Największe sieci handlowe nie chcą sprzedawać dobrej, ale drogiej wieprzowiny. Opatrzonego znakiem PQS mięsa po prostu nie kupują klienci.

Choć system opatrywania wieprzowiny znakiem PQS powstał niemal dwa lata temu, zakłady przetwarzające takie mięso nie są zadowolone z wyników jego sprzedaży.

– Pierwsza kampania informacyjna sprzed roku zdynamizowała sprzedaż, która jednak po jej zakończeniu mocno osłabła – mówi „DGP” Daniel Ratajczak z PKM Duda SA, do którego należy Makton.

Okazuje się bowiem, że sieci handlowe, do których należy już niemal połowa rynku sprzedaży detalicznej w sektorze spożywczym, nie kupują wieprzowiny PQS. Jest ona nawet o 20 proc. droższa od zwykłego mięsa, co zniechęca klientów.

– Dystrybutorzy i kupcy w sieciach chętnie by takie mięso kupowali, ale po identycznej cenie jak wieprzowinę normalną – mówi „DGP” Zenon Puciaty z Zakładów Mięsnych Łmeat-Łuków. Łukowski zakład to jeden z kilku, obok Grupy Animex, PKM Duda, CM Makton, ZM Olewnik, ZM Nowak, ZM Olewnik-Bis, ZM Skiba, Mróz i ZM Zakrzewscy, zajmujących się produkcją wieprzowiny ze znakiem PQS. Firmy niechętnie dzielą się wynikami sprzedaży.

Obecnie ten rodzaj mięsa sprzedaje się w delikatesach adresowanych do zamożniejszych klientów. Mięso dostępne jest w Zet- ce, Bomi, Piotrze i Pawle, Delikatesach Centrum. – Klienci powoli zaczynają rozpoznawać znak PQS. 10 proc. z nich szuka dobrego jakościowo mięsa, niezależnie od ceny – mówi Witold Choiński z branżowej organizacji Polskie Mięso.

Firmy nie zamierzają się poddawać. W listopadzie rusza nowa kampania promocyjna. – W sklepach i delikatesach będzie można po prostu spróbować wieprzowiny PQS, co powinno zachęcić do jej zakupu kolejnych konsumentów – dodaje Choiński.

Jednocześnie, jak zapewnia Choiński, trwają negocjacje z kolejnymi dużymi sieciami, choć na razie nie chce zdradzać ich nazw.

Mięso ze znakiem PQS pozbawione jest sztucznych barwników i dodatków smakowych. W takich krajach jak Anglia czy Niemcy do certyfikowanego mięsa wieprzowego należy nawet połowa rynku.