Wniosek o zmianę taryf na gaz kolejny raz został odesłany do poprawki. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki chce, by Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo obniżyło wnioskowane stawki – podaje portal newseria.pl.

Spółka ma dwa tygodnie na udzielenie odpowiedzi. W połowie grudnia PGNiG już raz zmieniało i uzupełniało swój wniosek taryfowy. Kolejne wezwanie URE znacznie opóźnia wprowadzenie wyższych stawek za gaz.

„W zależności od tego, jak będzie wyglądała ta odpowiedź albo zatwierdzimy taryfę, albo będą podejmowane kolejne kroki w toku postępowania. Kiedy prezes podejmie decyzję, podpisze nową taryfę i opublikuje ją, wtedy przedsiębiorstwo ma minimum 14 dni, a maksymalnie 45 dni na jej wprowadzenie” - informuje rzecznik URE, Agnieszka Głośniewska.

PGNiG chciało, by nowe stawki weszły w życie od 1 stycznia. Aby tak się stało, decyzja prezesa URE powinna była zapaść najpóźniej 17 grudnia.
Brak decyzji Urzędu był oficjalnym powodem poniedziałkowej rezygnacji Michała Szubskiego ze stanowiska prezesa PGNiG. Przedstawiciele URE nie chcą komentować tej decyzji.

Przedłużające się postępowanie w sprawie podwyżki stawek za gaz to z pewnością dobra wiadomość dla odbiorców i konsumentów - na początku stycznia wciąż będą obowiązywały obecne ceny.

„To przykład patologii administracyjnej”

Według wiceprezesa Instytutu Jagiellońskiego, Dominika Smyrgały brak decyzji URE ws. podwyżki taryf gazowych od 1 stycznia odbije się na wynikach finansowych spółki.

„To jest błąd systemowy i najwyższa pora coś z tym zrobić” - uważa dr Smyrgała. Instytut podkreśla, że URE jest instytucją państwową, a PGNiG spółką skarbu państwa. Oba podmioty odpowiadają więc de facto przed rządem.

„Sytuacja sama w sobie jest sytuacją typową dla gospodarek realnego socjalizmu, z poprzedniej epoki. Mamy urząd, który odpowiada przed premierem, czyli właściwie przed rządem. Ma swoje zobowiązania prawne, ustawowe, do prowadzenia odpowiedniej polityki cenowej. Zarazem mamy spółkę, której głównym akcjonariuszem jest Skarb Państwa, czyli de facto też odpowiada przed rządem. Musi ona wykazać się odpowiednimi wynikami finansowymi, co ta pierwsza decyzja regulacyjna skutecznie utrudnia” - podkreśla Smyrgała.

W poniedziałek ze swojej funkcji zrezygnował prezes PGNiG, Michał Szubki. Swoją decyzję motywował brakiem zgody URE na podwyżki cen gazu od 1 stycznia.
„Jej brak uniemożliwia mi odpowiedzialne kierowanie spółką publiczną, jaką jest PGNiG. Dla spółki oznacza poważne straty ze sprzedaży począwszy od 1 stycznia przyszłego roku, z uwagi na brak pokrycia w taryfie pełnych kosztów pozyskania gazu” - napisał Szubski w oświadczeniu wysłanym do mediów.