Inspekcja handlowa sprawdziła jakość oferowanych w Polsce towarów i usług. Więcej paliwa złej jakości, niespełniające standardów bezpieczeństwa sale zabaw dla dzieci, mniej towarów przeterminowanych na półkach sklepów spożywczych – inspekcja handlowa opracowała najnowszy raport o skali oszustw dokonywanych przez sprzedawców.
Termin przydatności do spożycia / Dziennik Gazeta Prawna
W ubiegłym roku inspekcja przeprowadziła 23 tys. kontroli. 45 proc. z nich objęło artykuły spożywcze. Co trzecia dotyczyła produktów nieżywnościowych i usług, co dziesiąta nadzoru rynku, a co dwunasta kontroli paliw. Trzy z czterech wizyt kontrolerów przeprowadzono w handlu detalicznym (w tym także w sklepach wielkopowierzchniowych). Inspektorzy zazwyczaj koncentrowali się na produktach, w przypadku których prawdopodobieństwo wystąpienia nieprawidłowości jest szczególnie wysokie, i takich, które konsumenci zgłaszają jako niebezpieczne lub niewłaściwej jakości. – Trudno o proste uogólnienia. Widać jednak, że gorzej jest z jakością paliwa, ale trochę lepiej, jeśli chodzi o jakość produktów spożywczych – tłumaczy Anna Janiszewska, dyrektor departamentu inspekcji handlowej Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Mniej starego jedzenia

Całych partii produktów sprawdzono prawie 150 tys. Przeterminowanych było 8,9 proc., co jest lepszym wynikiem niż rok temu, gdy nieświeżych produktów było 10,6 proc. Stojąc przed sklepową półką, szczególną uwagę warto zwrócić na wszelkiego rodzaju miksy do smarowania pieczywa. Kontrole ujawniły, że prawie co trzeci z nich był przeterminowany. Niewiele lepiej jest z produktami rolnictwa ekologicznego oraz orzechami i ich przetworami. Niezdatne do spożycia było ponad 22 proc. tego typu produktów.
Co może cieszyć, to fakt, że bardzo rzadko dochodzi do oszustw na wadze. Niższą od deklarowanej przez producenta zawartość netto stwierdzono zaledwie w 111 z 8434 próbek, co stanowiło 1,3 proc. W 2011 r. mniejszą od deklarowanej wagę miało 1,6 proc. badanych produktów.

Place zabaw słabej jakości

Zdecydowanie gorzej przy sprawdzaniu jakości wypadają za to sale zabaw dla dzieci. W tego typu miejscach kontrolerzy IH pojawili się w IV kw. 2012 r. Chodziło o sale, które są publicznie dostępne, najczęściej zlokalizowane w centrach handlowych lub miejscach rekreacji i rodzice zostawiają tam swoje dzieci pod czyjąś opieką. – Kontrolę w tego typu obiektach prowadziliśmy po raz pierwszy. Zareagowaliśmy na wpływające do inspektoratów wojewódzkich skargi rodziców, którzy twierdzili, że część urządzeń w takich salach może stwarzać zagrożenie. Chodzi np. o wystające, nieosłonięte śruby, które dla biegających dzieci mogą stanowić poważne niebezpieczeństwo – mówi Anna Janiszewska. Okazało się, że rodzice mają rację. Wśród 70 skontrolowanych przedsiębiorców różnego rodzaju nieprawidłowości stwierdzono u 24. Najczęściej dotyczyły one urządzeń i zabawek udostępnianych dzieciom (takie zarzuty wystąpiły w co piątej kontrolowanej sali).

Paliwa wciąż chrzczone

Jeśli chodzi o paliwa czy raczej to, co wlewamy do baków samochodowych, sytuacja nie wygląda dobrze. W ubiegłym roku co ósma kontrolowana próbka oleju napędowego nie mieściła się w wymaganych normach. Cztery na pięć nie spełniały tylko jednego wymaganego parametru. Najczęściej chodziło o odporność na utlenianie, temperaturę zapłonu i zawartość siarki. Zdecydowanie lepiej wypadają badania LPG. Skontrolowano 450 stacji, które sprzedają ten typ paliwa. Norm nie spełniał tylko 1 proc. próbek. Cieszyć może także to, że w czasie kontroli 25 hurtowni tego surowca we wszystkich placówkach spełniał on wymagane normy.

Sieć niewolna od pułapek

Kontroli poddano nie tylko spożywczaki, lecz także sklepy internetowe. Inspektorzy sprawdzili 210 takich przedsiębiorstw. Różnego rodzaju nieprawidłowości stwierdzono u ponad połowy z nich. Skontrolowano także 12 podmiotów, w których nieprawidłowości wykryto w latach ubiegłych. Do 6 z nich znów pojawiły się zastrzeżenia. W przypadku uchybień najczęściej chodziło o brak zamieszczonej informacji o nazwie przedsiębiorstwa oraz niepoinformowanie kupującego, że nabywając towar poza lokalem, ma 10 dni na jego zwrot bez podawania przyczyny.

Kosmetyki w normie

Sprawdzano też jakość oznakowania kosmetyków. Błędy miało 8,9 proc. (w 2011 r. – 15,8 proc.). Stwierdzone nieprawidłowości nie miały większego wpływu na zdrowie konsumentów. Kwestionowano brak danych producenta na opakowaniu, brak lub użycie niewłaściwego zwrotu poprzedzającego termin trwałości albo podanie niepełnych nazw składników, co mogło utrudniać np. dochodzenie roszczeń przez konsumentów.