Spodziewam się, że w tym roku rynki akcji wzrosną o 20 proc.
W 2008 roku ceny akcji spadły mocno z powodu słabnącego wzrostu gospodarczego, słabszych wyników spółek i rosnącego bezrobocia. Na pierwszy rzut oka akcje są już tanie, zwłaszcza że wskaźnik cena/zysk znajduje się na najniższym poziomie od ponad dziesięciu lat. Jeżeli dodamy do tego aktywną politykę rządów i banków centralnych, wydaje się, że rok 2009 będzie o wiele lepszy. Mieliśmy już okazję obserwować optymizm inwestorów i komentatorów rynku.
Nawet jeżeli poprawa sytuacji gospodarczej nie będzie znacząca, a odbicie na giełdzie nie będzie bardzo silne, to dobrze zarządzane fundusze mogą znaleźć dużo atrakcyjnie wycenianych spółek. Przecena w 2008 roku nie rozróżniała pomiędzy słabymi spółkami (chyba że bankrutowały) a lepiej zarządzanymi z dobrymi pomysłami na biznes i produktami, które będą się nadal sprzedawać.
Najwięcej okazji można chyba obecnie znaleźć w sektorze finansowym. Banki, które są dobrze zarządzane, wyjdą z kryzysu silniejsze niż przedtem i - po raz pierwszy od wielu lat - będą mogły udzielać pożyczek na atrakcyjnych dla siebie warunkach.
Podobnie jak sektor finansowy cierpiały akcje krajów rozwijających się. Tutaj jednak można oczekiwać większych zawirowań, zwłaszcza w krótkim terminie i w krajach, gdzie konsumenci i firmy zapożyczały się w obcych walutach. Kraje prowadzące bardziej odpowiedzialną długoterminową politykę gospodarczą, jak Chiny i Brazylia, wydają się być najlepszym wyborem.
Wróciłem właśnie z urlopu. Nie wiem, czy to niedawne wakacje napawają mnie większym optymizmem, ale moje przewidywania na rok 2009 to wzrost rynków akcji o 20 proc. Za 12 miesięcy sprawdzimy.