W przyszłym roku legendarny zakład powinien już wypracować zyski.
W dziejach kolebki Solidarności zaczyna się nowy etap. Gdańska Specjalna Strefa Ekonomiczna kupiła od Stoczni Gdańsk część jej terenów, za które zapłaciła 100 mln zł. Pieniądze pochodziły od Agencji Rozwoju Przemysłu – ok. 25 mln zł SSE otrzymała w formie pożyczki, a pozostałe 75 mln zł jako dokapitalizowanie. W przyszłym miesiącu ARP przejmie – w ramach konwersji długów – 50 proc. udziałów w należącej do gdańskiej stoczni spółce GSG Towers, która produkuje wieże wiatrakowe, służące do budowy wiatraków energetycznych. Wartą ponad 100 mln zł umowę podpisano pod koniec stycznia. Stocznia, jak deklaruje w rozmowie z DGP jej prezes Jarosław Łasiński, wiosną tego roku przestała przynosić straty, a w przyszłym roku ma wypracować pierwszy od lat zysk netto.
– Możemy już powiedzieć, że właśnie uratowaliśmy Stocznię Gdańsk – powiedział minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński. – Odczarowujemy też mit, że polski przemysł stoczniowy może działać najwyżej na granicy opłacalności i stoi na skraju załamania. Sześć lat temu w tym przemyśle pracowały w Polsce 23 tys. ludzi, teraz jest ich 31 tys. – dodał szef MSP.
Dzięki programowi restrukturyzacji, w jaki zaangażowała się ARP, w gdańskiej stoczni nie tylko nie będzie zwolnień, ale zatrudniane będą kolejne osoby. – Teraz w grupie pracuje ok. 1 tys. pracowników, jeszcze w tym roku zatrudnimy kolejne 100 osób, a w przyszłym co najmniej 150 – zapewnił Łosiński.
Stocznia Gdańsk została sprywatyzowana w 2007 r. Trafiła wtedy do ukraińskiego inwestora Sierhieja Taruty. – To przykład nieudanej prywatyzacji – uważa Karpiński i przypomina, że już w 2008 r. zakład musiał prosić o pomoc publiczną. – Teraz to nie jest już żadna pomoc, ale współpraca biznesowa – zapewniła Aleksandra Magaczyńska, prezes ARP, dzięki której dziś gdański zakład odżywa.
– Przez kilkanaście lat miasto na ratowanie stoczni przeznaczyło kilkadziesiąt milionów złotych – powiedział Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. – Dziś dalej pomaga. Gdańsk właśnie umorzył firmie 10 mln zł podatku od nieruchomości, Skarb Państwa prawie 6 mln zł z tytułu użytkowania wieczystego – wyliczał.
Między innymi dzięki temu SGS Towers może dziś inwestować i zdobywać nowych klientów. Na rozwój i zwiększenie mocy produkcyjnych firma przeznaczy w najbliższych miesiącach 37 mln zł (pieniądze pochodzą częściowo z funduszy unijnych). Postawi nową malarnię i zwiększy zdolności produkcyjne. Już w połowie przyszłego roku ma móc produkować 28 wież wiatrakowych miesięcznie (obecnie jest ich 14). Prezes Łasiński zapewnia, że zamówień nie brakuje i firma będzie mogła w pełni wykorzystywać podwojone moce produkcyjne. SGS Towers realizuje zamówienia przede wszystkim dla firm niemieckich, skandynawskich oraz polskich. – Dziś jesteśmy w tym segmencie europejskim liderem – deklaruje szef gdańskiej stoczni. Zakład jest też jednym z pięciu największych producentów wież wiatrakowych na świecie.