Brytyjska sieć handlowa Tesco wykorzystuje konkurencję na rynku energii. Dzięki zmianie sprzedawców w 2006 roku zaoszczędziła w ten sposób 700 tys. zł.

Działania zmierzające do osiągnięcia oszczędności przy zakupie energii elektrycznej zostały zapoczątkowane w Tesco w 2005 roku. Spośród kilkudziesięciu wielkopowierzchniowych sklepów i centrów dystrybucyjnych rozsianych po całej Polsce do projektu mającego na celu zmianę sprzedawców energii wyznaczone zostały 22 obiekty. Kryterium było jasne: czas zwrotu nakładów poniesionych na modernizację elektroenergetycznych układów pomiarowych miał być nie dłuższy niż 12 miesięcy. Wtedy jeszcze zakłady energetyczne stawiały wygórowane wymagania techniczne klientom, którzy chcieli skorzystać z konkurencyjnych ofert. Obecnie ten problem w praktyce jest znacznie mniejszy i dlatego kupowanie energii elektrycznej na zasadach rynkowych jest wprowadzane we wszystkich obiektach Tesco.
Pokonywanie barier
Mimo pojawiających się na początku kłopotów działania firmy zmierzające do obniżenia kosztów zakupu energii były ciągle podejmowane.
- Niektóre zakłady dystrybucyjne ściśle trzymały się zapisów z Instrukcji Ruchu i Eksploatacji Sieci Dystrybucyjnej (czyli regulaminu lokalnego rynku energii - red.), nie patrząc na wieloletnią współpracę z naszą firmą, co utrudniało zawarcie umowy na dystrybucję. Zakłady żądały całkowitej przebudowy infrastruktury pomiarowej bez możliwości adaptacji urządzeń, które mieliśmy już zamontowane - wspomina Sylwia Miller, dyrektor operacyjny działu inwestycji Tesco Polska.
Kłopot był z tym poważny, bo na rynku usług energetycznych było niewiele firm, które w krótkim czasie byłyby w stanie dostosować liczniki do wymagań dystrybutorów. Poważnym problemem dla odbiorców energii była również niespójność prawa energetycznego i regulaminów lokalnych rynków energii. Możliwa była różna interpretacja zawartych w nich zapisów, co bardzo utrudniało jednolite prowadzenie rozmów z wieloma zakładami energetycznymi.
Bezpośrednie negocjacje
Rozwiązaniem tego problemu miała być pomoc sprzedawców energii (konkurentów lokalnych zakładów energetycznych) w negocjowaniu warunków umów na dostawy energii. Jak mówi Sylwia Miller, firmy te miały wziąć na siebie sprawy związane z ustalaniem z dystrybutorami zakresu niezbędnych modernizacji oraz miały zająć się również samą realizacją przeróbek. Jej zdaniem jednak taki sposób załatwiania tej sprawy okazał się nieskuteczny i Tesco podjęło bezpośrednie negocjacje z zakładami energetycznymi, dzięki czemu udało się uzyskać złagodzenie warunków umowy, a w kilku przypadkach zakłady odstąpiły od wcześniejszych wymagań.
Wejście na rynek energii, czyli decyzja o zmianie sprzedawców prądu, dla części sklepów Tesco przyniosła firmie wymierne korzyści. Po pierwsze uzyskano bezpośrednie obniżki cen energii tam, gdzie było to możliwe. Przy okazji przeprowadzono dokładne analizy umów dystrybucyjnych i zweryfikowano wielkości tzw. mocy umownych (moc umowna określa gotowość dystrybutora energii do świadczenia usługi na określonym poziomie; bardzo często wielkość mocy umownej jest ustalona z dużym zapasem i w praktyce nigdy nie jest wykorzystywana; wiążą się z tym stale miesięczne opłaty, różne w poszczególnych zakładach energetycznych i ich oddziałach; weryfikacja zapotrzebowania na moc i obniżenie mocy umownej daje dodatkowe oszczędności).
- Udało nam się zaoszczędzić 2,5 proc. na kosztach energii w 2006 roku z tytułu uzyskania niższych cen i zmniejszenia mocy umownych - mówi Sylwia Miller.
Trzeba pamiętać, że zmiana sprzedawcy dotyczyła tylko części obiektów Tesco, a oszczędności odnoszą się do kosztów całej firmy, a nie tylko tych sklepów. Co więcej, w przypadku poszczególnych obiektów zmiana sprzedawcy energii następowała w kolejnych miesiącach 2006 roku.
To jednak nie wszystkie korzyści finansowe, jakie odniosło Tesco dzięki konkurencji na rynku energii. Niejako pośrednio uzyskano oszczędności dzięki zmniejszeniu zapotrzebowania na energię. Było to możliwe częściowo beznakładowo (np. zmiana organizacji pracy sklepów). Na resztę firma musiała jednak wyłożyć trochę pieniędzy (np. czujniki ruchu służące do sterowania oświetleniem). Natomiast jedne i drugie działania były następstwem analizy zużycia energii w poszczególnych sklepach, którą prowadzono w związku z przygotowywaniem firmy do skorzystania z zasady TPA.
Finansowe efekty
Ile konkretnie można zaoszczędzić dzięki zmianie sprzedawcy energii? W sumie w 2006 roku w przypadku Tesco było to ok. 700 tys. zł. Ta kwota w różny sposób przekłada się na zmniejszenie wydatków na energię w poszczególnych sklepach czy centrach dystrybucyjnych. W przypadku sklepu w Ostrowcu Świętokrzyskim wydatki na prąd były mniejsze o ok. 19 tys. zł w stosunku do opłat, które musiałyby trafić na konto lokalnego zakładu energetycznego (ZEOR-K) - byłoby to prawie 280 tys. zł. W przypadku tego obiektu zmiana sprzedawcy nastąpiła 1 marca 2006 r. Natomiast jeden z krakowskich sklepów Tesco, w którym taka zmiana nastąpiła 1 kwietnia ubiegłego roku, zamiast 970 tys. zł (na taką kwotę opiewałyby rachunki dla lokalnego zakładu energetycznego - krakowskiego oddziału Enionu), zapłacił za energię o ok. 66 tys. zł mniej. W obu przypadkach oszczędności sięgnęły ok. 6,7 proc. kosztów zakupu energii.
Na początku bezpośredniego uczestnictwa w rynku, energię dla części sklepów Tesco sprzedawały firmy Everen i Polenergia. Obecnie Tesco ma trzech sprzedawców (w tych obiektach, w których zasada TPA jest wykorzystywana): Everen, PKP Energetykę i EnergięPro Gigawat.
KRZYSZTOF GOLACHOWSKI
Energia tańsza u alternatywnego sprzedawcy / DGP