Po 535 dniach negocjacji (światowy rekord) Belgia ma rząd. Dziś na ręce króla Alberta II przysięgę złoży nowy premier, przywódca walońskiej Partii Socjalistycznej, z pochodzenia Włoch Elio Di Rupo.
Belgia, której większość stanowią Flamandowie, będzie rządzona przez francuskojęzycznego polityka po raz pierwszy od 32 lat. Di Rupo jest też jednym z nielicznych szefów rządów, który otwarcie przyznaje się do homoseksualizmu.
Do koalicji rządowej przystąpiło sześć partii walońskich i flamandzkich. W 185-stronicowym porozumieniu określiły, w jaki sposób będą zwiększone kompetencje władz obu regionów kosztem rządu federalnego. W skład rządu nie wchodzi nacjonalistyczna flamandzka N-VA, która wygrała wybory w 2010 roku. Zdaniem ekspertów będzie ona teraz starała się na krytyce ekipy Di Rupo umocnić swoją pozycję i doprowadzić do rozpadu kraju.
W ostatnich dniach spór między Flamandami i Walonami dotyczył także warunków uzdrowienia finansów publicznych. Belgia ma relatywnie największy, po Grecji i Włoszech, dług publiczny w strefie euro. Do mobilizacji polityków skłoniła w piątek agencja Standard & Poor’s, która obniżyła Belgii ocenę wiarygodności kredytowej. Porozumienie zakłada przeprowadzenie w 2012 r. tak głębokich cięć budżetowych, aby deficyt kraju spadł do 2,8 proc. PKB. W 2015 r., tak jak chciała Komisja Europejska, finanse mają zostać zrównoważone. W piątek 80 tysięcy Belgów wyszło na ulice Brukseli, aby zaprotestować przeciwko ograniczeniu zabezpieczeń socjalnych.