Producenci liczą, że stabilizacja cen surowców pozwoli osiągnąć w 2009 roku większe zyski. Liczą też na zmiany podatkowe, które wyrównają szanse konkurowania na rynku.
Ceny surowców do produkcji słodyczy zaczęły wreszcie spadać, mimo to ceny wyrobów czekoladowych pozostaną bez zmian. Co oznacza, że na tegoroczne święta Bożego Narodzenia zapłacimy za słodycze średnio od 5 proc. do nawet 20 proc. więcej niż przed rokiem. O tyle bowiem producenci zdecydowali się podnieść ceny swoich wyrobów w tym roku.
- W sytuacji gdy ceny surowców dramatycznie rosły, a wzrost ten trwał długo, ostatecznie byliśmy zmuszeni podnieść ceny naszych produktów. Działo się tak, mimo że podjęliśmy działania ograniczające nasze koszty - informuje Jarosław Kutelski, dyrektor ds. korporacyjnych w Mars Polska.
Nie wszyscy jednak zdecydowali się na taki krok. Z podwyżek zrezygnował m.in. Mieszko.
- I tak nie zrekompensowałyby one wzrostów cen na rynku surowców. Ziarno kakao zdrożało w ciągu 1,5 roku dwa razy z 800 do 1,6 tys. funtów za tonę. Ponad 100 proc. poszły też w górę tłuszcze czy syropy - wyjaśnia Marek Moczulski, prezes ZPC Mieszko.
Obecnie sytuacja na rynku surowców jest stabilna.
- Pojawiła się szansa, że firmy wreszcie złapią oddech. Jest też nadzieja na spadki cen surowców - uważa Marek Moczulski.
Jeśli do tego dojdzie, można liczyć na obniżki cen wyrobów gotowych. Ale według producentów nastąpią one nie wcześniej niż w 2009 roku.
- Sytuacja na rynku surowców nie jest stabilna, a dodatkowo mamy do czynienia ze znacznym osłabieniem złotówki. Dopóki to się nie zmieni, nie należy oczekiwać spadku cen słodyczy i miejmy nadzieję, że nie będzie również konieczności ich wzrostu - wyjaśnia Jarosław Kutelski.
Szczególnie, że według niego konkurencja na rynku jest ogromna i wzrost cen może się negatywnie odbić na wynikach firm, co w dłuższej perspektywie odbija się także na ofercie dla konsumentów.

Odrabianie strat na święta

W okresie Bożego Narodzenia sprzedaż słodyczy rośnie wówczas o 30 procent. Jest więc szansa, że branża zakończy 2008 rok na plusie. Mieszko oczekuje 8-11 proc. wzrostu sprzedaży, ale i też znacznego wzrostu marży. Firma dementuje ostatnie doniesienia, jakoby chyliła się ku upadkowi.
- Ten rok będzie na pewno lepszy od ubiegłego. Widzimy to po wynikach za III kwartały, w których nastąpił znaczny wzrost zysku - wyjaśnia Marek Moczulski.
- Mimo wzrostu cen rośnie spożycie w niemal wszystkich segmentach słodyczy. Największy wzrost sprzedaży, o 197 proc., notujemy na razie w grupie czekolad nadziewanych Goplana - zaznacza Anna Szmyt ze spółki Jutrzenka Colian.
Dodaje, że o ile główny biznes firmy, czyli część słodyczy rozwija się dobrze, to cały holding zamknie rok stratą.
- Nie będzie ona spowodowana pogorszeniem sprzedaży, marży ani zwiększeniem kosztów, tylko innymi czynnikami, np. dużymi kosztami wejścia należącej do naszej grupy Helleny do sieci handlowych i dystrybutorów oraz wydatkami na budowę centrum logistycznego w Kostrzynie - wyjaśnia Anna Szmyt.
W 2009 roku Jutrzenka spodziewa się wrócić do poziomu dobrych wyników z 2006 roku.
Polski rynek słodyczy ocenia się na 5,6 mld zł. Z czego segment czekolad i pralin stanowi ponad 2 mld zł. Analitycy szacują, że w tym roku wartość rynku słodyczy wzrośnie o ponad 12 proc. do przeszło 6,2 mld zł. Jeszcze lepszy wynik jest prognozowany dla czekolad i pralin - wzrost średnio o 15 proc.

