Ostatnie problemy związane z instrumentami pochodnymi zahamują rozwój i tak będącego w początkowym stadium rozwoju rynku derywatów pogodowych.
Można się spodziewać, że pośrednicy ostrożnie będą używali tego pojęcia w prezentacji oferty, żeby nie budzić skojarzeń z bankowcami oferującymi umowy opcyjne. Menedżerowie mogą się obawiać, że takie transakcje, w których wykorzystuje się instrumenty pochodne, mogą ściągnąć na nich kłopoty. Ale choć derywaty pogodowe rzeczywiście należą do instrumentów pochodnych, to ich budowa jest prosta i – podobnie jak opcje – jeśli służą zabezpieczeniu, są bezpieczne. Przypominają zakład o to, czy np. temperatura, wiatr czy opady deszczu przekroczą określony poziom. Jeśli tak się stanie, towarzystwa rekompensują powstałe w ten sposób straty. Ta prostota daje szansę na to, że takie instrumenty – mimo obaw – mogą być chętniej stosowane.