Do końca maja fiskus ściągnął już o jedną trzecią więcej VAT niż przed rokiem. Pomaga rozkręcająca się gospodarka.
/>
W maju wpływy z VAT wyniosły ok. 11,65 mld zł. Były o ok. 13 proc. wyższe niż w maju 2016 r. – wynika z informacji DGP. W ciągu pierwszych pięciu miesięcy z tego tytułu udało się zebrać 68,5 mld zł, o jedną trzecią więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Przyrównując wyniki do założeń na cały 2017 rok, plan zrealizowano niemal w 48 proc. Tak wysokiego odsetka na tym etapie realizacji budetu nie było co najmniej od wejścia Polski do Unii Europejskiej.
Optymizm z uzasadnieniem
Nic dziwnego, że ostrożny optymizm, z jakim podchodzono w Ministerstwie Finansów do wysokich dynamik wzrostu VAT w pierwszych miesiącach, powoli ustępuje miejsca ambitnym prognozom pozyskania w tym roku z podatku od towarów i usług 151 mld zł. To o 7,5 mld więcej, niż zapisano w ustawie budżetowej, i o prawie jedną piątą więcej, niż zrealizowano w ubiegłym roku.
– Mamy już wykonaną prawie połowę planu rocznego. Czy uda się dojść do 151 mld zł? Na dzisiaj jest to cel ambitny, ale realny. Pod warunkiem że utrzymają się dobra koniunktura w gospodarce i wysokie wzrosty konsumpcji prywatnej – mówi nam pragnący zachować anonimowość wysoki rangą urzędnik Ministerstwa Finansów.
Optymizm resortu ma uzasadnienie: choć w tym roku były miesiące, gdy wpływy z VAT rosły znacznie szybciej, to jednak dopiero w maju udało się uzyskać dobry wynik we wpływach brutto z podatku od towarów i usług. To kwota podatku, jaka trafia na budżetowe rachunki przed wypłaceniem z niej zwrotów podatnikom. W pierwszych miesiącach wpływy brutto nie odbiegały od przeciętnej z 2016 r., a wynik, którym chwaliło się MF, był efektem dużo niższych zwrotów. Potwierdzają to oficjalne dane: w styczniu i lutym wypłacane zwroty były o połowę niższe niż rok wcześniej. To dzięki księgowemu trikowi z przyspieszonymi zwrotami w grudniu ub.r. Wtedy kondycja budżetu w 2016 r. pozwoliła szybciej wypłacić podatek, którego zwrot przypadał dopiero na styczeń i luty. Z udostępnionych nam właśnie danych MF wynika, że w pierwszych dwóch miesiącach roku fiskus zwrócił przedsiębiorcom w sumie 8,3 mld zł VAT. Rok wcześniej kwota ta sięgała 16 mld zł.
Ale już w kwietniu zwroty były nieznacznie niższe od ubiegłorocznych. Sugeruje to, że duża dynamika dochodów po czterech miesiącach była skutkiem albo poprawy ściągalności, albo coraz lepszej koniunktury w gospodarce. Resort nie podał danych o zwrotach za maj, ale wiele wskazuje na to, że korzystny trend utrzymał się również i w tym miesiącu. Ekonomiści zwracają uwagę, że otoczenie gospodarcze bardzo sprzyja budżetowi. Już w danych za I kwartał widać było bardzo silny wzrost konsumpcji prywatnej – o 4,7 proc. rok do roku (najwięcej od końca 2008 r.). A to główna baza dla podatku VAT. Hipoteza, że konsumpcja nadal przyspiesza, ma i teraz mocne podstawy: według opublikowanych wczoraj danych GUS średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw była w maju o 5,4 proc. wyższa niż rok wcześniej. To najlepszy wynik od stycznia 2012 r.
Koniunktura sprzyja, ale...
– Rynek pracy zwiększa konsumpcję. Widać to w nastrojach konsumenckich. Nieprzypadkowo wskaźnik zaufania konsumentów po raz pierwszy w historii osiągnął ostatnio dodatnią wartość: poprawia się ocena sytuacji finansowej gospodarstw domowych. Efekty tego będą widoczne również w kolejnych kwartałach – ocenia Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Ekspert jest zdania, że coraz większe zakupy napędzane wysokim wzrostem funduszu płac (czyli suma pensji z etatów w przedsiębiorstwach) będą napędzać dochody państwa. Do tego stopnia, że deficyt na koniec roku będzie o około 20 mld zł niższy od planowanego – wyniesie mniej niż 40 mld zł zamiast 59,3 mld zł zapisanych w ustawie budżetowej.
Mimo to Maliszewski powątpiewa w realność nowych prognoz dochodów z podatku od towarów i usług przygotowanych przez MF.
– Nawet przy solidnie rosnącej konsumpcji i inflacji na obecnym poziomie uzyskanie z VAT dochodów rzędu 151 mld zł musiałoby wiązać się z mocnym uszczelnieniem systemu podatkowego. Przy takich wpływach stopa efektywna zwiększyłaby się z ok. 11,9 proc. do ok. 14 proc. To dużo – mówi Maliszewski.
Według niego dynamika wpływów podatkowych w dalszej części roku będzie stopniowo hamować, a MF może mieć kłopot ze zrealizowaniem swojej śmiałej prognozy.
O tym, że deficyt może być niższy, zdecyduje poziom realizacji niektórych wydatków. Już wiadomo, że potencjalnym źródłem oszczędności jest dotacja do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, bo FUS osiąga lepsze od oczekiwanych wpływy ze składek ubezpieczeniowych. Po czterech miesiącach wypłacono 28 proc. kwoty zaplanowanej na cały rok, w tym samym okresie 2016 r. było to 35 proc.
Duże znaczenie dla ostatecznego wyniku budżetu będą też miały wydatki inwestycyjne. Do końca kwietnia plan zrealizowano w niespełna 7 proc.