Istnieje realne zagrożenie, że jeśli się nie przebudzimy, to także to kolejne spotkanie nie będzie rozstrzygające, tylko że więcej czasu nam nikt nie da - mówił na spotkaniu z szefami państw i rządów z EPL, przed szczytem UE, premier Donald Tusk.

Szef rządu w swoim przemówieniu wygłoszonym w Marsylii, gdzie zebrali się przywódcy Europejskiej Partii Ludowej przypominał o niedawnych spotkaniach przywódców europejskich, o których również mówiło się, że są szczytami ostatniej szansy.

Przypominając biblijną przypowieść o wieży Babel premier powiedział, że ma wrażenie, iż w ostatnich miesiącach, chociaż zebrani rozumieją swoje języki i deklarują podobne cele, coraz trudniej ustalają wspólny sposób postępowania.

"Dzisiaj europejczycy czekają na bardzo konkretny, zobowiązujący plan działania dzień po dniu, tydzień po tygodniu, a nie na puste deklaracje" - mówił Tusk.

Tusk: trzeba chronić wspólnotę 27 państw

Dziś musimy sobie powiedzieć, że uratujemy nasze pieniądze, ochronimy narodowe interesy tylko poprzez utrzymanie i wzmocnienie wspólnoty 27 państw - ocenił premier Donald Tusk w wystąpieniu podczas spotkania szefów państw i rządów z Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Marsylii.

Według Tuska nie wystarczy mówić głośno i wciąż powtarzać słowa o tym, że wspólnota europejska musi przetrwać jako całość, bo - jak zaznaczył - za tym przekonaniem muszą iść propozycje, które nikogo nie wykluczą z procesu podejmowania decyzji i nie podzielą Europy na kluby kilku prędkości.

"To rozwiązanie, jakie zaproponujemy, musi uwzględniać ten najważniejszy cel dla całej Europy, cel o wymiarze historycznym, jakim jest utrzymanie i wzmocnienie naszej wspólnoty" - podkreślił Tusk w Marsylii, na kilka godzin przed rozpoczęciem szczytu UE w Brukseli.

"Niektórzy sądzą, takie mam wrażenie, że aby uratować pieniądze trzeba narazić na ryzyko wspólnotę, że to jest taka alternatywa. Ratujemy nasze pieniądze, nasze narodowe interesy i w zamian za to jesteśmy gotowi narazić na szwank wspólnotę 27 państw. To jest diabelska alternatywa" - oświadczył szef polskiego rządu.

W opinii premiera, ci, którzy tak sądzą, "mogą doprowadzić do ruiny wspólnotę europejską i nie uratują swoich pieniędzy". "To mi przypomina sytuację, kiedy Neville Chamberlain wracał do Londynu i myślał, że uratował pokój, bo wybrał hańbę. Była i hańba, i przyszła wojna" - powiedział Tusk.

"Dziś musimy sobie powiedzieć, że uratujemy nasze pieniądze, ochronimy nasze narodowe interesy tylko poprzez utrzymanie i wzmocnienie wspólnoty 27 państw. To jest conditio sine qua non, to jest kluczowe podejście do problemu wychodzenia z kryzysu"- mówił. Według Tuska, "każde inne będzie dla Europy w perspektywie zabójcze".

Tusk: błogosławiony kryzys

"Kryzys finansowy może okazać się dla Europy błogosławieństwem, jeśli wyciągniemy z tego kryzysu wnioski, które Europę wzmocnią, ale może się okazać ostatecznym przekleństwem, jeśli metodą na wyjście z tego kryzysu miałoby być unicestwienie wspólnoty, osłabienie "dwudziestki siódemki" - oświadczył polski premier.

Tusk zaapelował do uczestników Kongresu, by pilnowali swoich liderów, by ci podczas unijnego szczytu w Brukseli "zrobili wszystko, aby metody wychodzenia z kryzysu były metodami wspólnotowymi".

"Europa z tego kryzysu musi wyjść silniejsza i naszą wspólną odpowiedzią musi być prawdziwy akt wiary w Europę złożoną z 27 państw; nie +27 minus+, nie +17 plus+, tylko 27 dumnych państw, które wierzą w to, że kolejne państwa do tej wspólnoty dołączą" - powiedział Tusk.

Jak podkreślił, jest przekonany, że UE stać na to, "chociaż ten optymizm dzisiaj wymaga szczególnej determinacji".

Zdaniem Tuska, "ci którzy stawiają na redukcję, na budowę ekskluzywnego - dzisiaj być może jeszcze zamożnego - klubu, przegrają szansę, jaką jest wielka Europa ze zdolnością, z wewnętrzną siłą, która pozwoli przełamać kryzys".