Towarzystwa emerytalne zamierzają rozpocząć kampanię na rzecz uświadamiania Polaków o możliwości pozyskania pieniędzy zmarłych krewnych. Banki na razie o tym nie myślą. – Im nie zależy, aby spadkobiercy masowo zgłaszali się po pieniądze – kwituje Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego.
Jak długo środki pozostają na koncie banku, tak długo pracują na jego rzecz. Stanisław Kluza, były szef KNF, uważa jednak, że tak nie powinno być. – W Polsce identyfikacja zmarłych klientów nie powinna być trudna, wystarczy stworzyć bazę danych „znikających numerów PESEL” – wyjaśnia. Na tej podstawie bank z łatwością mógłby stwierdzić, że dana osoba żyje, i zawiadomić spadkobierców o możliwości podjęcia pieniędzy. Jeśli oczywiście zostali oni wyznaczeni w dokumentach banku.
Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, przyznaje, że banki będą już wkrótce zmuszone do większej dbałości o tego typu sprawy. Powstaje centralny rejestr bankowy, w którym znajdą się wszelkie niezbędne informacje przydatne w sprawach spadkowych, dochodzenia należności itp. – Zostaną w nim zapisane informacje o tym, kto w jakim banku posiada pieniądze – wyjaśnia Pietraszkiewicz. – Spadkobiercy będą mogli wówczas ustalić, czy ich krewny posiadał jakieś lokaty, o których nie wiedzieli, i w jakim banku – dodaje prezes.
Sprawę identyfikacji funduszu emerytalnego, do którego należała zmarła bliska osoba, postanowiła ułatwić Nordea PTE. Uruchomiła w tym celu specjalny serwis internetowy www.nordeadziedziczenie.pl.
– Niewiele osób pracujących, których składki odprowadzane są do OFE, wie, że gromadzony na rachunkach OFE kapitał – w razie ich śmierci – wypłacany jest wskazanym osobom uposażonym lub wchodzi do spadku i jest dziedziczony przez spadkobierców testamentowych lub ustawowych – zauważa Wojciech Rabiej, członek zarządu Nordea PTE.
Towarzystwa ubezpieczeniowe utrzymują, że w ich przypadku „zapomniane” polisy to rzadkość. – Ubezpieczyciele wysyłają listy do osób uprawnionych, próbują się kontaktować telefonicznie – zapewnia Bohdan Białorucki, rzecznik Avivy. – Na ogół odbiera je ktoś z rodziny. Te listy przypominają o istnieniu ubezpieczenia i jeśli właściciel polisy zmarł, rodzina zwykle kontaktuje się z ubezpieczycielem i podejmuje decyzje co do tej umowy.
Ewa Paradowska, ekspert ds. ubezpieczeń ochronnych w AXA Życie, zapewnia, że jeśli zakład ma pełne dane, to skutecznie kontaktuje się z uposażonym. – Prawo mówi, że po trzech latach roszczenie się przedawnia – wyjaśnia ekspert. – Te trzy lata liczą się nie od zdarzenia ubezpieczeniowego, ale od chwili, kiedy osoba uprawniona mogła zgłosić roszczenie – czyli od chwili, kiedy się dowiedziała o śmierci.
Zdaniem ubezpieczycieli częściej zdarzają się przypadki „zapomnianych rachunków”, szczególnie jeśli chodzi o ubezpieczenia inwestycyjne ze składką jednorazową. – Klient wpłacił bezterminowo, pieniądze są inwestowane, a tak naprawdę nie wiadomo, co się dzieje z posiadaczem polisy – wyjaśnia Białorucki. – Nie mamy jednak statystyk, które pozwalałyby na oszacowanie, jak często zdarzają się takie przypadki.