Wzrost raczej niezagrożony

Podobne wzrosty spodziewane są w kolejnych latach. Nie powinny go nawet zakłócić skutki kryzysu finansowego. Poziom zadłużenia konsumentów spowoduje ograniczenie wydatków na produkty spoza grupy pierwszej potrzeby, czyli m.in. słodyczy. Wpłynie na pewno na wysokość przychodów firm.
- Z drugiej strony jednak nie sądzę, żeby klienci masowo rezygnowali z ich zakupu. Co więcej, analitycy przewidują rozwój rynku słodyczy z segmentu premium, m.in. ze względu na rosnący poziom dochodów - twierdzi Anna Szmyt.
Rusłan Kinebas z Cadbury Wedel uważa, że obserwując historyczne wyniki sprzedaży produktów czekoladowych podczas zmian koniunkturalnych, możemy stwierdzić, że rynek ten charakteryzuje się stosunkowo dużą elastycznością i wpływ spowolnienia gospodarki na branżę jest minimalny.
Wciąż niskie jest też spożycie czekolady w Polsce. W przeliczeniu na jednego mieszkańca rocznie wynosi ono nieco ponad 5 kg. Daleko nam zatem do takich krajów jak Szwajcaria, Niemcy czy Wielka Brytania, gdzie jeden mieszkaniec zjada średnio dwa razy więcej. Wzrosty sprzedaży są więc nieuniknione, na co większość producentów już się przygotowuje inwestując. Jutrzenka zwiększy swoje moce produkcyjne o 30 proc., rozbudowując zakład produkcyjny w Bydgoszczy. Inwestycja ma być realizowana w latach 2009-2012. W przyszłym roku na ten cel są przewidziane nakłady rzędu kilkunastu milionów złotych. Dalsze inwestycje przewiduje też Cadbury Wedel, dla którego Polska stała się jednym z kluczowych rynków produkcyjnych w Europie. W tym roku firma rozpoczęła inwestycje pod Wrocławiem za 250 mln euro. Działania zaplanowane są na pięć lat i obejmą rozbudowę zakładu w Bielanach oraz budowę nowej fabryki czekolady w Skarbimierzu. Trwa też modernizacja warszawskiej fabryki Wedla o wartości ponad 100 mln zł.
OPINIE
TOMASZ STARUS
dyrektor Biura Oceny Ryzyka Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes
Producenci słodyczy przeżywają trudny okres. Za sprawą wzrostu popytu w krajach azjatyckich, niekorzystnych zmian klimatycznych, a także wzrostu produkcji biopaliw od wielu miesięcy rosną ceny podstawowych surowców wykorzystywanych do produkcji, a więc mleka, masła, zbóż i kakao. Przez pewien czas producenci starali się utrzymać ceny produktów dla konsumentów na niezmienionym poziomie, rezygnując z części marży. Wydaje się, że strategia przeczekania zostanie w najbliższym czasie zastąpiona przez strategię podnoszenia cen słodyczy do poziomu rekompensującego wzrost cen surowców i zapewniającego godziwy zarobek producentom.
AGNIESZKA BUJAK
ACNielsen
Polacy jedzą coraz więcej słodyczy czekoladowych, wydając na nie coraz większe pieniądze. Na przestrzeni roku (VIII 2007 r. - VII 2008 r.) wartość sprzedaży słodyczy czekoladowych wzrosła aż o 15 proc. Dynamikę rynku napędzały trzy największe kategorie - batony i wafle, praliny i tabliczki czekoladowe - które łącznie odpowiadają za 90 proc. obrotów. Ich sprzedaż rośnie w tempie dwucyfrowym - odpowiednio 13 proc., 19 proc., 14 proc. Mniejsze segmenty - drażetki i pozostałe rodzaje słodyczy rozwijają się nawet w tempie powyżej 20 proc., choć z uwagi na relatywnie niski poziom sprzedaży nie przekłada się to w znacznym stopniu na wzrost całego rynku. Najwięcej pieniędzy Polacy wydają na batony i wafle, choć ich udział w koszyku czekoladowym spada, głównie na rzecz pralin, które od dłuższego czasu zyskują coraz więcej zwolenników.
Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes / DGP
Według Rusłana Kinebasa z Cadbury Wedel spowolnienie gospodarcze wpływa na branżę w minimalnym stopniu Fot. Marek Matusiak / DGP
Rynek słodyczy w Polsce / DGP