Polska najpewniej pozostawi bez zmian koszty zaciągania kredytu do 2012 roku i może wtedy rozważyć ich podniesienie, gdyż „płytkie i krótkie” spowolnienie gospodarcze raczej nie zdoła ukrócić wzrostu cen – uważa Andrzej Bratkowski, członek Rady Polityki Pieniężnej.

Zwolnienie wzrostu gospodarczego z powodu inflacji stanowi największy problem. Nie ma perspektyw “silnego wyhamowania” wzrostu cen – powiedział Bratkowski w rozmowie z agencją Bloomberg. Przy tempie wzrostu gospodarczego na poziomie około 3 proc. presja na spadek kosztów jest znikoma.

„W najbliższym czasie, aż do początku przyszłego roku, powinniśmy przyjąć postawę wyczekującą. I prawdopodobieństwo, że po dwóch, trzech kwartałach dojdzie do rozruszania wzrostu PKB jest znacznie większe niż możliwość dalszego spowolnienia. A to oznacza, że możemy rozważyć podniesienie stop procentowych” – wyjaśniał Bratkowski.

Narodowy Bank Polski pozostawił w tym miesiącu siedmiodniową stopę referencyjną na poziomie 4,5 proc., po uprzedniej zwyżce kosztu kredytu o 1 proc. od początku roku. Na rynku instrumentów pochodnych dominuje opinia, że bank centralny do lipca jeszcze obniży stopę procentową.

„Nie widzę ani pola manewru, ani potrzeby dla obniżki stop procentowych” – podkreślił członek RPP – „W naszym ostatnim komunikacie podkreśliliśmy możliwość zacieśnienia polityki monetarnej, gdyż zwyżki stóp są bardziej prawdopodobne niż cięcia. Naszym celem jest powstrzymanie szalonej fluktuacji oczekiwań na rynkach”.

Inni członkowie RPP, w tym Anna Zielińska-Głębocka i Zyta Gilowska, wskazują, że jest za wcześnie na redukcję kosztów kredytu skoro inflacja nie zwalania w dostatecznym stopniu.

Z kolei prezes NBP, Marek Belka ostrzegł, że bank centralny nie powinien „za bardzo zacieśniać” swej polityki w reakcji na inflację. Polityka ta powinna być zorientowana na utrzymanie stabilności w warunkach globalnego kryzysu gospodarczego. „Musimy walczyć z inflacją, ale nie możemy z tym przesadzić” – podkreślił Belka.