W redakcji GP odbyła się dyskusja o kolejnym rządowym projekcie nowelizacji prawa zamówień publicznych. Eksperci krytykują ograniczenie środków ochrony prawnej. Ich zdaniem profesjonalne orzecznictwo powinno wypracować standardy postępowania.

Czy swoboda oznacza dowolność

Włodzimierz Dzierżanowski

Podniesienie podstawowego progu z 6 tys. do 14 tys. euro nikomu nie uczyni krzywdy. Problem powstaje, gdy połączy się to ze zniesieniem do wysokości progów unijnych możliwości wnoszenia odwołań. Tłumaczenie autorów projektu nowelizacji, że usprawni to procedury, jest dosyć naiwne. Rzeczywiście, procedury będą szybsze, za to z większymi błędami. Nie ma więc żadnej gwarancji, że jeśli Europejski Trybunał Obrachunkowy będzie rozliczał wydatkowanie pieniędzy unijnych, to nie będzie miał podstaw do negatywnego ustosunkowania się do najmniejszych postępowań i obcięcia przyznanych środków.

Wiesław Zawadzki

Przedsiębiorcom jest wszystko jedno, jaki jest podstawowy próg w ustawie. Problemem może być jednak pozbawienie ich przy zamówieniach o mniejszej wartości środków odwoławczych. Ale najważniejsze jest to, by prawo nie zmieniało się tak często, bo rośnie wtedy prawdopodobieństwo popełniania błędów i może się okazać, że otrzymane środki unijne trzeba będzie zwracać.

Sylwester Grzebień

W branży informatycznej podstawowym problemem jest czas trwania postępowania. Przy dotychczasowych progach, i małe i duże przetargi trwają niewspółmiernie długo, bo i do 2 lat, tymczasem czas życia produktu wynosi maksymalnie 6 miesięcy. Dlatego każde działanie, które mogłoby to usprawnić, jest działaniem pozytywnym.

Tomasz Siedlecki

Zniesienie progu 60 tys. euro nie będzie przeszkadzało w uczestnictwie w postępowaniach. Bardziej drastyczne jest pozbawienie wykonawców procedur odwoławczych. Już wcześniej nie bardzo było wiadomo, dlaczego to zrobiono. Statystyki, które znam, wskazywały, że zaskarżanych postępowań do 60 tys. euro przed obowiązującą nowelizacją było stosunkowo niewiele. Teraz także w postępowaniach wartościowo mniejszych liczba odwołań jest niewiele mniejsza w stosunku do liczby zamówień. Możliwości skarżenia czynności zamawiającego od początku zawsze dawały gwarancję funkcjonowania w państwie prawa. Czy uproszczone procedury są dobre

Andrzela Gawrońska-Baran

Ani do 6 tys. ani do 14 tys. euro zamawiający nie może działać poza prawem. Większość zamawiających należących do sektora finansów publicznych ma obowiązek stosowania przepisów o finansach publicznych i wydatkowania środków rzetelnie, celowo i oszczędnie. Natomiast w innych krajach 15. wstępne progi oscylują w granicach 10 – 15 tys. euro. Tak więc podwyższenie progu nie wprowadzi zamieszania i obawy działania niezgodnego z prawem.

Małgorzata Sobolewska

Nieważne, czy zamawiający wydaje do 6 tys. czy do 14 tys. euro, bo zawsze jest to zamówienie. Kierownik zamawiającego zawsze odpowiada za wszystkie czynności związane z wydatkowaniem środków finansowych już od złotówki. Mają być wydatkowane celowo i racjonalnie. Wydaje mi się, że procedury obowiązujące od 6 do 60 tys. euro, bardzo uproszczone, dające jednocześnie możliwość dostępu do informacji o postępowaniu wszystkim wykonawcom, są dobre.

Włodzimierz Dzierżanowski

Bariera wynikająca z prawa zamówień publicznych przy wydatkowaniu środków europejskich została zlikwidowana w nowelizacji majowej. Był nią bezwzględny nakaz stosowania przepisów o zamówieniach publicznych przez podmioty prywatne, które dostały więcej niż połowę środków publicznych. Czy proponowane zmiany będą dalszym ułatwieniem, trudno powiedzieć.

Małgorzata Sobolewska

Przy sprawnym wydatkowaniu funduszy strukturalnych często mówi się, że wpływ na to ma przyspieszenie postępowań, a więc i pozbawienie wykonawców możliwości korzystania ze środków odwoławczych w pierwszym przedziale. To budzi zdziwienie. O szybkości czynności wykonywanych przez zamawiającego decyduje termin związania ofertą, a jest to 30 dni. Ale problemem dla beneficjentów środków unijnych nie jest głównie prawo zamówień publicznych, lecz przepisy, które należy stosować na etapie składnia wniosków. Jak zdynamizować rynek zamówień

