Polskie prawo restrukturyzacyjne chroni firmę w kłopotach finansowych, ale dla wierzycieli postępowanie naprawcze nie zawsze jest korzystne.

Od 2016 roku zmieniła się polityka wobec firm znajdujących się w tarapatach finansowych - rozwiązaniem dla przedsiębiorstwa mającego problem z niewypłacalnością nie jest już likwidacja, ale skutecznie przeprowadzona restrukturyzacja.

Nowe przepisy dają właścicielowi zagrożonej firmy do wyboru jedną z czterech procedur naprawczych: postępowanie o zatwierdzenie układu, przyspieszone postępowanie układowego, postępowanie układowe i postępowanie sanacyjne. Ponadto dłużnik jest jednocześnie chroniony przed toczącymi się egzekucjami komorniczymi, a jego działalność w trakcie postępowania naprawczego kontroluje doradca restrukturyzacyjny.

Te rozwiązania mają pomóc firmie znajdującej się w sytuacji kryzysowej w skutecznym wynegocjowaniu ze swoimi kontrahentami optymalnego porozumienia, a cała operacja nie powinna jednocześnie wypływać na funkcjonowanie przedsiębiorstwa. Przy czym firma nie musi zawierać układu ze wszystkimi wierzycielami - wystarczy, że osiągnie porozumienie z tymi największymi.

Jak wynika z badań Towarzystwa Ubezpieczeniowego Euler Hermes, firmy chętnie korzystają z możliwości, jakie daje im nowe prawo naprawcze. - Wzrost liczby postępowań w ramach nowego prawa naprawczego jest znaczny. Ich udział w ogólnej liczbie przypadków faktycznej niewypłacalności zwiększył się z średnio 15 proc. w ostatnich latach do 30 proc. w całym 2016 roku (a nawet 40 proc. w poszczególnych miesiącach) - wynika z raportu Euler Hermes.

Restrukturyzacja coraz popularniejsza

Szybsze i łatwiejsze postępowanie restrukturyzacyjne daje możliwość naprawy firmom, które w innym wypadku by upadły, a wierzycielom szansę na odzyskanie zaległych należności.

Jednak wierzyciele muszą poczekać za zwrot długów. To oni bowiem najpierw ponoszą sporą cześć kosztów programów naprawczych. Nie tylko muszą się zgodzić na redukcję zobowiązań i rozłożenie ich w czasie, ale dodatkowo nierzadko warunkiem znalezienia się w ogóle w grupie wierzycieli - czyli podmiotów, które mają szanse na odzyskanie od zadłużonej firmy jakichkolwiek pieniędzy - jest zgoda na kolejne dostawy dla dłużnika w kredycie kupieckim. W efekcie powstaje zagrożenie, że coraz liczniejsze postępowania naprawcze paradoksalnie spowodują utratę płynności finansowej i niewypłacalność samych wierzycieli.

Jak firmy mogą się chronić przed takimi sytuacjami? - Ryzyko niewypłacalności klienta istnieje zawsze i wynika z samego charakteru relacji między naszymi firmami i klientami na rynku. Już z samego faktu, że realizujemy sprzedaż dla firm z segmentu małych i średnich firm wykonawczych w szeroko pojętej branży budowlanej takie ryzyko istnieje zawsze - tłumaczy Piotr Kuźmiak z HTI-BP. Przyznaje, że z restrukturyzacją niewypłacalnych dłużników jego firma miała do czynienia "w gronie spółek z o.o i spółek akcyjnych z minimalnymi kapitałami i rozdętym portfelem realizowanych zleceń". - Standardem jest w tych spółkach przenoszenie ryzyka na kontrahentów, w których gronie jesteśmy my i nasi klienci - zaznacza Kuźmiak.

W celu ochrony przed takimi sytuacjami, HTI-BP tworzy własny rating klientów służący do szacowania ryzyka. - Konsekwentnie stosujemy też zasadę wpisywania do bilansów ryzyka, w postaci odpisów aktualizujących, stany zapasów i należności. Choć te odpisy mają charakter niepodatkowy, to konsekwentnie je wprowadzamy do ksiąg - mówi Kuźmiak, który odpowiada za całą grupę HTI, HBH i BIMS PLUS. - Przynajmniej jeden raz do roku badamy też kondycję naszych klientów przez ubezpieczycieli należności, którzy potem monitorują zachowania ubezpieczonych klientów poprzez znane sobie metody analiz ryzyka - kończy Kuźmiak.

Także mniejsze firmy mają problemy z kontrahentami objętymi restrukturyzacją. - Do tej pory mieliśmy tylko dwa przypadki, w których kontrahenci zostali objęci postępowaniem sanacyjnym. Nasze należności są ubezpieczone i dzięki temu szybciej udało nam się w większości odzyskać środki dotyczące wierzytelności objętych układem – mówi Ilona Handrysik-Matras z ViDiS S.A.

Z kolei Mirosław Bączkowski z firmy Brita Polska zaznacza, że chociaż głównym problemem są opóźnienia w terminowych płatnościach, zdarzają się też przypadku niewypłacalności. - W ciągu ostatnich 5 lat mieliśmy 3 przypadki, kiedy kontrahent utracił na stale wypłacalność – w takich przypadkach całość spraw związanych z odzyskaniem długu przejął ubezpieczyciel, ponieważ spółka posiada polisę ubezpieczenia należności. Korzystamy z polis ubezpieczenia należności od ponad 10 lat - mówi Bączkowski.

Postępowanie naprawcze nie zapewnia więc wierzycielom ochrony - przed brakiem płatności ze strony kontrahenta firmy muszą wcześniej same się zabezpieczyć lub najlepiej ubezpieczyć należności. Takie rozwiązanie daje gwarancje szybszego odzyskania należności – na długo przed zakończeniem postępowania upadłościowego czy naprawczego.