Nawet zagorzali apologeci kapitalizmu przyznają, że generuje on nierówności. Tłumaczą przy tym, że nierówności są uzasadnione. Ich zdaniem przedsiębiorca ma prawo zarabiać wielo-wielo-wielokrotnie więcej od pracownika. Bo w końcu to on poniósł największe ryzyko związane z prowadzeniem biznesowej działalności. Niby tak, ale...
Nawet zagorzali apologeci kapitalizmu przyznają, że generuje on nierówności. Tłumaczą przy tym, że nierówności są uzasadnione. Ich zdaniem przedsiębiorca ma prawo zarabiać wielo-wielo-wielokrotnie więcej od pracownika. Bo w końcu to on poniósł największe ryzyko związane z prowadzeniem biznesowej działalności. Niby tak, ale...
Ale na jakiej podstawie tak twierdzimy? – pyta przewrotnie brytyjski publicysta Chris Dillow na swoim blogu o uroczej nazwie „Stumbling & Mumbling”. Zacznijmy od początku. By biznes się kręcił, ktoś musiał go rozkręcić. Ale nie oszukujmy się jednak. Nie we wszystkich przypadkach musiało się to wiązać z podjęciem dużego ryzyka. O tym, czy ktoś stanie się przedsiębiorcą, decyduje przecież głównie dostęp do kapitału. A więc w gruncie rzeczy przypadek. Wynikający najczęściej z urodzenia (jak to mawiał Jan Kulczyk?, „Podstawa w biznesie to dobrze wybrać sobie rodziców”). Albo z pochodzenia (Amerykanin ma x-krotnie większe szanse na biznesowy sukces niż mieszkaniec Malawi). Albo nawet z fazy cyklu koniunkturalnego (w czasie kryzysu o kredyt trudniej). Pomysł – wbrew temu, co twierdzą zatwardziali liberałowie – liczy się dopiero w drugiej kolejności. Zwłaszcza że zdecydowana większość biznesów to imitacje i ulepszanie produktów i usług już istniejących. A nie żadne zapierające dech w piersiach przełomowe innowacje, jakich świat jeszcze nie widział.
Idźmy dalej. Załóżmy, że jakieś biznesowe przedsięwzięcie nie wypala. Kto jest najbardziej stratny? Pierwsza odpowiedź będzie pewnie brzmiała, że przedsiębiorca. Znamy w końcu historie tych wszystkich, którzy po takim bankructwie nigdy nie wygrzebali się z długów albo depresji. Zwróćmy jednak uwagę, że to dotyczy tylko pewnego rodzaju biznesmenów. Najczęściej tych najmniejszych lub dopiero startujących. Z każdym kolejnym biznesem skala ryzyka spada. To zjawisko opisane już w latach 40. przez wielkiego teoretyka przedsiębiorczości Josepha Schumpetera, który stwierdził, że człowiek biznesu w trakcie kariery przeistacza się w gnuśnego urzędnika. To znaczy skala jego osobistego ryzyka spada, a kolejne biznesowe plany stają się robotą biurową. A nie walką o przetrwanie. Bo czy Zygmunt Solorz-Żak popadnie w nędzę, jeśli nie uda mu się z Polkomtelem? A jeśli Sebastianowi Kulczykowi nie wypalą plany ekspansji na rynku technologii internetowych? Chyba można wykluczyć konieczność zarejestrowania się przezeń w agencji pracy tymczasowej.
A pracownik? Im gorzej opłacany i bardziej sprekaryzowany, tym jego poziom ryzyka rośnie. Głównie dlatego, że on inwestuje całe swoje dostępne zasoby (kapitał ludzki, doświadczenia lub siłę mięśni) tylko w jeden projekt. Na jakąkolwiek dywersyfikację po prostu go nie stać. Na domiar złego coraz częściej musi czynić jeszcze inwestycje z prywatnej kieszeni. Mieć własny samochód, komputer lub inne narzędzia pracy. Bo taka jest konsekwencja królującego u nas uśmieciowienia rynku pracy i ucieczki przed regulacjami kodeksu pracy, który z takimi patologiami walczy. Tak na dobrą sprawę to taki pracownik jest więc tym mitycznym i wychwalanym przez liberałów przedsiębiorcą ryzykantem, który każdego dnia rzuca na szalę swój los.
Takie odwrócenie ról ma ważną konsekwencję. Zwróćmy uwagę, że oto chwieje nam się w posadach całe uzasadnienie kapitalistycznych nierówności dochodowych. A rzeczywistość to tak naprawdę lustrzane odbicie liberalnego marzenia, że wysokie zarobki są sprawiedliwą nagrodą za poniesione ryzyko. Tymczasem w kapitalizmie jest odwrotnie. Ci, co ryzykują najwięcej, dostają najmniej. A ci najlepiej opłacani ponoszą ryzyko małe lub zgoła żadne. Ktoś może powiedzieć, że taki już jest świat. Oczywiście. Ale nie dajmy sobie wmawiać, że ma to cokolwiek wspólnego ze sprawiedliwością.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama