Marzenie o powrocie fabryk, które dadzą wiele dobrych i stabilnych miejsc pracy, to mrzonka. Na wielki comeback przemysłu nie ma co liczyć, a na przyszłość musimy mieć z tyłu głowy, że nie z każdej fabryki należy się cieszyć.
To marzenie ma nawet swoją nazwę: reindustrializacja. Słowo, na które moda wybuchła po kryzysie finansowym, kiedy na Zachodzie pojawiła się tęsknota za „realną” gospodarką, tworzącą namacalną, realną wartość, będącą zarazem przeciwieństwem skompromitowanego sektora finansowego, który obraca wirtualnym pieniądzem.
Sama idea nie jest zła. Przemysł ma dobroczynny wpływ na całą gospodarkę, chociażby przez fakt przeznaczania olbrzymich środków na badania i rozwój. Dowodów nie trzeba szukać daleko: Komisja Europejska co roku wydaje opracowanie poświęcone nakładom biznesu na badania i rozwój (EU Industrial R&D Investment Scoreboard). W pięćdziesiątce firm przeznaczających na ten cel największe środki próżno szukać banków czy sieci hotelarskich. Są za to koncerny motoryzacyjne, farmaceutyczne oraz działające w przemyśle elektromaszynowym (a także firmy tworzące oprogramowanie).
Pozostało
98%
treści
Powiązane
Reklama