"Nie jestem Harrym Potterem, aby w ciągu trzech tygodni zasypać dziurę 290 mln złotych. Kilka tysięcy osób może stracić pracę" - informuje na łamach Bloomberg Businessweek prezes Poczty Polskiej, Jerzy Jóźkowiak. Zapewnia jednak, że PP robi wszystko, aby tak się nie stało.

W wyniku przegranego przetargu na przesyłki dla sądów i prokuratur Poczta Polska straciła również 580 mln złotych, które mogła zainkasować za usługę w ciągu najbliższych dwóch lat. Poczta na razie nie ma pomysłu jak załatać tę dziurę, ale cała sytuacja może skończyć się zwolnieniem pracowników. "Co do ewentualnej redukcji zatrudnienia, mówimy niestety o grupie kilku tysięcy osób" - informuje tygodnik Bloomberg Businessweek prezes Jóźkowiak.

Co prawda liczba placówek operatora nie może diametralnie się zmienić, gdyż ich liczbę reguluje Prawo Pocztowe, ale zwolnienia dotkną te grupy zawodowe, które do tej pory zajmowały się przesyłkami sadowymi, np. pracowników sortowni.

Poczta Polska przegrała przetarg na dostarczanie przesyłek dla sądów i prokuratur w minionym roku. W przetargu zwyciężył niezależny operator, Polska Grupa Pocztowa, składając ofertę o 84 mln zł niższą od wyznaczonego operatora. Na początku 2014 roku pojawiły się pierwsze problemy z dostarczaniem sądowych przesyłek do adresatów. Aktualnie PGP nadal świadczy usługi dla wymiaru sprawiedliwości, choć prokuratura i Urząd Komunikacji Elektronicznej chcą sprawdzić tak zasady przetargu jak i jakość usług niezależnego operatora.

Oprac: T.J.