Rozmawiamy ze ZBIGNIEWEM SZAFRAŃSKIM, prezesem PKP Polskich Linii Kolejowych - Odbudowa i modernizacja już istniejących torów jest zbyt kosztowna. Bardziej opłaca się układać nowe linie, na których można osiągać prędkości nieosiągalne na istniejących trasach - mówi GP szef spółki odpowiedzialnej za modernizację kolejowej infrastruktury.
W sierpniu 2008 r. międzyresortowy zespół do spraw Kolei Dużych Prędkości (KDP) przedstawił program ich budowy w Polsce. Minęło osiem miesięcy. O ile przybliżyliśmy się do powstania polskiego TGV?
- Trwa procedura tzw. dialogu konkurencyjnego z chętnymi do przygotowania studium wykonalności tej inwestycji. Zgłosiło się w sumie 12 podmiotów, głównie z Zachodu - na ogłoszenie o przetargu odpowiedziała nawet firma z Japonii. Ale wśród zainteresowanych są też polskie firmy. Zakwalifikowaliśmy do kolejnego etapu cztery podmioty. Przetarg ma być rozstrzygnięty w II połowie tego roku.
Dlaczego trwa tak długo?
- Wybraliśmy taki model przetargu, bo w Polsce nikt nie potrafił prawidłowo określić specyfikacji do wykonania studium. Po prostu takiej inwestycji u nas jeszcze nie mieliśmy. W procedurze dialogu konkurencyjnego specyfikacja powstaje zaś na końcu. Rozmawiamy z kolejnymi firmami, które mówią, co powinno się w niej znaleźć. Dzięki temu otrzymamy dokument akceptowalny dla naszych partnerów, którzy będą składać oferty na jego wykonanie.
Kto się zajmie budową nowej linii kolejowej?
- Do realizacji tego zadania powinna zostać powołana odrębna spółka - taki zapis znajduje się w rządowej strategii rozwoju kolei - przy czym nadal nie ma podstawy prawnej do jej powołania. Na razie nie ma też dla niej przewidzianego budżetu.
Tymczasem sprawne przygotowanie i wybudowanie KDP wymaga w miarę szybkiego powołania odrębnego podmiotu z dobranym wąskim gronem ekspertów. Tak zrobili Hiszpanie, którzy z początku powołali dyrekcję generalną szybkiej kolei składającą się z trzech ekspertów, w ramach tamtejszego ministerstwa infrastruktury.
Dobrze by było, aby później ta spółka była także operatorem linii. Pytanie tylko, czy woziłaby pasażerów samodzielnie, czy w porozumieniu z działającym już w Europie przewoźnikiem. W takim modelu musiałby on wziąć na siebie część ciężaru finansowania inwestycji. Pieniądze na realizację KDP muszą bowiem pochodzić z kilku źródeł. Budżet państwa raczej nie będzie finansował całości inwestycji, chociaż spore obciążenie na pewno nastąpi.
Kiedy spółka do realizacji KDP zostanie powołana?
- Niektórzy eksperci w ogóle podważają sens jej powołania, ale jak mówiłem wcześniej, moim zdaniem jest ona potrzebna. Inni - bardziej przychylni - zauważają, że na obecnym etapie jest jeszcze na nią za wcześnie. Dobrym momentem byłby początek wykupu gruntów pod budowę, a na to przyjdzie czas po wykonaniu studium, czyli za ponad dwa lata.
Czy operatorem mogłaby być spółka PKP Intercity?
- Czemu nie? Chociaż na tym etapie możemy jedynie gdybać. Na pewno spółka, która zajmie się planowaniem i budową nowej linii, powinna być tą firmą, która będzie organizowała ruch i miała kontrolę nad przychodami ze sprzedaży biletów. To nieco inny model od tego, w którym jedna spółka zarządza infrastrukturą KDP i udostępnia je innym przewoźnikom.
Jeśli ta linia ma się spłacić, podmiot zarządzający musi mieć wpływ na politykę taryfową. Inaczej nie będzie mieć żadnego wpływu na przychody za korzystanie z linii, za to ogromne kwoty do spłaty z tytułu jej budowy.
Czy planowany przebieg linii - z Warszawy do Wrocławia i Poznania przez Łódź - jest ostateczny?
