Wraz z eskalacją napięcia wokół cieśniny Ormuz na światowych rynkach rośnie cena ropy. Wczoraj baryłka Brent na giełdzie w Londynie wyceniana była na 108,95 dolarów. Według Merryll Lynch w razie zablokowania cieśniny surowiec zdrożeje o 40 proc.
Obecnie Teheran prowadzi manewry wojskowe w rejonie Ormuzu, przez który przechodzi jedna trzecia ropy, jaką przewozi światowa żegluga morska. Zamknięcie ruchu tankowców byłoby dla Iranu „łatwiejsze niż wypicie szklanki wody” – oświadczył wczoraj dowódca irańskiej marynarki wojennej admirał Habibollah Sajjari. To odpowiedź na sankcje, które na Teheran za jego program atomowy planuje nałożyć Unia Europejska. – UE nie zrezygnuje z sankcji gospodarczych wobec Iranu, mimo gróźb Teheranu, że zareaguje na takie naciski zamknięciem cieśniny Ormuz – oświadczył wczoraj rzecznik szefowej dyplomacji UE Catherine Ashton, Michael Mann.
Również wczoraj Francja wezwała Iran, by zgodnie z prawem międzynarodowym nie ingerował w swobodę ruchu statków przez Ormuz.
Ewentualna decyzja w sprawie następnych sankcji gospodarczych wymierzonych w republikę islamską może zostać podjęta już podczas najbliższego zebrania europejskich ministrów spraw zagranicznych 30 stycznia w Brukseli. W najnowszym raporcie Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej czytamy, że dotychczasowe sankcje nie zahamowały irańskich prac nad stworzeniem broni nuklearnej. W połowie grudnia amerykański Senat zdecydował się na nowe restrykcje. Obejmą one Centralny Bank Iranu, przez który odbiorcy irańskiej ropy płacą za surowiec.
Teheran sprzedaje Europejczykom około 450 tys. baryłek dziennie, czyli 18 proc. swojego całkowitego eksportu ropy. Głównymi odbiorcami są Włochy, Grecja i Hiszpania. W ubiegłym roku Europejczycy zapłacili Iranowi za surowiec i produkty petrochemiczne ok. 11 mld euro. Odbiorcami są również Indie, Korea Południowa i Chiny.