Resort finansów chce blokowania stron internetowych podejrzanych firm inwestycyjnych. Być może jeszcze dzisiaj Ministerstwo Finansów opublikuje projekty nowelizacji ustaw o nadzorze finansowym i obrocie instrumentami finansowymi, których głównym celem ma być wzmocnienie bezpieczeństwa inwestowania tzw. klientów nieprofesjonalnych.
Część zmian już kilka miesięcy temu zaproponowała Komisja Nadzoru Finansowego. Ale Ministerstwo Finansów zgłasza część z własnej inicjatywy. Chce w ten sposób spełnić zalecenia Najwyższej Izby Kontroli, która wiosną tego roku badała bezpieczeństwo klientów na rynku walutowym.
Dźwignia, ale cztery razy mniejsza
Jednym ze spostrzeżeń, jakie miała NIK, były gigantyczne straty ponoszone przez klientów detalicznych na rynku walutowym. Widać je w raportach KNF na temat wyników, jakie uzyskują inwestorzy. Szczególnie w przypadku rynku forex, gdzie zawierane są transakcje na parach walut i instrumentach pochodnych na te pary. Z badań KNF przeprowadzonych wśród domów i biur maklerskich, które oferują zawieranie transakcji za pośrednictwem platform internetowych na foreksie, wynika, że w 2016 r. niemal 80 proc. inwestorów poniosło stratę. KNF podkreśla przy tym, że to trwała tendencja widoczna od 2012 r. i pod tym względem wyniki polskich badań nie różnią się od uzyskiwanych przez inne nadzory europejskie.
Pomysł resortu finansów na ograniczenie potencjalnych strat, jaki znajdzie się w publikowanym projekcie, to zwiększenie minimalnego depozytu zabezpieczającego z 1 proc. wartości kupowanego (bądź sprzedawanego) instrumentu do 4 proc. Depozyt to ułamek wartości transakcji, który klient wpłaca, by jej dokonać. W inwestowaniu na takich rynkach jak forex wykorzystuje się w ten sposób mechanizm dźwigni finansowej: angażując niewielki kapitał, można dokonywać transakcji o znacznie większej wartości.
Przykładowo, żeby kupić kontrakt wart 100 tys. zł, dziś minimalna dopuszczalna prawem wpłata to 1 tys. zł (czyli właśnie 1 proc.). I tu jest haczyk. Dźwignia może generować bardzo wysokie zyski, bo wystarczy, że wartość kontraktu wzrośnie o 1 proc., do 101 tys. zł, by stopa zwrotu z wpłaconego depozytu wyniosła aż 100 proc. (bo zysk to dodatkowy tysiąc złotych). Jednak ta zasada działa też w drugą stronę i spadek wartości kontraktu o 1 proc. oznacza, że inwestor traci wszystko. Przy większych spadkach musi dopłacać do inwestycji. Podniesienie limitu minimalnego depozytu ograniczy stosowanie aż tak dużych dźwigni. Z dopuszczalnego dziś pułapu „1 do 100” spadnie ona do poziomu „1 do 25”.
– Inwestowanie na rynku walutowym czy w kontrakty terminowe to nie jest dziedzina dla tych, którzy nie zdają sobie sprawy z ryzyka. Ograniczenie dopuszczalnej dźwigni to krok w kierunku ograniczenia dotkliwych strat u takich osób – ocenia Jarosław Sadowski, analityk firmy doradczej Expander.
Działający bez zgody – na listę ostrzeżeń
Kolejna proponowana zmiana wymierzona jest w firmy, które oferują handel na foreksie na platformach internetowych, ale nie mają polskiego zezwolenia na taką działalność. Broker wyłączony spod polskiego nadzoru może np. niedostatecznie informować klientów o ryzyku, jakie wiąże się z inwestowaniem na foreksie. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli KNF namierzyła przynajmniej trzy firmy z zagranicy, które sprzedawały swoje usługi za pośrednictwem polskojęzycznych platform, a nie miały na to zgody. Ściganie takiego procederu jest trudne, bo przedsiębiorcy z siedzibą za granicą i serwerami tam zarejestrowanymi nie są traktowani jako prowadzący działalność na terenie Polski.
W tym przypadku MF przejęło pomysł Komisji Nadzoru Finansowego i zaproponuje utworzenie w KNF specjalnego rejestru domen internetowych, do którego trafiałyby strony podejrzanych firm. Przy czym nie byłyby to tylko domeny firm oferujących usługi na foreksie bez wymaganych zgód, ale również innych nadzorowanych podmiotów, które trafiałyby na listę ostrzeżeń KNF. Obecność firmy na takiej liście automatycznie będzie oznaczać zablokowanie dostępu do jej platformy przez operatorów telekomunikacyjnych. Mieliby oni na to 48 godzin, a w przypadku niezastosowania się do przepisu groziłaby im grzywna.
Dwa razy wyższe kary
Plany blokowania stron budzą największe kontrowersje wśród przedsiębiorców, jednak jego autorzy zwracają uwagę, że analogiczny przepis działa już w ustawie o grach hazardowych. Tego samego argumentu używa KNF, która swoją wersję przesłała ministerstwu już w kwietniu. Znalazł się w nich jeszcze jeden zapis, który teraz resort finansów przejął w swojej nowelizacji: to możliwość dodatkowego ukarania firm inwestycyjnych działających bez zezwolenia, również zagranicznych, jeśli w wyniku ich działalności klient „niekorzystnie rozporządzi swoim mieniem”. To rozszerzenie obecnie obowiązującej kary 5 mln zł grzywny za działalność prowadzoną bez zezwolenia. Nowa sankcja ma wynieść 10 mln zł.
MF rozszerzyło swój projekt o jeszcze kilka innych zmian. Jedna z ważniejszych to nałożenie na KNF obowiązku wydawania niewiążących interpretacji. Chodzi o to, by nowe firmy wchodzące na rynek z jakąś innowacyjną usługą finansową mogły w tym trybie zapytać np., czy na swoją działalność muszą mieć zgodę KNF, czy nie. Komisja ma wydawać interpretacje prawa, ale nie będą one wiążące w procesie sądowym. Jeśli nie zdąży z interpretacją w ciągu 30 dni, wówczas będzie obowiązywała zasada milczącej zgody – czyli wątpliwość zostanie rozstrzygnięta na korzyść pytającego.