Premier Silvio Berlusconi przetrwał niezliczone skandale, ale przegrał w starciu z rynkami - pisze w czwartek francuska prasa, komentując zapowiedź odejścia włoskiego szefa rządu. Według "Liberation", kryzys finansowy po kolei odwołuje europejskich przywódców.

Francuski lewicowy dziennik podkreśla, że "to nie tłumy wściekłych manifestantów, ale agencje ratingowe i rynki finansowe" spowodowały odejście włoskiego przywódcy.

"Gdzie zatrzyma się żywioł kryzysu finansowego, który w ciągu dziesięciu miesięcy zabrał już pięciu szefów rządu ? Irlandczyk Brian Cowen, Portugalczyk Jose Socrates, Słowaczka Iveta Radiczova, Grek Jeorjos Papandreu i Włoch Silvio Berlusconi padli kolejno pod ciosami gwałtownego ataku, którego nie potrafili na czas dostrzec lub powstrzymać" - zaznacza "Liberaton".

Gazeta prognozuje, że za dziesięć dni podczas przedterminowych wyborów w Hiszpanii "premier tego kraju Jose Luis Zapatero z pewnością dołączy do tej fatalnej listy". W kontekście kryzysu media nad Sekwaną dodają, że także prezydent Nicolas Sarkozy "musi stawić czoło najwyższej niepopularności, jaka kiedykolwiek spotkała głowę państwa w czasach V Republiki (od 1958 roku)".

W podobnym tonie komentuje francuski dziennik ekonomiczny "Les Echos": "Rynki popchnęły Berlusconiego do odejścia. (...) Pozbawiony wiarygodnego planu odbudowania finansów publicznych - nie wspominając o jego rozmaitych wybrykach - włoski premier stał się jednym z czynników niestabilności i chaosu" - twierdzi "Les Echos".

Centroprawicowy dziennik "Le Figaro" zauważa, że "odejście Berlusconiego nie załatwi wszystkiego" i że problemem może być znalezienie sukcesora, który uspokoi rynki i przywróci krajowi utraconą za rządów "Il Cavaliere" wiarygodność.

Podsumowując epokę włoskiego przywódcy, francuskie gazety prześcigają się w jego zjadliwej krytyce. Według "Le Figaro", Berlusconi stał się w ostatnich latach "karykaturą samego siebie, ucieleśnieniem upadku pewnej europejskiej elity, równie zachłannej, co egocentrycznej". "Liberation" pisze wręcz o "zmierzchu pyszałka" i "lubieżnego błazna".

Narodziny i kres fenomenu Berlusconiego analizuje "Le Monde". "Przez długi czas Silvio Berlusconi szczycił się tym, że potrafił jednoczyć Włochów, a oni sami chcieli wierzyć, że każdy z nich ma w sobie coś z +Silvia+" - pisze gazeta.

Dodaje, że w ostatnich latach to "zwierciadło pękło", przede wszystkim pod wpływem kryzysu gospodarczego i niedotrzymanych obietnic uzdrowienia tego stanu przez premiera.

"Pozbawieni swojego +wzoru+ czy +wroga+ Włosi będą musieli teraz zwrócić się ku sobie samym, aby wytłumaczyć własną specyfikę, która, pod wieloma względami, wygląda na zbiorową anomalię" - uważa "Le Monde".