Gdyby wszystkie firmy odzieżowe i obuwnicze przeniosły produkcję z Dalekiego Wschodu do Polski, w branży przybyłoby nawet 100 tys. miejsc pracy – szacuje Związek Przedsiębiorców Przemysłu Mody „Lewiatan”. Na razie można liczyć najwyżej na 2–3-proc. przyrosty, co oznacza 4–6 tys. nowych etatów rocznie. Na tyle szacowane są skutki przenoszenia produkcji odzieży i obuwia z powrotem do Polski. Ostatnio na taki krok zdecydował się Próchnik, który chce szyć wyłącznie w kraju.
Są oznaki poprawy w przemyśle odzieżowym i obuwniczym / Dziennik Gazeta Prawna
Od stycznia do września produkcja obuwia w Polsce wzrosła o ponad 17 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Jeśli ta tendencja się utrzyma, ten rok będzie pierwszym od lat, w którym w krajowych zakładach powstanie więcej butów. Na rynku odzieży odbicie widać już od ubiegłego roku. Wyprodukowano wówczas 49,2 mln sztuk ubrań, czyli o 1,6 mln więcej niż w 2011 r. Zdaniem ekspertów w kolejnych latach wzrosty w obu branżach powinny zostać utrzymane. To zaś wkrótce zacznie przekładać się na zwiększenie zatrudnienia w tych sektorach.
– Obecnie mamy do czynienia ze stabilizacją. W latach poprzednich pracę traciło po 5–8 proc. zatrudnionych rocznie. Za rok, dwa, kiedy fabryki przekonają się, że zlecenia nie są jednorazowe, pracowników znowu zacznie przybywać, o 2–3 proc. rocznie – uważa Bogusław Słaby, prezes zarządu ZPPM Lewiatan.
W praktyce oznaczałoby to wzrost zatrudnienia o 4–6 tys. osób. Obecnie przy produkcji odzieży pracuje blisko 200 tys. osób, z czego 80 tys. w zakładach powyżej 9 pracowników. Przy produkcji obuwia zaś pracuje w sumie ponad 20 tys. osób.
Niektóre zakłady już zaczynają przyjmować nowych pracowników, choć na razie nie są to znaczące liczby. Spółka Łuksja, produkująca dla takich marek jak Monnari, Marc Aurel, Paule Vasseur, Caterina czy Burberry, na wiosnę 2014 r. otworzy nowy zakład. Przy tej okazji zwiększy zatrudnienie minimum o 5 osób. Obecnie zatrudnia ok. 240 pracowników.
Aryton – wytwórca butów – przyznaje, że nie wyklucza zwiększenia zatrudnienia o kilka procent. Obecnie w zakładzie produkcyjnym tej firmy pracuje 98 osób.
O tym, że odzieżówka szuka pracowników, świadczą także wyniki ankiety, jaką Lewiatan rozesłał do firm z branży. Wynika z niej, że największe zapotrzebowanie jest na konstruktorów odzieży, technologów i mechaników maszyn szyjących. Jednak ten ruch widać na razie wśród niewielkich firm, do których trafia więcej zleceń od dużych graczy.
Zamówień przybywa, gdyż coraz więcej firm rezygnuje z wytwarzania w Azji i wraca do kraju. Ostatnio na taki krok zdecydował się Próchnik.
– Do wiosny 2014 r. chcemy przenieść całą produkcję do kraju. W sumie pod naszą marką sprzedawanych jest ponad 100 tys. sztuk różnych produktów rocznie – wyjaśnia Rafał Bauer, prezes Próchnika. Jak dodaje, dzisiaj różnica w cenie produkcji między Polską a Dalekim Wschodem wynosi nie więcej niż 10 proc.
Produkcję w kraju zwiększa również LPP. Obecnie na zlecenie firmy polskie zakłady produkują ubrania za ok. 30 mln zł.
– Wartość ta rośnie proporcjonalnie do wzrostu wielkości sprzedaży, czyli o ok. 30 proc. rocznie – tłumaczy Dariusz Pachla, wiceprezes zarządu spółki LPP, która w I półroczu tego roku osiągnęła 1,741 mld zł przychodu.
Także firmy obuwnicze, i to tak duże jak CCC, decydują się zwiększenie produkcji w kraju. – W tym roku w lokalnych fabrykach powstanie o 30 proc. więcej takich butów niż w 2012 r. W sumie wyprodukowanych będzie 2 mln par, z których 1,5 mln w naszej fabryce, a 0,5 mln u naszych kooperantów. W 2014 r. jednak na skutek zakupu nowych linii moce produkcyjne fabryki zwiększą się o 20–30 proc. – tłumaczy Piotr Nowjalis, wiceprezes zarządu CCC.
Decyzje o ulokowaniu większych zamówień w Polsce podjęły także Aryton, Wójcik, Gino Rossi czy Wojas.
Inne branże też zatrudniają

Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadło w trzech kwartałach tego roku o 1 proc. w porównaniu do 2012 r. Są jednak branże, w których widoczny jest wzrost. Przy produkcji wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych na koniec września pracowało 162 tys. osób, o 5 tys. więcej niż w grudniu 2012 r. W zakładach produkcyjnych należących do branży surowców mineralnych liczba pracowników w pierwszych trzech kwartałach roku wzrosła ze 110 tys. do 112 tys., a w zakładach wytwarzających pojazdy samochodowe i przyczepy ze 153 tys. do 162 tys. osób. Więcej niż pod koniec 2012 r. zatrudniają też zakłady specjalizujące się w dostawie wody i gospodarowaniu ściekami oraz gospodarce odpadami i odzysku surowców. Pierwsze zwiększyły zatrudnienie o 4 tys. do 116 tys., a drugie o 2 tys., do 51 tys. Zatrudnienie wzrosło też w handlu detalicznym ze 617 tys. do 627 tys. osób.