Tomasz Czajkowski

Pierwsza ustawa o zamówieniach publicznych długo nie była zmieniana. A była przeregulowana i bardzo restrykcyjna. Radykalnych zmian dokonano w 2004 roku. Dlaczego więc teraz robi się tak szybko jedną nowelizację po drugiej, skoro prawo powinno być stabilne? Bo na rynku zamówień po latach stagnacji zachodzą niezwykle dynamiczne procesy, trafiają tu duże pieniądze i zaostrza się walka konkurencyjna. Nowelizacje są na to reakcją. Czy tempo jest za szybkie, nie wiem, odpowie na to czas. Ale wiem, że nowelizacja jest potrzebna. Dopóki nie ureguluje optymalnie relacji pomiędzy stronami postępowania, a więc zamawiającym i wykonawcą, to cały czas będą występowały wątpliwości, jaki ma być pułap swobody dla zamawiającego, żeby nie przerodziło się to w samowolę i jakie mają być środki ochrony prawnej, żeby skutecznie chroniły interes wykonawców, ale nie blokowały postępowanie. Jeśli chodzi o pozbawienie ich tych środków do progów unijnych, to rozumiem ich obawy. Ale są przepisy o kontroli wydatkowania środków publicznych, a na każdy uzasadniony sygnał będziemy reagowali naszą kontrolą. Zaproponujemy też nowe rozwiązanie w podprogowych wartościach zamówień. Być może będzie to mediacja z udziałem jednego członka izby odwoławczej. Trzeba dążyć do tego, żeby zamawiający nie był ostatecznym rozstrzygającym w swojej sprawie.

Sylwester Grzebień

W warunkach przetargowych bardzo często umieszczany jest punkt o odstąpieniu od umowy. Jeśli dotyczy to dużych zamówień, realizowanych przez dłuższy czas, może to zaburzyć konkurencyjność. Instytucja odstąpienia od umowy, jeśli do tego dojdzie, anuluje w zasadzie całą umowę. Zamawiający nie zawsze mają przy tym świadomość, że potem, na etapie negocjacji jest to bardzo trudno zmienić, bo boją się być posądzeni o działanie na swoją niekorzyść. Dlatego warto, żeby zaznajamiać zamawiających ze stosowanymi w takich wypadkach standardami, praktykami postępowania. Jak zapewnić profesjonalne orzecznictwo

Włodzimierz Dzierżanowski

Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę powiedzieć, że ok. 80 proc. wyroków zespołów arbitrów jest dobrych, ale o złych mówi się i słyszy częściej. Powołanie krajowej izby odwoławczej – profesjonalnego orzecznictwa, być może zapewni lepszą jego jakość. A bez wątpienia zapewni jednolitą linię orzeczniczą, dzięki czemu rynek stanie się bardziej przewidywalny. Z pewnym niepokojem zauważyłem, że w projekcie skreślono przepis mówiący, iż wysokość wpisu nie może przekraczać kosztów postępowania. Zapewne chodzi o to, że obecnie wysokość wpisu jest znacznie wyższa niż rzeczywista wysokość kosztów, a potem pieniądze się zwraca. Skreślenie pozwala przypuszczać, że wpis nie będzie zwracany, gdy pokryje wszystkie koszty.

Wiesław Zawadzki

Moje środowisko popiera utworzenie izby odwoławczej, bo uznajemy prymat profesjonalizmu. Ale zwracamy uwagę na finanse i obawiamy się podwyższenia opłat za postępowanie. Do takiej sytuacji może dojść, gdy spadnie liczba spraw rozstrzyganych przez zawodowe ciało, a wyliczenia co do jego utrzymania okażą się błędne. Tomasz Czajkowski Jeśli chodzi o wpis, to nie było intencją projektodawców robienie zamieszania w przepisach. Z wpisu mają być pokrywane rzeczywiste koszty postępowania. Czy koszty nie będą podwyższone, gdy dojdzie do sytuacji, o której była mowa? Żeby tego uniknąć, izba rozpocznie chyba działalność z nieco mniejszą liczbą członków niż pułap. Mam nadzieję, że poprawi się jakość orzecznictwa, bo członkowie będą mieli więcej czasu na zapoznanie się ze sprawą, a potem na napisanie przyzwoitego uzasadnienia. Co do wydatkowania środków unijnych, to stwierdzam, że procent ich wykorzystania znacznie wzrósł, a zmiany w prawie zamówień publicznych mają w tym swój udział. Nie można jednak patrzeć na nie tylko pod tym kątem. O ich ostatecznym efekcie zadecydują ludzie. Zamawiający albo będą działać samodzielnie i gospodarnie, albo nie. Wykonawcy albo będą korzystali z przyznanych środków wtedy, gdy naruszony będzie ich interes, albo nie. Następnym zaś krokiem powinno być zabranie się za tworzenie prawa zwyczajowego, owych standardów, o których była mowa; powrót do pracy z ludźmi, poprzez np. oddziaływanie w jakiś sposób na rynek usług szkoleniowych, ale bez ingerencji; bardziej odczuwalne wprowadzenie norm etycznych do systemu zamówień publicznych.