Po ubiegłotygodniowym sukcesie, jakim było zamknięcie finansowania dla dwóch odcinków autostrad – A2 do Świecka i A1 do Torunia – premier Donald Tusk wylał na ministra infrastruktury beczkę miodu, nazywając go nawet bohaterem.
W takim razie Cezaremu Grabarczykowi należy się teraz łyżka dziegciu. Dane przedstawiające wydatki na budowę polskich dróg powstających w tradycyjnym systemie, a więc nieobejmujące koncesyjnych odcinków A1 oraz A2, są fatalne. Przez pięć pierwszych miesięcy drogowcy wykorzystali zaledwie kilkanaście procent swojego budżetu. Częściowo usprawiedliwia ich nadal nieprzesądzona zmiana sposobu finansowania budowy dróg. Mimo to chcę wierzyć w doskonały finisz drogowych inwestycji i zamknięcie tegorocznego budżetu w okolicach 20 mld zł. To i tak będzie rekord przewyższający wydatki na drogi krajowe w latach 1990–2000.