W wywiadzie dla PAP wiceminister powiedział, że strategiczny Przegląd Obronny po raz pierwszy został oparty na trzeźwym spojrzeniu na rzeczywistość. "Dokonaliśmy wszechstronnej analizy i przetestowaliśmy nasze hipotezy w środowisku ćwiczeń wojskowych, gier wojennych i wielkich ćwiczeń dowódczo-sztabowych" - podkreślił.
Szatkowski był pytany przez PAP, jakie są rekomendacje, jeśli chodzi o śmigłowce wielozadaniowe i bojowe
"Odkryliśmy, że trzeba odwrócić proporcje. Zacznijmy od tego, że wcześniej, wobec tego, że nie istniał w ogóle system analiz operacyjnych, program zakupu śmigłowców dla polskiej armii oparty był bardziej o dane "z sufitu" albo o jakieś inne kalkulacje - nie wynikające jednak z hierarchii potrzeb armii. To wynika z naszych analiz stanu obecnej floty śmigłowców i potrzeb operacyjnych" - powiedział wiceminister.
"Odwracamy więc proporcje zakupu śmigłowców. Uważamy, że ważniejsze będą śmigłowce szturmowe. Przeanalizowaliśmy model ich użycia i uznaliśmy, że w pewnej konfiguracji będą bardzo ważnym manewrowym odwodem ogniowym, odwodem przeciwpancernym dla naszych sił zbrojnych" - ocenił.
Szatkowski powiedział, że trochę inaczej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o śmigłowce wielozadaniowe. "Oczywiście obecnie kupujemy bardzo wyspecjalizowane wersje, które są absolutnie konieczne. Mówię tu o śmigłowcach dla wojsk specjalnych, maszyny zwalczania okrętów podwodnych, ratownictwa morskiego, ale jeśli chodzi o budowę jakiejś wielkiej floty śmigłowców, które miałyby przerzucać nasze wojska w warunkach wojny, w której tak naprawdę nie będziemy sami panować w powietrzu, to jest to sytuacja oderwana od realiów, a także nieekonomiczna - środki przerzutu dla jednego lekko uzbrojonego batalionu, kosztują miliardy" - wyjaśnił. Jak dodał, "zamiast tego postawimy na nasycenie terenu formacjami operacyjnymi działającymi przy wsparciu Obrony Terytorialnej".
"Oczywiście nie oznacza to, że będziemy likwidować wojska aeromobilne. My je odpowiednio zintegrujemy, dodamy im pewne elementy po to, żeby mogły sobie radzić na współczesnym polu walki. Będą miały swoją rolę jako specjalny odwód czy wojska ekspedycyjne" - podkreślił.
"W mniejszym stopniu będziemy inwestowali w systemy projekcji siły - np. przerzut strategiczny i takie, które sobie gorzej radzą w wymagającym środowisku antydostępowym. Musimy pamiętać, że jeśli my tworzymy system antydostępowy, to tak samo już teraz robi to potencjalny agresor; czyli bardzo trudno latać, pływać, przerzucać wojsko w takim środowisku. Musimy maskować nasze działania i systemy - działać tak, aby nie narażać żołnierzy, marynarzy, pilotów na niepotrzebne niebezpieczeństwa" - powiedział wiceszef MON.
"Kasujemy także takie programy, które okazały się zupełną ślepą uliczką, jak produkt czołgopodobny - Gepard. Coś, co miało być wszystkim a byłoby niczym. Miało być zdolne do przerzutu na duże odległości - tak jak byśmy byli armią projekcji siły, której priorytetem jest udział w zagranicznych operacjach" - podkreślił Szatkowski.
Jednocześnie - dodał wiceszef MON - ten pojazd miał mieć odporność bliską nowoczesnym czołgom i podobną siłę ognia. "Jest to niemożliwe do osiągnięcia, byłoby dużo droższe, a w efekcie także gorsze pod względem przydatności do obrony terytorium kraju. Kasujemy te koncepcję, zamiast tego proponujemy skupić się na czołgu nowej generacji" - podkreślił Szatkowski.
"Mówimy wprost: do niedawna zakładano, że czołgi to przeżytek. My nie twierdzimy, że szarże czołgów będą wygrywały wojnę, ale te pojazdy wciąż będą bardzo ważnym elementem systemu obronnego. Kilka ważnych państw europejskich, Niemcy, Francja, już myśli o czołgu nowej generacji. Trwają wstępne sondaże, czy jesteśmy zainteresowani takim projektem. Jeśli zostaniemy potraktowani w sposób partnerski, to kooperacja europejska może być ciekawą drogą do jego budowy. Może tak się stać w oparciu o porozumienie międzyrządowe, ale ścieżką może być też porozumienie komercyjne z jedną czy kilkoma firmami" - zapowiedział wiceminister.