Umowa na dostawę 12 norweskich rakiet za 420 mln zł dla Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego Marynarki Wojennej została podpisana we wtorek - poinformowało MON.



Umowa przewiduje dokupienie kolejnych 36 rakiet. Wybór norweskiego dostawcy wzbudzał kontrowersje, ponieważ będzie to kolejny - szósty - typ rakiet używanych przez MW. Spodziewano się, że baterie nadbrzeżne otrzymają ten sam typ rakiet - Saab RBS 15 Mk3 - co wybrany przed dwoma laty dla okrętów typu Orkan.

Jak podał rzecznik MON Robert Rochowicz, "wymagania taktyczno- techniczne dla Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego MW, które zatwierdził poprzedni minister obrony, nie wskazywały jednoznacznie typu rakiety, dlatego też postępowanie na zakup prowadzono w trybie przetargu z negocjacjami".

Oferty przedstawiły firmy Kongsberg Defence & Aerospace z Norwegii oraz konsorcjum firm Bumar i szwedzkiego koncernu Saab. MON zaznacza, że oferta Bumaru "nie obejmowała dostawy całości sprzętu wchodzącego w skład NDR MW, w tym urządzeń GPS dla rakiet, nie spełniała więc warunków przetargu", dlatego końcowe negocjacje prowadzono z firmą Kongsberg, oferującą gotowy system. "Warto także zaznaczyć, że oferta cenowa Bumar Sp. z o.o. za niekompletny system była o ponad 100 procent wyższa (940,052 mln zł) od oferty konkurencyjnej" - podkreśla MON.

"Oferta norweska spełnia oczekiwane wymagania pod względem technicznym"

Rzecznik zaznaczył, że wchodzący w skład komisji przetargowej specjaliści z Dowództwa Marynarki Wojennej jednoznacznie stwierdzili, że "oferta norweska spełnia oczekiwane wymagania pod względem technicznym".

W ubiegłym tygodniu minister Bogdan Klich mówił, że wynik przetargu wskazuje na norweskiego oferenta rakiet ziemia-woda, ale decyzji o podpisaniu tej umowy jeszcze nie ma. Szwedzi wystosowali do MON protest wobec niezaproszenia ich do końcowych negocjacji. Przygotowali też wystąpienie do sądu o wstrzymanie realizacji umowy, gdyby została ona podpisana.

"Nie kwestionuję spełnienia przez Kongsberg wszystkich wymagań taktyczno-technicznych, a także nowoczesności i perspektywiczności oferowanych rozwiązań. Niemniej wybór kolejnego przeciwokrętowego systemu rakietowego dla Marynarki Wojennej budzi wątpliwości, czy jednoczesne utrzymywanie kilu bardzo podobnych typów rakiet w linii nie jest marnotrawstwem publicznych środków" - skomentował zakup redaktor naczelny miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa" Andrzej Kiński.

Przypomniał, że poza przewidzianymi do wycofania radzieckimi rakietami P-21 i P-22, w uzbrojeniu MW znajdują się jeszcze pociski Harpoon, RBS 15 Mk2 i RBS 15 Mk3. "Nie ma wielu państw, szczególnie tej wielkości, które byłoby stać na taką rozrzutność" - dodał Kiński.

Podkreślił że z proceduralnego punktu widzenia wybór norweskiej oferty był poprawny, jednak "kolejny raz nie uwzględniono wszystkich implikacji takiego, a nie innego sformułowania warunków przetargu, po raz kolejny też kierowano się wyłącznie kryterium ceny, choć rzeczywiście cena oferty Bumaru wydaje się zbyt wysoka" - powiedział naczelny "NTW".

"Pociski RBS jeszcze pod koniec ubiegłego roku wskazywano w ciemno jako wyposażenie NDR. Jednak rada do spraw uzbrojenia po konsultacjach z biurem antykorupcyjnym nie zezwoliła na zakup bez przetargu" - powiedział PAP redaktor naczelny miesięcznika "Raport" Grzegorz Hołdanowicz. "Przetarg doprowadził do tego, że - także ze względu na zaskakująco wysoką cenę oferty polsko- szwedzkiej - wybrano ofertę norweską, która, jak należy przypuszczać, spełnia wszelkie wymogi taktyczno-techniczne" - dodał.

Zdaniem Hołdanowicza "jedynym problemem może być brak zamienności między systemami okrętowym i nadbrzeżnym, która była jednym z wymogów". "Być może okazał się on na tyle nieistotny, że można było od niego odstąpić. Jednak od strony logistycznej nie jest to problem kluczowy, to pociski nowej generacji, nie wymagające obsługi, przechowywane w hermetycznych kontenerach" - podkreślił.