Po przedpołudniowych wzrostach na głównych giełdach w Europie część indeksów powędrowało poniżej kreski. Znacznie lepiej radziła sobie giełda w Warszawie. Analitycy wskazują, że powodem spadków są obawy o kryzys w Europie oraz rewizja PKB za III kwartał w USA.

Ok. 16.00 WIG 20 zyskiwał 0,7 proc., niemiecki DAX spadał o 0,1 proc., francuski CAC 40 o 0,4 proc., a brytyjski FTSE 100 zyskiwał 0,5 proc.

Na otwarciu wtorkowej sesji WIG 20 zyskał 0,74 proc., DAX - 1,16 proc., CAC 40 zyskiwał - 1,46 proc., a FTSE 100 - 0,90 proc.

Analityk TMS Brokers Bartosz Sawicki wskazał, że powodem popołudniowego pogorszenia nastrojów są m.in. informacje amerykańskiego Departamentu Handlu, który zrewidował dane dotyczące PKB za III kwartał.

Według najnowszych danych PKB wzrósł o 2,0 proc. w ujęciu zanualizowanym. Analitycy oczekiwali tymczasem 2,5 proc.

"W pierwszych godzinach handlu obserwowaliśmy odreagowanie, ale indeksy znów wracają pod kreskę. Powodów można opatrywać w rewizji danych dotyczących wzrostu PKB Stanów Zjednoczonych. W ujęciu rok do roku PKB zwiększył się o 1,5 proc., a z analiz wynika, że w ostatnich czterdziestu latach, gdy wzrost gospodarczy w USA rok do roku był niższy niż 1,5 proc., gospodarka wpadała w recesję, Teraz jesteśmy na granicy" - powiedział analityk.

W efekcie giełdy w USA otworzyły się we wtorek na minusach: Dow Jones spadł o 0,28 proc., Nasdaq - o 0,19 proc., a S&P 500 - o 0,22 proc.

"Złoty próbuje odrabiać poniedziałkowe straty, w efekcie których był najsłabszy od około dwóch miesięcy"

Po kilkunastu minutach indeksy wyszły jednak na niewielkie plusy. Dow Jones tracił zaledwie 0,12 proc., Nasdaq zyskiwał 0,3 proc., a S&P 500 rósł o 0,1 proc.

Dodatkowym powodem do obaw inwestorów jest nadal niepewna sytuacja w Europie, która zmaga się z kryzysem długu. We wtorek oprocentowanie 10-letnich obligacji Włoch wynosiło 6,7 proc. W przypadku Francji było to 3,56 proc., a Niemiec 1,9 proc. Polskie 10-latki wyceniane były na 5,85 proc.

Na rynku walutowym na wartości wobec dolara zyskuje wspólna waluta. Ok. 16.00 za euro płacono 1,3522 dolara. W poniedziałek wieczorem kurs tej pary znalazł się poniżej poziomu 1,35. Złoty nadal pozostaje pod presją. Ok. 16.00 za euro płacono 4,46 zł, za dolara - 3,29 zł, a za szwajcarskiego franka - 3,61 zł.

"Złoty próbuje odrabiać poniedziałkowe straty, w efekcie których był najsłabszy od około dwóch miesięcy. Jednak pomimo lekkiej poprawy nastrojów na rynkach globalnych oraz słownej interwencji wiceprezesa NBP, umocnienie polskiej waluty przychodzi z mozołem" - ocenił analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas.

We wtorek wiceprezes Narodowego Banku Polskiego Witold Koziński poinformował PAP, że przeciwdziałanie przez NBP niekorzystnym tendencjom na rynku walutowym jest nadal wysoce prawdopodobne "Trzymamy rękę na pulsie, zdecydowanie. Przeciwdziałanie niekorzystnym tendencjom na rynku walutowym jest nadal wysoce prawdopodobne" - powiedział Koziński.