Federację Rosyjską. W 1995 roku podpisano protokół do tego porozumienia, który przewidywał budowę dwóch nitek gazociągu i odbiór przez Polskę z tego gazociągu pierwotnie 3 mld m sześc gazu w latach 1997-2000, 5 mld m sześc. w latach 2001-2003 i 10 mld m sześc. w latach 2004-2009. Budowę polskiego odcinka pierwszej nitki mierzącej 860 km zakończono w 1999 roku. Polska renegocjowała kontrakt jamalski, zmniejszając ilość gazu kupowanego tą drogą. Liczby zdają się świadczyć o znacznych rezerwach tego gazociągu, co może tłumaczyć oprócz aspektów politycznych przede wszystkim ekonomiczny i gospodarczy powód wstrzymania realizacji drugiej bliźniaczej nitki, zwłaszcza że w trakcie budowy pierwszej nitki po stronie polskiej wykonano już stosowne przejścia pod rzekami i zbiornikami wodnymi oraz wylano fundamenty pod dodatkowe tłocznie. Koszt budowy drugiej nitki szacowany jest na 3 mld dolarów i inwestycja ta nadal znajduje się na liście priorytetów tranzytowych Unii Europejskiej. Obecnie strona rosyjska powróciła do inicjatywy budowy drugiej nitki Jamału, warunkując to jednak zwiększeniem zakupów przez Polskę gazu tłoczonego tym gazociągiem.



Kto nie chciał pieremyczki

Jedną z przyczyn wdrożenia negowanej przez Polskę idei budowy gazociągu północnego, zwanego u nas także bałtyckim, była odmowa przez Polskę budowy tzw. pieremyczki łączącej ze sobą na terenie Polski gazociągi tranzytowe biegnące do Europy zarówno przez Ukrainę, jak i Białoruś. Gdyby taka pieremyczka istniała, Czechy, Słowacja czy Węgry nie byłyby pozbawione dzisiaj kompletnie dostaw gazu. Umowa, na podstawie której założono zarejestrowaną w szwajcarskim kantonie Zug spółkę typu joint ventures North European Gas Pipeline Company, podpisana została w Berlinie w obecności przywódców Niemiec i Rosji 8 listopada 2005 r. Założycielami spółki są po stronie rosyjskiej Gazprom, zaś po stronie niemieckiej E.ON/Ruhrgas i BASF/Wintersahll. Później do spółki dopuszczony został holenderski koncern Gasunie. Teraz łasym okiem na udziały w tym projekcie jako udziałowiec mniejszościowy patrzy francuski GdF Suez. Gazociąg ma przebiegać z Wyborga nad Zatoką Fińską do położonego 70 km od Świnoujścia Greifs-waldu, a następnie przez północne Niemcy, Holandię docelowo na Wyspy Brytyjskie. Gazociąg ma być zasilany zarówno ze złóż sztokmanowskich znajdujących się pod Morzem Barentsa, jak i z Jamału oraz złóż zachodniej Syberii. Długość części podmorskiej ma wynieść 1189 km, zaś lądowej 917 km, projektowana zdolność przesyłowa obu nitek 55 mld m sześc. rocznie, średnica rur 1200 mm, zaś ciśnienie na wejściu 210 barów. Koszt budowy tego gazociągu ciągle rośnie. Jedne źródła podają, że jest to w tej chwili co najmniej 10 mld dolarów, inwestor oficjalnie przyznaje się do 7,4 mld euro. Projekt ten pomimo licznych wątpliwości natury ekologicznej i ekonomicznej, a także politycznej objęty jest priorytetem Komisji Europejskiej. Inwestorzy cały czas zakładają, że brak opłat tranzytowych pokryje z nawiązką zwiększone koszty związane z posadowieniem rur na dnie Bałtyku. Ale założenie takie może w praktyce okazać się iluzoryczne. Bałtyk jest małym morzem, które pozbawione jest w zasadzie wód eksterytorialnych, zaś strefy ekonomiczne Polski i Danii w rejonie Bornholmu nakładają się na siebie. I w praktyce może okazać się, że kraje, przez których strefy ekonomiczne będzie przebiegała podwodna rura z gazem, też będą oczekiwały pożytków finansowych z tego faktu. To może w przyszłości prowadzić do konfliktów podobnego typu, jakie okresowo teraz ma Rosja z Ukrainą czy Białorusią.

Można magazynować

Gaz ziemny w porównaniu z energią elektryczną ma tę zaletę, że daje się magazynować. Podziemne magazyny gazu stanowią integralną część systemu gazowniczego każdego kraju. Pozwalają one na zapewnienie ciągłości dostaw w przypadku awarii czy wstrzymania ich przez kontrahentów z powodów politycznych lub ekonomicznych. Umożliwiają także gromadzenie nadwyżek w momentach zmniejszonego poboru przez gospodarkę celem uniknięcia kosztów wynikających z często stosowanej w kontraktach gazowych zasady: bierz lub płać. W planach znajduje się budowa kolejnych magazynów.
Gaz ziemny w Polsce zawsze traktowany był jako paliwo ekskluzywne i używanie go do produkcji energii elektrycznej czy ciepła traktowano jako oczywiste marnotrawstwo, zgadzając się na to w ostateczności. Na przeszkodzie stała także niemal zawsze wysoka - w porównaniu z innymi nośnikami energii - niemal zaporowa cena paliwa gazowego. Dlatego też nowoczesne bloki parowo-gazowe funkcjonujące w elektrociepłowniach zawodowych można policzyć na palcach jednej ręki. Na gazie wysokometanowym pracują bloki: w EC Lublin-Wrotków, EC Rzeszów i EC Nowa Sarzyna. Gaz zaazotowany zużywają bloki gazowe w EC Gorzów Wielkopolski, EC Zielona Góra oraz EC Kostrzyn.
W żadnej polskiej elektrowni zawodowej nie ma w tej chwili ani jedno dużego bloku energetycznego pracującego wyłącznie w oparciu o gaz ziemny. Plany budowy takich bloków sygnalizują na razie: Tauron Polska Energia w odniesieniu do Elektrowni Stalowa Wola i CEZ w przypadku Elektrowni Skawina.