Telekomunikacja Polska od dawna traci udziały w rynku telefonii stacjonarnej i szybkiego internetu.
I nie ma się czemu dziwić w sytuacji, gdy oferta TP jest droższa niż konkurencji, a w przypadku internetu operator nie jest w stanie, z przyczyn technicznych, zaoferować konsumentom tak szybkich usług, jak robią to telewizje kablowe. Od wielu kwartałów na łamach GP zwracałem uwagę, że cięcie inwestycji, by w ten sposób znaleźć pieniądze na hojną dywidendę, odbije się negatywnie nie tylko na jakości usług, ale także na przychodach firmy. Bez inwestowania nie ma szans oferowania nowoczesnych usług. Dlatego cieszy mnie, że zarząd TP dostrzegł, iż cięciami inwestycji zapędzał firmę w ślepy zaułek. Martwi, że powrót do inwestowania obwarowuje żądaniem niedzielenia TP. Oraz to, że warunek ten stawia na dwa dni przed, być może kluczowym, spotkaniem w sprawie podziału firmy. To źle brzmi.