Pojawiają się rysy na przysłowiowym i podziwianym szwedzkim modelu państwa opiekuńczego, które gwarantowało Szwedom niemal wszystko od kołyski po grób – podaje agencja Reuters.

W Sztokholmie od 2006 roku nieprzerwanie utrzymuje się centroprawicowy rząd Frederika Reinfeldta, który obniżył progresywny podatek dochodowy (maksimum wynosi 56,6 proc.), CIT (22 proc.) oraz podatek majątkowy. Pod rządami premiera Reinfeldta obciążenie fiskalne Szwedów spadło o 4 proc. PKB, obniżone zostały zasiłki chorobowe i dla bezrobotnych. Przed wrześniowymi wyborami zarówno rząd, jak i opozycja deklarują koniec z dalszym obniżaniem podatków, czego chcą sami Szwedzi.

Atutem Szwecji jest niski dług publiczny, który wynosi 40 proc. PKB i znakomita ocena (AAA) agencji ratingowych, czym nie może się pochwalić większość Europy. Kłopotem i wyzwaniem jest utrzymanie kosztownego i wyśrubowanego standardu w oświacie i usługach medycznych dla obywateli. W społeczeństwie rosną także ekonomiczne nierówności. Na dodatek w międzynarodowym teście 15-latków szwedzcy uczniowie zanotowali największe spadki. Co piąty szpital prowadzony jest przez prywatną firmę. Obrazu dopełniają nagłaśniane przed media przypadki: upadku jednej prywatnej uczelni wyższej i nieprawidłowości w szpitalach oraz opiece nad osobami starszymi.

Przyzwyczajenie Szwedów do bardzo rozbudowanego państwa opiekuńczego – choćby do 16-miesięcznego płatnego urlopu rodzicielskiego – tworzy presję na podwyższanie danin w najbliższych latach.

Torbjorn Hallo, ekonomista ze szwedzkiej Konfederacji Związków Zawodowych ocenia – jak podaje agencja Reuters – że dla utrzymania dotychczasowego poziomu świadczeń konieczne jest podwyższenie podatków o 2 proc. PKB. Rząd Frederika Reinfeldta zapowiedział nie budzącą emocji podwyżkę akcyzy na alkohol, samochody i wyroby tytoniowe oraz podatku od oszczędności emerytalnych. Trudniejsza debata czeka go jednak, jeśli zaproponuje podwyższenie obciążeń dla najbogatszych. Mats Dillen, szef szwedzkiego Narodowego Instytutu Badań Ekonomicznych, prognozuje, że możliwym dla rządu postępowaniem byłoby zastąpienie ulg podatkowych przez stopniowe podwyższenie maksymalnej stawki podatku dochodowego z obecnych 56 proc. do 60 proc.

Kluczem do zwycięstwa we wrześniowych wyborach parlamentarnych do szwedzkiego Riksdagu będzie m.in. kwestia oczekiwanych podwyżek podatków. Opozycyjni socjaldemokraci oraz rząd już zapowiedzieli zwiększenie wydatków na szkolnictwo. Powrotu w Szwecji do najwyższych stawek podatkowych z lat 70. XX wieku nikt jednak nie przewiduje.

Podatki w Szwecji

VAT – 25 proc. (stawki obniżone: 0 proc., 6 proc., 12 proc.)
PIT – stawki
Standardowa - ok. 31 proc.
Podwyższona - 51 proc.
Maksymalna - 56,6 proc.


Kwota wolna od podatku: 18 800 koron szwedzkich (ok. 8 986 zł).