Branża liczy na to, że Nowa Kompania Węglowa odziedziczy zobowiązania obecnej KW. I przymierza się do przeniesienia produkcji za granicę. Ucierpią na tym budżet państwa oraz zwolnieni pracownicy
Koncerny węglowe mają kolosalne opóźnienia w płatnościach za zamówiony sprzęt i usługi. Jak wyjaśnia Monika Piątkowska, prezes Krajowej Organizacji Innowatorów Przemysłu, standardem w umowach z kopalniami są terminy płatności sięgające 90–120 dni. A zgodnie z dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/7 z 16 lutego 2011 r. w sprawie zwalczania opóźnień w płatnościach w transakcjach handlowych oraz implementującą te przepisy polską ustawą o terminach zapłaty w transakcjach handlowych z 8 marca 2011 r. (Dz.U. z 2013 r. poz. 403) w transakcjach między przedsiębiorcami a podmiotami publicznymi (gdzie podmiot publiczny jest dłużnikiem) termin zapłaty nie może przekraczać co do zasady 30 dni kalendarzowych. W żadnym przypadku nie może natomiast przekroczyć 60 dni kalendarzowych.
Choć w polskich realiach bywają dwa razy dłuższe, i tak nie są dotrzymywane. – Często zdarza się, że płatności są realizowane z opóźnieniem 60–90 dni w stosunku do zapisanego w kontrakcie terminu – zauważa Piątkowska. – Jeden z koncernów, ogłaszając niedawno przetarg, jako preferowany termin płatności wyznaczył 360 dni. Łączne zadłużenie państwowych koncernów górniczych wobec prywatnego sektora szacujemy na 1,5 mld zł – dodaje.
Kompania Węglowa nie odpowiedziała na pytania DGP w sprawie terminów płatności. A to z nią jest największy problem. Stowarzyszenie chce, by jej zobowiązania zostały przeniesione do Nowej Kompanii Węglowej. W przeciwnym razie wierzyciele będą mieli kłopoty z odzyskaniem pieniędzy. Zdaniem Tadeusza Widucha, eksperta ISE, postulat ma szanse realizacji, bo duża część zobowiązań jest zabezpieczona hipotecznie na majątku KW. W gorszej sytuacji będą ci wierzyciele, którzy nie zadbali o takie zabezpieczenie.
Problem z zadłużeniem kopalni doskwiera głównie mniejszym firmom, szczególnie tym, które świadczą na rzecz koncernów węglowych usługi polegające na podnajmowaniu pracowników. Największa część zobowiązań takich spółek dotyczy płac, składek ZUS-owskich itp., a te muszą być regulowane bez opóźnień. Jeśli takie firmy nie zdołały zgromadzić wystarczającego kapitału obrotowego, po kilkumiesięcznym poślizgu w płatnościach kontrahenta mogą mieć kłopoty z płynnością. Pod koniec 2014 r. Przedsiębiorstwo Robót Górniczych z Mysłowic wypłaciło pracownikom pobory w ratach, a kolejne wypłaty przelało na konta z kilkutygodniowym opóźnieniem. To był początek, skończyło się wnioskiem o upadłość.
W opinii Piątkowskiej może się powtórzyć sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia kilka lat temu, gdy Polska przygotowywała się do organizacji Euro 2012. – Wtedy zamawiający starali się na wszelkie sposoby odłożyć w czasie moment odbioru technicznego fragmentów autostrad i dróg szybkiego ruchu. To uniemożliwiało wystawienie faktury przez wykonawcę i przesuwało moment, gdy mógł otrzymać wypłatę. Teraz faktury są wystawiane na czas, ale i tak dochodzi do opóźnień w płatnościach. Skutek może być taki sam – przewiduje szefowa KOIP.
Większe podmioty, takie jak Kopex, Famur czy Fasing, stać na kredytowanie, a ponadto zdołały już wypracować metody na to, żeby radzić sobie z kłopotami. Chodzi głównie o różnicowanie rynków zbytu oraz charakteru produkcji. Dziś już ok. dwóch trzecich przychodów Fasingu pochodzi z eksportu, przy czym udział sprzedaży zagranicznej rośnie z roku na rok o 5–10 proc. Jeszcze na początku tej dekady 60 proc. przychodów firmy generował rynek krajowy. – U nas z eksportu pochodzi obecnie prawie połowa przychodów – zdradza Bogdan Fiszer, prezes firmy Conbelts Bytom, który jest jednocześnie przewodniczącym rady KOIP. Bardzo podobnie jest w przypadku Kopeksu czy Famuru.
Przedstawiciele KOIP podkreślają jednak, że opóźnienia w wypłatach należności dużym grupom kapitałowym, choć nie spowodują ich upadłości, również nie przejdą bez echa. Tego typu podmioty w coraz mniejszym stopniu zależą od państwowych koncernów węglowych w Polsce. Skoro zaś coraz większe zamówienia realizują w Azji (głównie Chinach), Ameryce Południowej (Argentynie, Chile oraz Kolumbii) czy w krajach należących do Wspólnoty Niepodległych Państw (Rosji, Białorusi, Kazachstanie), to mogą być zainteresowane przeniesieniem produkcji na tamte rynki. Fasing od kilku lat prowadzi produkcję w Chinach, gdzie ma spółkę z lokalnym partnerem. Na razie nie planuje radykalnego zwiększenia produkcji w tej fabryce, jednak stawia na rozwój infrastruktury magazynowej. Spora część sprzętu, jaki firma sprzedaje na tamtejszym rynku, pochodzi bowiem z zakładów, jakie koncern ma w Niemczech.
