Polacy szukają smaków sprzed lat. To dobra wiadomość dla producentów, którzy postawili na tradycyjne wyroby
Przybywa producentów regionalnych produktów / Dziennik Gazeta Prawna
Michał Zieliński, dziennikarz Radia RMF / Dziennik Gazeta Prawna
TWOJE PIENIĄDZE
Dziś produkcją towarów chronionych przez przepisy unijne, czyli takich, których regionalność i tradycyjność jest potwierdzona certyfikatem, zajmuje się w Polsce ponad 430 firm. Jeszcze pięć lat temu było ich 142. Wydłuża się też lista tradycyjnych produktów wywodzących się z poszczególnych regionów kraju. Obecnie liczy 37 pozycji. To ponad dwa razy więcej niż w 2009 r.
Daje nam to ósme miejsce w Europie. O jedno oczko wyżej niż w 2011 r., kiedy to zajmowaliśmy dziewiątą pozycję. Liderem niezmiennie pozostają Włosi – 271 produktów. Drugie miejsce należy do Francji – 219, a trzecie do Hiszpanii – 182.
– W lutym do Komisji Europejskiej został złożony kolejny wniosek o rejestrację. Tym razem o ochronę starają się krupnioki śląskie, wędliny podrobowe, które zyskały renomę dzięki szczególnym umiejętnościom lokalnych wytwórców – wyjaśnia Izabella Kamińska, naczelnik wydziału produktów regionalnych i tradycyjnych w Głównym Inspektoracie Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Innym powodem rosnącej liczby producentów są korzyści wynikające z posiadania w ofercie produktu regionalnego. Mowa o większej sprzedaży, bo moda na żywność produkowaną według tradycyjnych lokalnych receptur na dobre zagościła już nad Wisłą.
– Wzrost produkcji można traktować jako reakcję na zapotrzebowanie rynku. Z naszych danych wynika, że znacząco zwiększyła się zwłaszcza produkcja miodu pitnego trójniak czy rogala świętomarcińskiego – podkreśla Izabella Kamińska.
Produkcją ostatniego z tych wyrobów zajmuje się obecnie 100 przedsiębiorstw. Firma Anika Stanisław Butka deklaruje, że co roku mimo dużej konkurencji notuje ok. 12-proc. wzrosty w sprzedaży.
– W tej chwili rocznie sprzedajemy już kilka ton rogali. Nadal najwięcej schodzi ich w okolicy święta 11 listopada. Choć widać, że z roku na rok coraz większy popyt na nie jest również w pozostałych miesiącach roku. Do tego nie kupuje ich tylko Wielkopolska. Rogale mają duże grono odbiorców w Warszawie i Łodzi – dodaje Eugenia Butka, współwłaścicielka firmy.
Producenci stawiają też na truskawkę kaszubską, którą wytwarza już 51 firm, czyli prawie trzy razy więcej niż jeszcze w 2010 r., oraz oscypka – 44. Wśród tradycyjnych i regionalnych wyrobów są też kiełbasy lisiecka, myśliwska, jałowcowa, kołacz śląski, trójniak, czwórniak czy ser koryciński.
– Przez pierwsze trzy lata od momentu wpisania kiełbasy lisieckiej na listę produktów chronionych przez Unię nasza sprzedaż rosła w tempie dwucyfrowym. Obecnie jest to ok. 5 proc. To pozwala nam produkować już ponad 200 ton rocznie – wyjaśnia Władysław Wolarek, właściciel firmy Wyrób Wędlin Tradycyjnych „Wolarek”. Trend ten dostrzegają również sieci handlowe, które jeszcze kilka lat temu nie chciały współpracować z lokalnymi wytwórcami. Dziś same wyciągają do nich rękę. W Tesco tylko w kategorii wędlin znaleźć już można produkty 48 lokalnych dostawców. W efekcie już co trzecia wędlina w tym sklepie to produkt regionalny.
FELIETON

Liczy się jakość

Ministerstwo Gospodarki chwali się, że eksport rośnie jak na drożdżach. Tempo wzrostu wartości towarów, które sprzedajemy do innych krajów, rzeczywiście przypomina raczej wskaźniki azjatyckie niż europejskie, a nasza gospodarka, zamknięta po okresie komunizmu, dziś jest już śmielej otwarta na świat. Obrazujący znaczenie handlu zagranicznego dla gospodarki wskaźnik umiędzynarodowienia (wartość obrotów handlowych/PKB) w Polsce jest już wyższy niż średnia unijna i wynosi 90 proc., podczas gdy na początku lat 90. było to zaledwie 30 proc.
Jednak wiele pozostaje do zrobienia, by ilość przeszła w jakość. Dane wyrażone w liczbach bezwzględnych są mniej imponujące. Wartość eksportu na głowę mieszkańca jest w Polsce niższa niż średnia unijna. Statystyki dotyczące eksportu w czasach globalizacji są mocno zaburzone. Sprzedawane z Polski produkty finalne, jak samochody, telewizory czy sprzęt AGD, zawierają sporo części, które wcześniej są do Polski sprowadzane. Znaczącą część naszego eksportu stanowią części do urządzeń, które ostatecznie powstają w innych krajach. Z racji przewagi kosztowej, związanej głównie z niskimi płacami, Polska jest traktowana przez koncerny jak baza produkcyjna dla eksportu do innych krajów UE. Naszej oferty brakuje też na szybko rosnących rynkach wysokich technologii. Produkty high-tech to kilka procent wartości eksportu.
Nadchodzi czas, byśmy się nauczyli na eksporcie dobrze zarabiać, a do tego potrzebne są innowacje i specjalizacja. Nasza gospodarka powinna konkurować jakością i wyjątkowością eksportu, a marki – być rozpoznawalne i wartościowe. W dzisiejszych Faktach RMF FM wskażemy kilka chlubnych przykładów firm, które stworzyły produkty pierwszego sortu, zdolne do konkurowania z najlepszymi. Będziemy mówić o polskich jachtach, programach komputerowych i... armatkach śnieżnych. Nie zapomnimy o wyrobach, które wygrywają na świecie dzięki jakości tradycyjnej, w tym wyrobach spożywczych, bo zdrowa i smaczna żywność może stać się źródłem bogactwa.