Inwestorzy przejęli się ryzykiem nałożenia przez UKE na Telekomunikację Polską rekordowo wysokich kar.

Maciej Witucki, prezes TP SA, w tym roku nie będzie miał łatwego życia z UKE Kurs akcji Telekomunikacji Polskiej przez całą środową sesję zachowywał się gorzej niż indeks WIG20. Gdy we wtorek pojawiły się informacje, że Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) może nałożyć na TP SA dwie kary o wartości ponad 400 mln zł, kurs akcji TP SA nieznacznie spadł, a potem odrobił straty. Wczoraj od rana akcje były tańsze niż we wtorek. Stosunkowo niewielki spadek ceny akcji TP SA może być efektem uspokajających komentarzy analityków. – Jeżeli dojdzie do nałożenia kary, TP SA z pewnością się od niej odwoła, a ewentualna przegrana na sądowej ścieżce odwoławczej oznaczać będzie, że płatność nastąpi nie wcześniej niż w 2008 roku – zauważa Michał Marczak z DI BRE Banku. – Nie obawiam się za bardzo nałożenia kar – dodaje Paweł Puchalski z DM BZ WBK. Obaj zwracają uwagę, że jak do tej pory TP SA nie tworzyła rezerw na nałożone przez UKE kary. – Trudno jednak oceniać, czy polityka w tym względzie się zmieni już w raporcie rocznym – zauważa Marczak. W ocenie Puchalskiego, w najgorszym scenariuszu, TP SA może stworzyć w wynikach IV kwartału 2006 r. 50 mln zł rezerw na kary UKE. Analityk DM BZ WBK nie wyklucza, że styczniowe kary mogą być preludium zapowiadającym w 2007 roku walkę TP SA z regulatorem. Podobnego zdania jest Krzysztof Kaczmarczyk, analityk z Deutsche Banku.