Jeśli nie stanie się nic niespodziewanego, do połowy stycznia złoty będzie stał w miejscu.
Koniec roku na rynku walutowym zwykle jest spokojny. W drugiej połowie grudnia złoty wpada w stan uśpienia i budzi się mniej więcej w połowie stycznia.
Inwestorzy nie mają ochoty na wielkie akcje przed świętami ani na początku roku. Nie w głowie im spektakularny handel walutami, gdy za pasem Wigilia i sylwester. Poza tym księgowi w wielkich firmach spekulujących na rynkach finansowych zabrali się do rocznych bilansów, nikt nie chce psuć im pracy w papierach.
Inwestor chce już odpoczywać. To dobra wiadomość dla złotego. Jeżeli klimat w Europie będzie senny, nasza waluta może nawet wzrosnąć, bo inwestorzy będą bardziej skłonni uwierzyć w dobre perspektywy polskiej gospodarki, a mniejszą uwagę zwrócą na zagrożenia.
Spokój inwestorów to także dobra wiadomość dla budżetu, który w końcówce roku będzie liczył swoje długi. Jeżeli nie zdarzy się nic niespodziewanego, bilans nie powinien być zły. Próg ostrożnościowy, po przekroczeniu którego rosną podatki i zaczynają się cięcia, raczej nie powinien zostać przekroczony.
Chyba że coś się wydarzy. Rynki funkcjonują w stanie podwyższonej gotowości, bardziej niż na zyski uważają na to, by za dużo nie stracić. W takiej atmosferze komuś mogą puścić nerwy. Wystarczy, że któryś z polityków powie o słowo za dużo. Tak jak Angela Merkel, która kilka tygodni temu postraszyła inwestorów Irlandią. Wystarczyło kilka słów wypowiedzianych nie w porę, by strefa euro straciła głowę.
Zagrożeń jest bez liku – Portugalia, Hiszpania, być może Belgia. Rynki chciałyby o nich zapomnieć przynajmniej na kilka tygodni. Wygląda na to, że politycy również. Wotum zaufania przegłosowane w tym tygodniu dla gabinetu Silvia Berlusconiego to ewidentnie chęć zamaskowania kłopotów. Trudno sobie wyobrazić, co by się stało w kraju wymienianym tuż po Hiszpanii na liście zagrożonych poważnymi kłopotami. I nie wiadomo, jak na zmianę gabinetu zareagowałyby rynki finansowe. Strefie euro na pewno nic nie jest teraz bardziej potrzebne niż stabilizacja.
Jeżeli jej zabraknie, nawet sylwester będzie dla złotego gorący.