- Formalnie jeszcze nie, ale moi rozmówcy z Zachodu zawodowo zajmujący się koleją potwierdzają, że w naszych warunkach, to optymalny układ dla istniejącej wewnętrznej sieci. Daje także możliwość przyszłego rozwoju, np. w kierunku Berlina i być może Pragi, choć w tym przypadku natrafialibyśmy na przeszkody w górzystym ukształtowaniu terenu. Obecnie przyjęty układ linii przebiega w płaskim terenie i nie nastręcza większych kłopotów z budową.



SZYBKIE 540 KM
Całkowita długość linii wynosi 540 km. Prace budowlane mają się zacząć w 2013 roku i zakończyć sześć lat później. Pierwsze jazdy testowe pociągami KDP z prędkością 300-350 km/h przewidziane są na przełom 2018 i 2019 r.
Czy wysokie koszty utrzymania polskiego TGV - szacunki mówią o 300 mln zł rocznie - nie sprawią, że przedsięwzięcie będzie nierentowne?
- Koszty wcale nie będą takie duże, bo linia będzie dostosowana do potrzeb tylko jednego rodzaju taboru. Tymczasem linie niszczą się najbardziej właśnie przez korzystanie z torów różnych składów. A już kompletnie zabójcze dla linii kolejowych są pociągi towarowe - wolne, ale bardzo ciężkie.
Argumentem przeciwko budowie KDP w Polsce jest często podawany przykład Hiszpanów, którzy budując kilka linii dla superszybkich pociągów zaniedbali linie regionalne. Tymczasem jest to ich świadoma polityka. Stwierdzili, że odbudowa i modernizacja już istniejących torów jest zbyt kosztowna i bardziej opłaca się układać całkiem nowe linie z nieosiągalnymi na istniejących trasach prędkościami. Hiszpanie założyli, że każde średniej wielkości miasto powinno mieć w odległości ok. 50 km stację szybkiego pociągu i realizują ten plan.
Czy mając na uwadze kłopoty z realizacją programu budowy autostrad i dróg ekspresowych powinniśmy zajmować się realizacją szybkiego pociągu?
- Wielu ekspertów twierdzi, że skoro budujemy z lepszym lub gorszym skutkiem autostrady, to nie potrzebujemy już KDP. Przeczą temu fakty. Autostrady nie rozwiązały problemów transportowych żadnego europejskiego kraju. Świadczy o tym intensywny rozwój szybkich pociągów w Niemczech i Hiszpanii. Transport kolejowy, drogowy i lotniczy powinien się uzupełniać. Pierwsza linia kolei dużych prędkości powstała w 1981 roku we Francji dlatego, że okazało się, iż taniej jest wybudować całkiem nową linię kolejową w nowym śladzie z nowymi parametrami, niż dobudowywać druga nitkę. Wtedy cały regionalny ruch pasażerski razem z towarowym zostaje na starej linii, a po nowej jeździ się z maksymalną prędkością i częstotliwością. Bez nowoczesnych kolei za kilka lat staniemy się zaściankiem Europy, a nasze tory na głównych liniach zapchają się. Bez KDP nie dogonimy cywilizacyjnie państw Europy Zachodniej.
ZA 26 MLD ZŁ
Prace przygotowawcze do budowy KDP mają kosztować ok. 1,5 mld, a sam wykup gruntów 400 mln zł. Cała linia wraz z taborem i kosztami jego utrzymania - ok. 26 mld zł. W grę wchodzą różne warianty finansowania. Najpewniej będzie to kredyt, którego spłacanie zakończy się w 2041 roku.
A co z modernizacją istniejących już torów?
- Wiem, że to, co mówię, jest kontrowersyjne w sytuacji, w której na większości linii kolejowych w Polsce pociągi mogą jeździć z prędkością 80-120 km/godz., a potrzeby modernizacyjne są ogromne. Te dwie rzeczy - modernizacja istniejących linii i budowa szybkich kolei - nie powinny być jednak traktowane jako przeciwstawne na zasadzie albo, albo. Pamiętajmy też, że projektu KDP nie będziemy realizowali za dwa, trzy lata. To będzie dopiero następna perspektywa unijnego budżetu.
ZBIGNIEW SZAFRAŃSKI
absolwent Politechniki Łódzkiej. Od lutego prezes PKP PLK. Wcześniej pełnił funkcję pełnomocnika zarządu PKP SA ds. międzynarodowych i przewodniczącego rady nadzorczej PKP PLK.