Rynek zakupów przez telefon rośnie u nas najszybciej w Europie. Będzie jeszcze lepiej, kiedy za towar będziemy mogli płacić jednym dotknięciem.
Brak uniwersalnego standardu płatności mobilnych to podstawowa bariera ograniczająca rozwój polskiego m-commerce. Wdrożyło je tylko 6,24 proc. e-sklepów – wynika z najnowszego raportu „Handel mobilny w praktyce 2014” przygotowanego przez mGenerator.
– Co piąty przedstawiciel e-sklepów deklaruje, że takie transakcje stanowią od 5 do 10 proc. wszystkich zamówień (ale nie płatności – red.). W roku ubiegłym twierdziło tak zaledwie 12 proc. z nich. Większy jest też ich optymizm co do wzrostu przychodów ze sprzedaży mobilnej. Prawie 70 proc. z nich prognozuje, że się one zwiększą. Dla porównania, w ubiegłym roku twierdziło tak mniej niż 50 proc. badanych – relacjonuje Piotr Krawiec z mGenerator.pl.
Najpopularniejszymi formami zapłaty oferowanymi przez nasze e-sklepy są wciąż przelew bankowy, płatność za pobraniem i tzw. przelewy pay-by-link. A te nie są zbyt wygodne, gdy chcemy coś kupić, korzystając z małego ekranu smartfona.
Być może nowy standard uda się wykreować firmie PayU, która już dziś ma rozwiązanie umożliwiające dokonanie płatności jednym ruchem na smartfonie. W tym celu klient podpina do konta w PayU kartę bankową, a następnie, po zalogowaniu na to konto, może finalizować transakcje jednym dotknięciem ekranu telefonu. Z takiego rozwiązania mogą skorzystać klienci płacący za zakupy dokonywane na Allegro. PayU pracuje nad udostępnieniem tego rozwiązania także dla innych akceptantów. Ma być gotowe wkrótce. – Problem jednak w tym, że karty jako instrument płatniczy w handlu niestacjonarnym nie są w Polsce popularne. Dlatego chcemy, by błyskawiczny przelew PayU Express był możliwy do wykonania jednym ruchem także na smartfonach – zdradza Justyna Grzyl z PayU.
PayU Express to rozwinięcie pay-by-linków. Po skojarzeniu rachunku bankowego z kontem PayU umożliwia płatność w internecie za pomocą jednego kliknięcia. Ale korzystać z niego mogą na razie tylko klienci Aliora, BNP Paribas i T-Mobile Usługi Bankowe. Nawet więc jeżeli uda się przystosować to rozwiązanie do korzystania z niego na telefonach, to będzie ono dostępne tylko dla garstki użytkowników komórek.
Większe szanse na szybkie upowszechnienie się może więc mieć system, który zaoferuje Polski Standard Płatności. To spółka powołana przez sześć dużych banków, które łącznie mają ponad 60 proc. rynku detalicznego. Ponadto system będzie otwarty, więc pozostałe instytucje będą mogły do niego przystąpić.
System PSP ma wystartować w ciągu kilku najbliższych tygodni. Obecnie spółka oczekuje zezwolenia na prowadzenie systemu płatności. Będzie on oparty na funkcjonującej już w PKO BP aplikacji IKO. Płatność za jej pomocą inicjowana jest poprzez jednorazowy kod, generowany przez oprogramowanie. Transakcja może być finalizowana za pomocą PIN-u, jednak dla mniejszych kwot nie musi, podobnie jak odbywa się to w przypadku kart zbliżeniowych.
Nawet bez jednego standardu płatności mobilnych Polska jest liderem w Europie, gdy chodzi o wzrost wartości rynku zakupów dokonywanych poprzez smartfony i tablety. Rośniemy w tempie 113 proc. rocznie, szybciej niż Niemcy (112 proc.) i Francja (106 proc.). Eksperci szacują, że w 2014 r. m-handel będzie wart 1 mld zł, a w 2015 r. przekroczy 2,5 mld zł. Cały handel elektroniczny w Polsce rośnie w tempie 20 proc. rocznie. Jeśli utrzyma się dotychczasowa dynamika rozwoju e-commerce, jego wartość może przekroczyć w tym roku 30 mld zł. Oznaczałoby to 6-proc. udział w sprzedaży detalicznej w ogóle. Jeszcze w 2010 r. było to zaledwie 2,2 proc. W całej Europie w 2014 r. e-handlowcy spodziewają się obrotów na poziomie 425,5 mld euro, a według E-commerce Europe do końca 2016 r. ma być to ok. 625 mld euro.