Skutkiem może być zmniejszenie produkcji w Polsce. To zaś może oznaczać redukcję zatrudnienia w zakładach należących do grup produkujących sprzęt, ale też w mniejszych firmach, które są ich kooperantami. Kolejnym skutkiem, przed którym przestrzegają członkowie KOIP, będzie zmniejszenie wpływów podatkowych od polskich przedsiębiorstw.
Kompania Węglowa, która należy do najbardziej zatwardziałych dłużników, na koniec zeszłego roku miała rekordowo wysokie zadłużenie krótkoterminowe. Sięgnęło ono 5,59 mld zł, co oznacza, że było prawie dwa razy większe niż 10 lat wcześniej. KW ma również kłopot z pieniędzmi na pensje dla górników. Jak informował RMF, pod koniec września brakowało jej 150 mln zł na październikowe wypłaty (przelewy powinny być zrealizowane do 10 października).
Jak dostawcy dla górnictwa zamierzają walczyć o swój byt? KOIP przygotowuje się do aktywnej promocji naszych przedsiębiorstw z branży okołogórniczej na zagranicznych rynkach. Chodzi m.in. o Chiny, Australię, Kazachstan czy Turcję. Przedsiębiorcy uważają, że polskie firmy, występując wspólnie, mają szanse na zdobycie znaczących kontraktów na tych rynkach. ©?
Kto będzie ratował kopalnie należące do KW
Podmiotem, który ma przejąć 11 kopalń należących do Kompanii Węglowej i utrzymać ich płynność finansową, ma być, zgodnie z decyzją rządu, państwowe Towarzystwo Finansowe Silesia. To na jego bazie, jak zapowiedział minister skarbu Andrzej Czerwiński, powstać powinien „silny koncern paliwowo-energetyczny”, w którym udział wezmą polskie spółki z sektora energetycznego. Ale, jak pokazuje dotychczasowa historia TF Silesia, jest to firma, która sama ze sobą miała wiele problemów.
TF Silesia powstało w 2000 r. Obecny prezes spółki Adam Siwek jest 11. menedżerem, który kieruje firmą (trzy razy na czele TF Silesia stali p.o. prezesa). Nawet jak na standardy spółki Skarbu Państwa do zmian szefostwa dochodziło tu bardzo często: przeciętnie co 17 miesięcy. Zdecydowana większość byłych prezesów przedsiębiorstwa odchodziła z tej funkcji, ponieważ była odwoływana. Sama rezygnację złożyła tylko jedna szefowa TF Silesia Jadwiga Dyktus. W tej sytuacji nie powinno dziwić, że kilkakrotnie prezesi firmy nie otrzymywali skwitowania od walnego zgromadzenia.
Nazwiska prezesa, który najdłużej, bo ponad trzy lata, kierował TF Silesia, nie możemy podać: przeciwko Wojciechowi B. toczy się bowiem sprawa sądowa. Menedżer zlecił zarządzanie majątkiem szczecińskiej stoczni prywatnej firmie z Warszawy i sam został jej prezesem. Działalność TF Silesia była badana przez ABW oraz NIK. Kontrola izby wykazała wiele nieprawidłowości w funkcjonowaniu spółki dotyczących m.in. sprawozdawczości finansowej. Czy TF Silesia jest podmiotem, który sprosta zadaniu postawionemu przez rząd i będzie w stanie zbudować „silny koncern paliwowo-energetyczny”?
MSP nie widzi tu żadnych zagrożeń. „Silna kapitałowo spółka TF Silesia pomoże zabezpieczyć normalne funkcjonowanie, w tym także restrukturyzację Kompanii Węglowej do czasu wypracowania dla niej ostatecznej formuły właścicielskiej” – wyjaśnia, odpowiadając na pytania DGP, biuro prasowe resortu. W jego opinii TF Silesia to dynamicznie rozwijająca się spółka inwestycyjna, która działa m.in. jako podmiot aktywizujący kapitał prywatny, inwestując w projekty we współpracy z inwestorami finansowymi lub branżowymi.
Ministerstwo wyjaśnia też, że sprawa, którą interesowały się ABW oraz kontrolowała NIK, nie ma wpływu na bieżącą działalność TF Silesia. Majątek został odzyskany – zapewnia MSP i dodaje, że TF Silesia z powodzeniem realizuje strategię budowy parku przemysłowego na terenach byłej stoczni w Szczecinie, a o powodzeniu tego pomysłu świadczyć ma to, że działa tam już ponad 60 podmiotów.
– Przeciwko obecnemu zarządowi nie są prowadzone żadne postępowania – dodaje Żaneta Jach z TF Silesia.